Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak przeżywają i obchodzą Święta Zmartwychwstnia Pańskiego? Zapytaliśmy o to znane osoby z powiatu kartuskiego

Lucyna Puzdrowska
Lucyna Puzdrowska
Piosenkarka z Sierakowic
Piosenkarka z Sierakowic Lucyna Puzdrowska
Zapytaliśmy kilka znanych osób z powiatu kartuskiego w jaki sposób celebrują Święta Zmartwychwstania Pańskiego. Opowiedzieli za co kochają te święta, jak obchodzone są w ich domach, jakie tradycje z nimi związane kultywowane są z dziada pradziada. Podzielili się też informacjami na temat smakołyków, które obowiązkowo zagoszczą na ich świątecznych stołach.

O tym jak obchodzą Święta Zmartwychwstania Pańskiego opowiedzieli nam samorządowcy, sportowcy, ludzie kultury, rozrywki i lokalni działacze

Teresa Klasa, Kapela Rodzinna Bas Sierakowice

- To przecież w naszej wierze katolickiej najważniejsze święta, więc to oczywiste, że kochamy je celebrować. Poza tym najważniejszym aspektem religijnym, kojarzą mi się z sielskim dzieciństwem i szukaniem gniazd zajączka. Nie były to duże, wyszukane prezenty, a mimo to szukaliśmy ich po ogrodzie i sprawiały nam radość. Wszystkie te tradycje przenieśliśmy z mężem na naszą rodzinę.

- Teraz też, jak mają przyjechać wnuki, to chowamy w różnych częściach ogrodu zajączki dla nich. Są to przeważnie słodycze, ale samo ich poszukiwanie daje dzieciom mnóstwo radości. Mamy czwórkę dzieci i oni dali nam dziewięcioro wnucząt. Z wszystkimi zawsze spotykamy się w święta. A co do tradycji, to na naszym stole na pewno będą jajka, sałatki, żurek i biała kiełbasa z chrzanem. Nie zabraknie babki wielkanocnej, sernika. A na obiad? Jeszcze nie wymyśliłam, ale na pewno będzie kotlet schabowy i rosół.

Tadeusz Moryń, przewodniczący Towarzystwa Miłośników Kartuz

Od razu kojarzy mi się dzieciństwo i poszukiwanie gdzieś w ogrodzie, pod krzakami, tego upragnionego zajączka. Potem oczywiście doszła tradycja kościelna i wszystko to, co wynikało z wiary. Tym bardziej, że mój wujek, ksiądz Kupper, był znanym kapłanem, który nie tylko dzieci w Kartuzach katechizował, ale również mnie. Teraz, gdy jestem dojrzałym mężczyzną, to poza tym aspektem religijnym ma dla mnie znaczenie to, co robimy w Kartuzach. Przed świętami odświeżyliśmy nasz park przy kartuskiej kolegiacie i serce radowało się, gdy zatrzymywały się przy nas całe rodziny, mamy z dziećmi i pytały jak mogą pomóc.

- Poza tym obowiązkowo z dziada pradziada w mojej rodzinie tradycją jest malowanie jajek. A potrawy? Kojarzy mi się na pewno biała kiełbasa, ale też zapamiętany z dzieciństwa barszcz biały, który robiła moja mama. W naszym domu go nie będzie, ale mogę powspominać ten z dzieciństwa.

Rafał Dzierzgowski, prezes koła wędkarskiego "Gryf" Żukowo

Przede wszystkim ważna jest tu rodzina i postawa rodzinna. Można się spotkać z bliskimi i to moim zdaniem jest najlepsze. Zawsze w Wielką Sobotę idziemy sobie na spacer pourywać brzózek, które potem bierzemy do święconki. Od dawien dawna mamy też taką tradycję, że prezenty od zająca ustawiamy na dworze. Chowamy je w choinkach, w tujach. Potem z rana są ich poszukiwania. Co prawda dzieci już są duże, jedna córka dorosła, ale jest to taki nieodłączny element świąteczny w mojej rodzinie. Dla nas obchody świąt wielkanocnych nie zmieniły się, nawet w czasie pandemi, bo nie mamy aż tak dużej rodziny. W tym roku będą wszyscy ci, co zawsze.

Piotr Chistowski, prezes stowarzyszenia "Chmielno NON-STOP"

Święta wielkanocne wolne są od przesadzonej komercjalizacji, a to pozwala bardziej skupić się na głębszych wartościach. Chyba właśnie to najbardziej lubię w Wielkanocy. To czas dla rodziny, zwolnienia tempa i przemyślenia wielu spraw. Bez gonitwy i oczekiwań. To także święta pełne tradycji i symboli, które pozwalają przeżywać je głębiej i mądrzej. Te święta spędzamy zawsze z najbliższą rodziną, a w moim przypadku przedłużają się z powodu świąt prawosławnych. Można więc powiedzieć, że świętuję podwójnie.

Mieczysław Grzegorz Gołuński, burmistrz Kartuz

Podobnie jak dla każdego katolika również dla mnie są to najważniejsze święta w roku. Życie człowieka zmierza ku temu, aby zawsze podążać ku zmartwychwstaniu. Osobiście lubię te święta za to, co najbardziej różni je od bożonarodzeniowych, czyli wiosna, przyroda budzi się do życia, wszystko zielenieje, krótko mówiąc, odrodzenie. Odzwierciedleniem tego są również wielkanocne potrawy, przede wszystkim jajko, chleb, wędlina, to co przynosimy w święconce. Piękne są też wielkanocne tradycje kaszubskie, jak chociażby dyngowanie jałowcem czy oblewanie wodą, z czego nie lada uciechę mają dzieci.

Michał Melibruda, wójt gminy Chmielno

O ile święta Bożego Narodzenia to czas radości, święta wielkanocne są smutne, bo to jednak są święta związane ze śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chruystusa. Dlatego dla mnie najważniejsza jest właśnie ta część mistyczna, związana z zadumą nad losem. To, co jest najlepszego w świętach wielkanocnych to zależy po prostu od nas. Co roku powinniśmy je głęboko przemyśleć, zastanowić się nad sensem istnienia i sensem Męki Pańskiej. Mieszkam na Kaszubach i Kaszubi są głęboko religijni. Przywiązuje się tu dużą wagę do tradycji, więc te elementy tradycyjne, związane ze świętami, są u nas co roku kultywowane.
Śmigusa-dyngusa natomiast obchodzimy dwojako. Z racji, ze ja pochodzę z Gdańska dla mnie zawsze nieodłącznym elementem jest polanie wodą, ale jest u nas zachowany też ten element kaszubski, czyli chłostanie jałowcem po północy. To, czego nie było w Gdańsku, a co na Kaszubach jest dla mnie takim bardzo fajnym, cennym obyczajem, to swoiste kolędowanie wielkanocne. W lany poniedziałek po północy zawsze przychodzą jacyś goście.

Marzena Richert, sołtys Borucina

_W tych świętach najważniejsza poza Zmartwychwstaniem jest tradycja. Jako dziecko chodziłam ze święconką i obserwowałam co robią starsi. Obecnie staram się przekazywać te tradycje moim dzieciom i naszym najmłodszym mieszkańcom. Dlatego dzieci chodzą po naszym sołectwie i dyngują jałowcem mieszkańców, otrzymując za to pyszne smakołyki. Jeśli chodzi o mnie osobiście, to nie ma u mnie świąt bez żurku i białej kiełbasy, a także oczywiście jajek pod różną postacią. Natomiast obiad to zazwyczaj rosół i w tym roku pewnie kurczak pieczony.

Co jest takie specyficzne dla tych świąt, to też wiosenne porządki w domu i zagrodzie. Moja córka zauważyła, że zakwitły nam już krokusy i towarzyszyła temu ogromna radość, że idzie wiosna_.

Maria Grot, założycielka grupy Przodkowskie Morsy

Najwspanialsze jest chyba to, że mogę te święta spędzić z rodziną. Mam dwóch dorastających synów, więc to jest taki czas, że oni są z nami w domu, staramy się wspólnie spędzić ten czas. Dzielimy się jajkiem, pewnie jak każdy. Musi być też ta biała kiełbasa. Pewnie nie ma u nas aż tyle tego jedzenia, jak zwyczajowo na Kaszubach, że stół się aż ugina. Zawsze przygotowuję tylko to, co naprawdę lubimy.
Szczególną rzeczą w Wielkanoc zawsze były jednak słodycze. Moje dzieci od małego nie dostawały słodyczy, nigdy słodkości nie leżały u mnie w domu np. na stole. A w święta wielkanocne właśnie ich było bardzo dużo i oni do tej pory, chociaż syn jeden przekroczył już 20 lat, to czekają na te słodycze. Ostatnio też obchodzimy śmigusa-dyngusa dwukrotnie. Rano jest lany poniedziałek między sobą, a później jeszcze idziemy morsować. Od zawsze bardzo ceniłam to, że możemy te święta spędzać w domu, w rodzinnym gronie, a dla mnie najważniejsza rodziną jest mój mąż i moich dwóch synów. Jestem najszczęśliwsza, jak jestem tylko z nimi. Z mężem też ciężko pracujemy fizycznie, więc te święta są dla nas odpoczynkiem. Cieszymy się, że możemy fajnie, razem spędzać czas.

Maria Dejk, była przewodnicząca, obecnie członkini KGW Borkowo

Dla nas dorosłych najważniejsze jest w tym dniu Zmartwychwstanie Pańskie, a dla dzieci zajączek w Poniedziałek Wielkanocny. Oczywiście staramy się pielęgnować w te dni tradycje kaszubskie, więc choć i woda się pojawia, to dyngowanie jałowcem jest obowiązkowe! U mnie w domu to świętowanie zaczyna się już w Wielką Sobotę, kiedy wracamy ze święconką z kościoła. Nie ma już nastroju Wielkiego Postu, tylko jest wielkie radowanie z tego, co ma nazajutrz nastąpić.
Bożenki z całej Polski świętowały swoje imieniny w Kartuzach i Ostrzycach
Podstawą są spotkania z rodziną. Na stole u mnie obowiązkowo musi być mazurek, baba wielkanocna, biała kiełbasa, dobry pasztet i jajka w różnym wydaniu. Obiad to zazwyczaj białe mięso, ryż, rosół, a na kolację żurek. U nas akurat śniadanie wielkanocne jest skromne, ponieważ cała rodzina gromadzi się na obiad. Po obiedzie obowiązkowo musi być spacer nad rzekę czy nad jezioro, chociażby po to, by znaleźć jałowca na kolejny dzień.
Mam też w jadłospisie wielkanocnym jedno ciasto, które piekę raz w roku, tylko na Wielkanoc, tym bardziej, że pieczenie mazurków przejęła już córka. Nazywamy to "ciastem wawelskim". Są to dwa ciasta pieczone, a potem przekładane z bezą, dżemem z czarnej porzeczki i kremem. Jest oczywiście sernik, babka, ale to ciasto to u nas podstawa. Na szczęście część obowiązków przejęła córka, więc bez stresu sobie z tym radzimy. Mam trzech wnuków, więc ma kto się z tego wszystkiego cieszyć. A w przyszłości nie wiadomo, może i wnuczki doczekamy? W tej materii nic nigdy nie wiadomo.

Maria Birr, KGW Kaszubianki Kamienica Szlachecka

Największą radość sprawia mi spotkanie z dziećmi i wnukami. Na stole nie brakuje jajek nadziewanych, sałatek, szynki. Na śniadanie musi być oczywiście biała kiełbasa z chrzanem, natomiast główną tradycją związaną z Poniedziałkiem Wielkanocnym jest śmigus dyngus. Generalnie lubię te święta, bo na dworze robi się wiosennie, brzozy wypuszczają listki, wszystko ożywa. W tym roku te święta będą radośniejsze od minionych, bo nie ma już obostrzeń związanych z pandemią. Bardzo już tęskniliśmy za normalnością, w tym za radością z rodzinnego przeżywania świąt.

Maciej Hirsz, strongman

Cudowne jest to, że można spotkać się z całą rodziną i zasmakować w przysmakach zgromadzonych na stole. Na naszym stole zawsze są jajka pod różnymi postaciami i żurek. Na pewno obowiązkowo musi być mazurek. Jestem łasuchem, więc głównie liczę na słodkości. Uwielbiam makowca i mimo, że kojarzony jest z Bożym Narodzeniem, osobiście lubię jak uatrakcyjnia mi stół również na Wielkanoc. W niedzielę wielkanocną zazwyczaj jesteśmy u teściów, ale też mamy czas na odbycie typowo świątecznego spaceru. Poniedziałek Wielkanocny od lat kojarzy mi się głównie ze śmigusem dyngusem, no i w dzieciństwie z zajączkiem i tym co uwielbiam, czyli słodkimi jajeczkami i innymi pysznościami.

Krzysztof Król, trener GKS Cartusia Kartuzy

Tak z dzieciństwa to poza Zmartwychwstaniem kojarzą mi się te święta ze śmigusem dyngusem, malowaniem jajek i tym, że chodziło się ze święconką do kościoła. Zakładając własną rodzinę, starałem się, aby te tradycje związane ze świętami przeszły też na moje dzieci. Zawsze podkreślam, że gwiazdor, a nie mikołaj przynosi prezenty w wigilię, a zajączek na Święta Wielkanocne. Co do tradycji dyngusowych, to w moim domu króluje woda. Moja żona wydała nam w tym temacie konkretne instrukcje i nie ma mowy o smaganiu jałowcem. Gdybym tylko spróbował się wyłamać, to atmosfera zdecydowanie nie byłaby świąteczna. Musiałbym obłaskawiać moją małżonkę przez dwa dni. Tak więc pozostała nam woda. W święta zazwyczaj jeździmy do mojej mamy na śniadanie, a potem do teściów.

Ewelina Karczewska-Luhm, reżyser, scenarzysta

W świętach wielkanocnych najważniejsze jest spotkanie z rodziną - wspólnie spędzony czas, to, że możemy cieszyć się swoim towarzystwem. Wielkanoc jest dla nas czasem, który obchodzimy tradycyjnie - tak jak w innych domach, podejrzewam. Jest farbowanie jajek, przygotowywanie dań wielkanocnych, Może już mniej tradycyjnych, ale takich, które każdy potrafi zrobić. Wspólne przygotowywanie tych świąt myślę jest taką najfajniejszą, najciekawszą, najbardziej wartościową tradycją dla nas. Ogólnie bardziej teraz doceniamy spotkania z ludźmi - to, że możemy mieć z nimi kontakt. Przez okres pandemii i zamknięcia w domach, spotkania z bliskimi, przyjaciółmi, stały się jeszcze bardziej wyjątkowe. Myślę, że jest to czas docenienia tego typu relacji.

Elżbieta Pryczkowska, dyrektor SP Tuchom, nauczyciel, prezes ZKP Banino

_Takim najważniejszym momentem jest dla mnie czuwanie przed Grobem Pańskim i zatopienie się w modlitwie i rozmyślaniach o tym co Pan Jezus dla nas zrobił, a co my często robimy Mu w zamian. Natomiast jeśli chodzi o pozostałe aspekty to najważniejsze są tradycje, które przekazujemy naszym dzieciom i wnukom, bo w nich zawarta jest mądrość pokoleniowa. Jest to m.in. dyngowanie jałowcem. Mój tata smagał nas po nogach już po północy, a teraz mój mąż stara się to kontynuować, choć zdarza się, że to on pierwszy obrywa.

Piękne jest też to, że przyroda się budzi, listki pojawiają się na drzewach, zakwitają pierwsze kwiaty. Obie z córką Weroniką staramy się, aby również na stole nie zabrakło tradycyjnych potraw, a więc musi być jajko, żurek czy biała kiełbasa._

Anna Brzeska, piosenkarka

Najwspanialsza jest cała ta magia świąt wielkanocnych oraz czas spędzony z rodziną. Chodzenie ze święconką do kościoła, spotkanie z najbliższymi - na to się czeka. Myślę, że jeśli chodzi o obchodzenie tych świąt to generalnie nie jesteśmy wyjątkowi - wszyscy robią to samo. Co roku dzień wcześniej przygotowuję cały koszyczek, w Wielką Sobotę idziemy z rodzicami do kościoła na święconkę, a potem przychodzi śniadanie wielkanocne, gdzie jemy właśnie z tego koszyczka.
U nas jest też taka tradycja, że tata co roku w święta idzie do lasu, bierze igliwie i nas goni. Nie zapominamy też o śmigusie-dyngusie. Przed pandemią zawsze spotykaliśmy się w gronie naszej całej, dużej rodziny. Mam nadzieję, że w tym roku do tego wrócimy
.

Angelika Zaborowska, dyrektor GOK Somonino

Generalnie poza tym aspektem religijnym, Święta Wielkanocne kojarzą mi się głównie z wiosną, z budzącą się do życia przyrodą. Wiadomo, że tych skojarzeń jest mnóstwo, jak chociażby koszyczki ze święconką czy w poniedziałek wielkanocny śmigus dyngus. Pamiętam taki niezapomniany śmigus-dyngus sprzed lat.Wracałam z kościoła do domu i sąsiedzi zlali mnie wodą z węża od stóp do głów. Wypadało tylko się cieszyć, że było to po kościele, a nie przed i że było bardzo ciepło. Przede wszystkim jest to mile spędzany czas w gronie rodzinnym.

Andrzej Wyrzykowski, wójt gminy Przodkowo

Według mnie ta możliwość bycia z najbliższą rodziną - to jest wspaniałe. Do tego dochodzi szczególne poczucie budzącego się życia. Ta zaczynająca się wiosna, ten powiew jakiegoś takiego innego, lekkiego, cieplejszego wiatru, nawet uśmiech słońca jest zupełnie inny. Te dwa aspekty dla mnie są najwspanialsze - rodzina i radość z budzącego się na nowo życia.
Święta wielkanocne zawsze spędzamy tradycyjnie, w gronie rodzinnym, czyli syn, córka, oczywiście z partnerami, mama - po prostu najbliżsi. Przeważnie utarło się, że do nas zapraszaliśmy, a w tym roku jesteśmy zaproszeni do córki. Bardzo to nas cieszy, bo po tamtych świętach w pandemii stęsknieni jesteśmy takiego spotkania. Ważnym dla nas elementem jest m.in., żeby malować wspólnie jajka. Żona z córką bardzo nas pilnują i zachęcają, aby robić to całą rodziną. Później mamy przed śniadaniem wielkanocnym swoistą próbę sił, jeśli chodzi o jajka. Czy jesteśmy pod tym względem wyjątkowi? Pewnie nie, podejrzewam to jest typowe dla większości. Ale największa siła Wielkanocy polega właśnie na tej zwyczajności
.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki