Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak przeżyć koniec świata? [PORADNIK]

Michał Meksa
Jak przeżyć koniec świata? Wielu łodzian już się przygotowuje...
Jak przeżyć koniec świata? Wielu łodzian już się przygotowuje... kadr filmu 2012/materiał dystrybutora
Nazywają siebie preppersami, bo są zawsze przygotowani. Spakowani, z zapasami wody, żywności i sprzętu. Myślą o bunkrach dla siebie i bliskich. Coraz więcej ludzi zastanawia się, jak nie dać się apokalipsie... Rzeczą, o jakiej nie może zapomnieć żaden preppers, jest tzw. plecak ucieczki, w którym znajdują się rzeczy pozwalające nam przeżyć 72 godziny w trudnych warunkach. Na jednym z forów znajdujemy spis rzeczy, które powinno się do niego włożyć, zawiera kilkanaście punktów. W plecaku powinny być m.in. apteczka, ciepłe skarpetki, peleryna przeciwdeszczowa, woda, batony, latarka, zapałki, nóż itp.

Co zrobić, gdy bieguny Ziemi zamienią się miejscami? Jakie kroki podjąć, gdy ulice zapełnią się żywymi trupami? Większość z nas na co dzień nie zadaje sobie takich pytań. Są jednak ludzie, którzy to robią. Nie ograniczają się zresztą tylko do tego. Najpierw wymyślają, a potem wcielają w życie plany przetrwania. Gromadzą zapasy, przygotowują schronienia. Zbliżająca się data przepowiedzianego przez Majów końca świata powoduje, że coraz więcej osób zastanawia się, jak przeżyć apokalipsę.

- Końcem świata zainteresowałem się w 1999 roku - opowiada Adam. - Wtedy dużo mówiło się o tym, że apokalipsa ma nadejść w roku 2000. Zacząłem zastanawiać się, co by było, gdyby tak rzeczywiście miało się stać. Dotarło do mnie, że należałoby się zabezpieczyć na taką ewentualność. Potem usłyszałem o przepowiedni Majów, która mówi, że koniec świata nastąpi w grudniu 2012 roku.

Adam ma 27 lat, z wykształcenia jest inżynierem. Mieszka z dziewczyną, pracuje w biurze projektowym i - jak na łódzkie warunki - dobrze zarabia. Nie sprawia wrażenia człowieka, który wciąż zerka na niebo, bojąc się, że spadnie mu ono na głowę. Jednak o apokalipsie mówi zupełnie poważnie.

Sam określa siebie jako preppersa (od ang. prepared - przygotowany), czyli człowieka gotowego stawić czoło końcu świata.

- Nie uważam, że świat się nagle zawali i wszyscy umrą - podkreśla Adam. - Wielu naukowców sądzi, że będzie to tzw. przebiegunowanie Ziemi, bo bieguny zamienią się miejscami. Ma to skutkować ogromnymi zmianami w całym ekosystemie planety. Tam, gdzie jest teraz zimno, może stać się bardzo gorąco. Będą trzęsienia ziemi, wielkie pożary, powodzie. Tego, co się dokładnie stanie, nikt nie jest w stanie w pełni przewidzieć. Na pewno przestaną istnieć państwa, każdy będzie musiał liczyć tylko na siebie. Wszystko trzeba będzie zapewnić sobie samemu.

Bezpiecznie w Afryce
Adam nie jest jedynym, który wierzy w rychły koniec. Teoria mówiąca o ogromnych zmianach na Ziemi, które nastąpią w 2012 r., zyskała wielu zwolenników.

Najpopularniejszym jej piewcą jest pochodzący z Belgii Patrick Geryl, astronom amator i autor książek o końcu świata. W swojej "teorii Oriona" przewiduje właśnie przebiegunowanie Ziemi. W wyniku tego ogromne fale mają zalać kontynenty. Nastąpi koniec naszej cywilizacji. A wszystko to wydarzy się już 21 grudnia.

Belg wskazuje jednak sposób na przetrwanie apokalipsy. Według niego, jedynym bezpiecznym miejscem na planecie będzie Afryka. Partick Geryl organizuje grupę ludzi, którzy mają tam osiąść, przygotować się do końca świata i przeżyć. Według reporterów stacji CNN, buduje już bunkier w południowej części kontynentu. Oczywiście, by znaleźć się w gronie wybrańców, którym przyjdzie odbudowywać naszą cywilizację, należy zapłacić duże pieniądze.

Co jednak mają zrobić ci, którzy nie dysponują funduszami, a też chcieliby przeżyć koniec świata?

Tona ryżu, zapałki, hełm, ponton...
- Przede wszystkim trzeba zgromadzić odpowiednią ilość żywności i wody pitnej - tłumaczy Adam. - Bez tego nikt nie przeżyje. Zdaję sobie sprawę, że nie nagromadzę tego tyle, by starczyło mi do końca życia. Trzeba więc pomyśleć o jakimś sposobie, by zapewnić sobie pożywienie. W grę wchodzi np. uprawa roli.

Adam twierdzi, że zaczął już zbierać liofilizowaną żywność, wojskowe racje, wodę i konserwy. Są tacy, którzy robią jeszcze więcej.

- Zgromadzę tonę ryżu, mam już trochę kaszy, 50 kg soli, 1000 pudełek zapałek, sto zapalniczek, krzesiwo wojskowe, maski przeciwgazowe, maczety, kamizelki kuloodporne, hełmy, ponton... - wymienia internauta xmen. - Chociaż mam 44 lata i własną firmę, to nakłady są niemałe.

Ciężko zweryfikować, czy to wszystko prawda, jednak skala przygotowań robi wrażenie. Według Adama, każdy, kto oczekuje apokalipsy, powinien być gotowy na jeszcze jedno.

- Uważam, że powinniśmy nauczyć się żyć bez elektryczności, choć warto pomyśleć o źródłach energii. Da się zbudować silnik na gaz drzewny - to byłaby modyfikacja silnika spalinowego. Instrukcje, jak tego dokonać, można znaleźć w internecie - przekonuje.

Koniec świata to nie tylko zagrożenia naturalne. Adam uważa, że najbardziej obawiać musimy się innych ludzi.

- Wydaje mi się, że to oni będą największym zagrożeniem - twierdzi. - Sami nieprzygotowani mogą chcieć zabrać nasze zapasy.

Dlatego każdy, kto czeka na nadejście końca, powinien przygotować sobie odpowiednie schronienie przed całym złem, które może wystąpić "na zewnątrz".

- Jestem pesymistą, nastawiam się na najgorsze - czytamy na internetowym forum poświęconym elektronice praktycznej. - Chcę wybudować bunkier, taki 3- lub 4-pokojowy, w pierwszym pomieszczeniu zbiorniki wody i paliwa, w drugim spiżarnia, a trzeci mieszkalny.

Internauta xmen też przygotowuje dla siebie kryjówkę.

- Moje miejsce jest 60 km od Warszawy, na 200 m n.p.m., więc nie najgorzej - pisze. - Bunkier zaprojektowałem na 6 osób na 3 lata.

By bronić swoich rodzin i zapasów, ludzie gotowi są posunąć się do ostateczności.

- Mimo że jestem dziewczyną, znam się na obróbce metali, konstruuję różne rzeczy, robię kolczugi i zbroje płytowe, teraz będę się uczyć robić broń białą - opisuje swoje umiejętności internautka z Warszawy. - W razie zagrożenia będę potrafić zabijać.

Adam uważa jednak, że tak brutalna walka o przetrwanie nie będzie konieczna.

- Myślę, że najlepszą metodą będzie kamuflaż, przyczajenie się - mówi. - Trzeba będzie raczej unikać konfliktów, niż prowadzić otwartą walkę.

Jak przeżyć 72 godziny
Aby być przygotowanym do końca świata, trzeba zachowywać stałą czujność.

- Warto od czasu do czasu ćwiczyć swoje zachowanie - mówi Adam. - Mam opracowane alternatywne drogi do domu i miejsc, które uważam za bezpieczne. Wiem, jak przejechać je samochodem, rowerem i jak najszybciej pokonać je pieszo. Zapamiętuję każdy fragment drogi, by móc pokonać go nawet w zupełnych ciemnościach i w warunkach wielkiego zmęczenia.

Kolejną rzeczą, o jakiej nie może zapomnieć żaden preppers, jest tzw. plecak ucieczki, w którym znajdują się rzeczy pozwalające nam przeżyć 72 godziny w trudnych warunkach. Na jednym z forów znajdujemy spis rzeczy, które powinno się do niego włożyć, zawiera kilkanaście punktów. W plecaku powinny być m.in. apteczka, ciepłe skarpetki, peleryna przeciwdeszczowa, woda, batony, latarka, zapałki, nóż itp.

Co ciekawe, podobne zestawy nie są niczym dziwnym np. w Japonii, która co chwila nawiedzana jest przez trzęsienia ziemi. Plecaki ucieczki stosuje się też w innych rejonach świata, nawiedzanych często przez klęski żywiołowe.

Żywe trupy gorsze od apokalipsy
Istnieją też preppersi, którzy nie odliczają czasu do 21 grudnia. Przygotowują się do stawienia czoła innemu zagrożeniu - atakowi zombie, czyli znanych z filmów żywych trupów. Mają w sieci miejsca, w których wymieniają się doświadczeniami.

- Tematyką zombie interesuję się już dość długo, obmyśliłem więc sposób na przetrwanie - pisze na forum jeden z nich.

Ale nie jest całkiem pewien, czy warto się czegoś takiego bać, bo sam pyta:
- Czy wierzycie w to, że taka katastrofa może nastąpić ?

Wielu internautów pisze, że traktują żywe trupy raczej jako metaforę wszelkich możliwych zagrożeń. Pojawiają się jednak też inne głosy.
- Może nie inwazja żywych trupów, ale namiastka "zombiozy" może mieć szansę zaistnieć wśród ludzi - twierdzi internauta o nicku Madforce. - Tym bardziej że w przyrodzie dzieje się to od dawien dawna. Wymyśla się zmutowane wirusy, które potrafią ożywiać martwą tkankę, czy inne ataki kosmitów. Tymczasem powodem "zombiozy" może być najzwyklejszy pasożyt występujący w przyrodzie wokół nas...

O ile możemy jeszcze zrozumieć ludzi obawiających się apokalipsy, to informacja o ataku żywych trupów wywołuje co najwyżej uśmiechy politowania. Do czasu.

W 2011 roku na stronie internetowej Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom amerykańskiej agencji rządowej, zajmującej się ochroną zdrowia, pojawiły się wskazówki dotyczące postępowania w przypadku... ataku zombie.

Znalazły się tam także opis zawartości plecaka ratunkowego i instrukcja postępowania w razie ataku.
Całość okazała się sprytnie skonstruowaną kampanią, mającą na celu propagowanie zachowywania środków ostrożności w sytuacjach kryzysowych.

- Jeśli jesteś dobrze przygotowany na zombie, będziesz dobrze przygotowany na huragan, pandemię, trzęsienie ziemi, atak terrorystyczny - napisał na blogu dr Ali Kahn, szef agencji.

Przygotowywanie ludzi do obrony przed żywymi trupami, podobnie jak w przypadku "tradycyjnej" apokalipsy, może być dobrym interesem. W 2003 roku Max Brooks, amerykański pisarz, napisał książkę "Zombie Survival Guide" (Przewodnik przetrwania ataku zombie), w której zawarł wiele porad. Książka zyskała wielką popularność na świecie i trafiła na listę bestsellerów "New York Timesa".

Uparci z natury
Preppersi są świetnie przygotowani. Jednak nie zawsze potrafią przekonać innych o tym, że trzeba zachować ostrożność.

- Próbowałem namówić moją rodzinę do przygotowania plecaków ucieczki - mówi Adam. - Niestety, nie dali się przekonać.

Adam ma jednak nadzieję, że gdy nadejdzie koniec, będzie mógł na nich liczyć.

- Opowiadam im często o swoich przygotowaniach, wiele z nich widzieli sami - twierdzi preppers. - Myślę, że będą potrafili odpowiednio się zachować, gdy już nadejdzie czas.

A co będzie, jeśli koniec nie nastąpi? Przecież było do tej pory już tak wiele przepowiedni i żadna się nie sprawdziła. Adam uważa, że "teoria Oriona" jest najbardziej prawdopodobna ze wszystkich dotychczasowych.

- Niektórzy naukowcy twierdzą, że zdarzyło się to już w historii naszej planety - argumentuje. - W wyniku przebiegunowania wyginęły dinozaury. Skoro miało to miejsce raz, dlaczego nie może się powtórzyć?

Jednak jeśli piątek, 21 grudnia minie spokojnie, zegary wybiją północ i zacznie się sobota, też nie ma się czym przejmować.

- Jeśli nic się nie zdarzy, swoją tonę ryżu zjem, bo jestem sportowcem i jadam go i tak - pisze internauta xmen. - Zapałki się z czasem wypali, ubranie posłuży mi w ogrodzie, a paliwo się zużyje. A bunkier moje dzieci będą miały na przyszłość, tylko sobie potem w nim komputery wymienią. Albo zrobią z niego izbę pamięci naszych czasów. Natomiast jeśli nadejdzie kataklizm, chcę przetrwać go dla samego faktu przetrwania. Jestem uparty z natury...

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jak przeżyć koniec świata? [PORADNIK] - Dziennik Łódzki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki