Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak mam zostawić drania, na którego czekałam całe życie, czyli dlaczego tak trudno uciec od sprawcy przemocy psychicznej

Dariusz Szreter
Dariusz Szreter
Polska kultura w pewnym sensie przygotowuje, zwłaszcza kobiety, do tego, żeby były ofiarami przemocy. Uczy je, że mają być posłuszne, mają się starać o względy drugiej osoby, mają się koniecznie podobać. I one tak robią całe życie. Nie wiedzą, gdzie jest granica między byciem dobrą, miłą użyteczną, a gdzie same zaczynają pozwalać krzywdzić siebie - mówi Renata Kim, dziennikarka, autorka książki „Dlaczego nikt nie widzi, że umieram. Historie ofiar przemocy psychicznej”.

Czytając pierwsze kilkadziesiąt stron pani książki, a konkretnie ten rozdział, który jest relacją bohaterki ukrywającej się pod imieniem Ewa, dosłownie nie mogłem uwierzyć, że to możliwe, żeby ktoś tak długo tkwił w takim przemocowym związku, doskonale wiedząc, jak bezwzględna jest ta druga osoba. Kolejne rozdziały pokazały, że to możliwe, a takich osób i związków jest wiele.
Muszę się przyznać, że ja też byłam w takim związku, więc kiedy już zrozumiałam swoją sytuację, łatwiej było mi zrozumieć relacje moich bohaterów. Odpowiedź na pytanie, co każe ofiarom tkwić w takim związku, jest bardzo prosta: wszystkie były głęboko uzależnione od bycia w tej toksycznej relacji. Ofiara na rozumowym poziomie wie, co powinna zrobić, ale, niestety, wszystkie jej emocje krzyczą: zostań, może jeszcze będzie tak fajnie jak było na początku.

Bohaterki (bo w ogromnej większości to kobiety) pani książki to nie są jakieś zahukane, niewykształcone osoby z głębokiej prowincji, ale wielkomiejskie profesjonalistki. Niektóre nawet z wykształceniem psychologicznym i wydawałoby się, że potrafią doskonale czytać takie sytuacje.

Oczywiście, wszyscy moi bohaterowie są doskonale wykształceni, mają świetne zawody, robią kariery i faktycznie są wśród nich dwie psycholożki. Myślę jednak, że - paradoksalnie - to jest dodatkowy problem. Takim osobom najtrudniej spojrzeć w lustro i powiedzieć: to, co się dzieje w mojej relacji, to nie jest zawiedziona miłość, to nie są nieporozumienia, to nie są kłótnie ani niezgodność charakterów, tylko to jest przemoc. Proszę sobie wyobrazić psycholożkę, która zna te wszystkie przemocowe mechanizmy, uczyła się o nich na studiach, czytała w książkach, a mimo to im ulega. Jak bardzo musi się tego wstydzić sama przed sobą. Jak bardzo musi odpychać tę myśl - że sama padła ofiarą przemocy psychicznej. Często słyszałam od moich bohaterek: gdyby on mnie uderzył, gdyby popchnął, wtedy reakcja byłaby szybka. Nikomu nie pozwoliłabym podnieść na siebie ręki…

Ale w opisanych przez panią historiach było kilka przypadków przemocy fizycznej.

I proszę zauważyć, że to był właśnie ten moment, kiedy ofiara dochodziła do wniosku, że musi uciekać. To jest bardzo wstydliwe, bo ona zwykle wie dokładnie, co się w jej związku dzieje, ale te emocje i uzależnienie są tak silne, że odkłada ten trzeźwy osąd na bok. Jedna z moich bohaterek, Maja Friedrich, autorka książki „Moje dwie głowy”, opowiada o mechanizmie dysonansu poznawczego. Jest osobą bystrą, wykształconą, wie, że to, co się dzieje, jest bardzo złe, potrafi to opisać i zrozumieć. Ale z drugiej strony są jej emocje, które krzyczą: zapomnij o tym, to nieprawda, przecież on mówi, że cię kocha! W ofiarach przemocy psychicznej trwa nieustanna walka umysłu, który doskonale wie, co się dzieje, z emocjami, które podpowiadają, że jeszcze może być lepiej, tak pięknie, jak było kiedyś.

Czy każdy może stać się ofiarą przemocy psychicznej? To chyba nie przypadek, że większość pani bohaterek wychowywała się w dzieciństwie bez ojca, albo z ojcem przemocowym, przeważnie alkoholikiem.

Nie każdy padnie ofiarą przemocy psychicznej - i to jest bardzo pocieszające. Jeśli ktoś potrafi stawiać granicę, jeżeli nie uważa, że musi się każdemu podobać, zasłużyć na miłość; jeśli ma wysokie poczucie własnej wartości i wie, co jest w życiu ważne, czyli na przykład szuka u partnera miłości i bezpieczeństwa, a nie tego, żeby ten od rana do wieczora mówił komplementy i cały czas pisał na komunikatorze, to raczej nie padnie ofiarą przemocy psychicznej.

Na pewno gruntem pod to, by zostać ofiarą przemocy psychicznej, jest dzieciństwo w dysfunkcyjnym domu, gdzie była przemoc, alkohol, gdzie rodzice byli zbyt wymagający albo nieobecni. Czasami śmiejemy się z takiego prostego tłumaczenia, że ktoś miał ciężkie dzieciństwo i w związku z tym w życiu dorosłym mu nie wychodzi. Tymczasem dzieciństwo naprawdę nas bardzo determinuje.

Te wszystkie niezagojone rany, te niespełnione potrzeby emocjonalne, ten głód miłości, który zostaje w dziecku z dysfunkcyjnej rodziny sprawiają, że taka osoba jest jako dorosła wciąż bardzo krucha. I jeśli nie poradzi sobie z tym za pomocą terapii albo nie okaże się na tyle silna, by sama to sobie uporządkować, to może nadejść w jej życiu moment, kiedy zjawi się ktoś, kto po prostu będzie odpowiedzią na te wszystkie braki. Księciem z bajki, który przyjdzie i powie: miałaś w życiu ciężko, ale ja sprawię, że od tej pory wszystko będzie cudowne. Jeśli złapiemy się na to, a ten człowiek nie jest ani lojalny, ani szczery, ani prawdomówny, ani dobry, ani kochający - to nieszczęście gotowe.

Można odnieść wrażenie, że pani rozmówczynie i rozmówcy bardzo chętnie, niekiedy nawet obsesyjnie chcą opowiadać o swoich krzywdach i to mimo to że jednocześnie przyznają, że wstydzą się tego, że pozwolili się tak omotać, byli tacy ślepi. Tak jakby potrzeba wyspowiadania się była silniejsza niż ten wstyd.

Zgadza się. Ale proszę zwrócić uwagę, że nikt nie chce mówić pod imieniem i nazwiskiem. Wszystkie imiona bohaterów mojej książki są zmienione. A ich ogromna potrzeba mówienia o tym, co ich spotkało, wynika po części z tego, że nadal kwestionują własną poczytalność, własną ocenę sytuacji. Ofiary przypominają sobie te wszystkie sytuacje, kiedy to sprawca przemocy wmawiał im, że są histeryczne, że to sobie wymyśliły, że to wszystko jest ich wina. Poza tym mają ogromne poczucie krzywdy, nigdy nie usłyszały od sprawcy szczerych przeprosin. Jak człowiek zostaje z poczuciem, że nie zaznał sprawiedliwości, to chce o tym komuś opowiedzieć. A wszyscy moi bohaterowie wiedzieli, że ja to rozumiem. W ciągu trzech tygodni, jakie upłynęły od premiery mojej książki, właściwie codziennie dostaję wiadomości od ludzi, którzy mają potrzebę, żeby mi po prostu opowiedzieć swoje historie w nadziei, że zrozumiem. Pamiętam jak ja sama, po raz pierwszy rozmawiałam z Mają Friedrich po przeczytaniu jej książki „Moje dwie głowy”. Opowiedziałam jej, co się stało i ona p

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki