Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak kartuscy harcerze uratowali swój sztandar przed UB?

Kazimierz Cebulak
Autor wspomnień Kazimierz Cebulak i dyrektor Muzeum Kaszubskiego im. Franciszka Tredera w Kartuzach Norbert Maczulis przy  odnalezionym sztandarze harcerzy kartuskich
Autor wspomnień Kazimierz Cebulak i dyrektor Muzeum Kaszubskiego im. Franciszka Tredera w Kartuzach Norbert Maczulis przy odnalezionym sztandarze harcerzy kartuskich Ze zbiorów Kazimierza Cebulaka
Historia harcerskiego sztandaru z Kartuz ma w sobie wiele z opowieści sensacyjnych. Sztandar ufundowano i poświęcono w 1946 r., jednak zniknął on w niewyjaśnionych okolicznościach na przełomie 1948/1949 r. Dopiero po ponad 50 latach okazało się, że został on ukryty w obawie przed UB.

Sztandar to dla harcerzy, choć oczywiście nie tylko dla nich, rzecz święta - na niego składa ślubowanie, któremu jest się wiernym przez całe życie. Wokół sztandaru harcerze gromadzą się w chwilach uroczystych, ale też trudnych. I strzegą go jak oka w głowie. Nie inaczej było ze sztandarem kartuskiego hufca harcerzy, który cudem przetrwał czas powojennych, komunistycznych represji.

Św. Jerzy jak żywy
Myśl ufundowania sztandaru zrodziła się w 1945 r. na jednym z posiedzeń członków rady hufca w Kartuzach. Nieco później jego projekt przedstawił kapelan kartuskich harcerzy i harcerek ks. Witold Szymczukiewicz, rektor kościoła szkolnego pw. św. Kazimierza. Zaproponował on, żeby etos ZHP wyrazić w symbolice, dlatego - za jego wskazaniem - na jednej stronie sztandaru umieszczono wizerunek św. Jerzego na koniu przebijającego smoka włócznią oraz hasło "Semper Fidelis - Zawsze Wierni", na drugiej stronie znalazł się krzyż harcerski.

Taka kompozycja stanowiła odwołanie do myśli Roberta Baden-Powella. Podstawą stworzonego przezeń ruchu skautowskiego miało być braterstwo, czyli most łączący ludzi niezależnie od różnic stanu, wyznania, narodowości czy rasy. Skaut powinien też czcić Boga, chociaż traktowano to jako osobistą sprawę każdego człowieka. Na gruncie polskim idee harcerskie rozwijał m.in. Andrzej Małkowski, z którego inicjatywy utworzono w 1911 r. we Lwowie Związkowe Naczelnictwo Skautowe, przekształcone w II RP w Związek Harcerstwa Polskiego.

Zakazane świętowanie
Sztandar dla kartuskich harcerzy wykonała w 1946 r. druhna Zofia Ramczykowska, natomiast wizerunek św. Jerzego namalował pan Mekowski. Koszty przedsięwzięcia pokrył Komitet Przyjaciół Harcerstwa w Kartuzach.
Planowano, że uroczystość poświęcenia odbędzie się 11 listopada - w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Niestety, okazało się to niemożliwe. Nowe, komunistyczne władze rozpoczęły bowiem likwidację harcerstwa opartego na ideach Baden-Powella i Andrzeja Małkowskiego. Zmieniono treść roty przyrzeczenia i prawa harcerskiego, a komenda gdańska poinformowała, że mogą być problemy z uzyskaniem zezwolenia na poświecenie sztandaru ze względu na umieszczoną na nim symbolikę i wybraną datę poświęcenia, które nie pasują do istniejącej w kraju sytuacji politycznej. Jakby tego było mało, komuniści wykryli, że w Borowym Lesie w powiecie kartuskim działa podziemna organizacja harcerska nawołująca do walki o niepodległość Polski. Podejrzewano, że chodzi o zastęp kartuski, zaczęły się represje, m.in. aresztowano hufcowego phm. Witolda Leraczyka, którego jednak zwolniono po dwóch miesiącach z braku dowodów.
Przeprowadzona po tym zdarzeniu przez Komendę Chorągwi z Gdańska szczegółowa kontrola wypadła dla kartuskich harcerzy pomyślnie. Tym samym uzyskali oni zgodę na poświęcenie sztandaru, ale z zastrzeżeniem, że nie może to być 11 listopada. Zadecydowano więc, że uroczystość odbędzie się dzień wcześniej. Tak też się stało.

Poświęcenia sztandaru w kościele św. Kazimierza dokonał biskup chełmiński Józef Kowalski. Z kolei na rynku odbyła się świecka uroczystość. Były przemówienia, przyrzeczenia nowych harcerzy i przemarsz przez miasto do Domu Harcerza przy ul. 3 Maja. Zabrakło tylko zaproszonych instruktorów z gdańskiej chorągwi.

Rozprawa z harcerzami
Data poświęcenia sztandaru, czyli 10 listopada, ma dla harcerstwa w Kartuzach znaczenia historyczne. Wieńczy bowiem pierwszy, powojenny okres jego działalności, zapoczątkowany zbiórką drużyny im. Tadeusza Kościuszki, która odbyła się 12 maja 1945 r., a więc w dziesiątą rocznicę śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego, protektora harcerstwa. Od momentu poświęcenia sztandaru szykany wobec ZHP znacząco przybrały na sile. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego zarzucił komendzie hufca, że zorganizowała capstrzyk w przeddzień sanacyjnego święta 11 listopada.

"My, którzy jesteśmy organizacją najbardziej chyba demokratyczną, gromadząc w swych szeregach nie tylko młodzież robotniczą, chłopską czy inteligencką, ale skupiającą wszystkie klasy panujące, dając im jednakowe stanowiska i prawa, dziś spotykamy się zarzutem i mianem «reakcjonistów» i «agentów» Stanisława Mikołajczyka. Przykre to wydarzenie, długo paliło nasze serca" - zanotowano w kronice hufca.

Na przełomie 1947 i 1948 r. wprowadzono zmiany w organizacji harcerstwa. Rozpoczęto od nowych programów pracy harcerskiej opartych na socjalistycznych zasadach wychowania młodzieży. W hufcowej kronice stwierdzono wręcz, że odrzucony został "system Anglika Baden-Powella, jego myśli przewodnie i sposoby wychowawcze, jako wyrosłe z ducha i potrzeb ustroju kapitalistycznego". Zlikwidowano też funkcję kapelana harcerstwa. Ksiądz Witold Szymczukiewicz został zmuszony do opuszczenia Kartuz. Harcerstwo coraz bardziej przypominało organizację komunistyczną, która ramię w ramię miała maszerować z ZMP i wychowywać młodzież w duchu marksistowskim. Zmiany te jako jedni z pierwszych odczuli harcerze z Oliwy i Lęborka, a znakiem nowych czasów były m.in. czerwone chusty, które kazano im nosić.

Poszukiwania sztandaru
W 1947 r. wyjechałem na studia do Poznania, więc nie byłem już świadkiem likwidacji ZHP w Kartuzach. Dwa lata później doszły mnie jednak wiadomości, że z harcówki zniknęły: sztandar, kronika hufca oraz dokumentacja wraz z książeczkami z okresu przedwojennego.

Po powrocie na Wybrzeże zamieszkałem w Gdańsku, ale ze względu na rodzinę bywałem w Kartuzach. Tam też, na cmentarzu, spotkałem w 2002 r. hm. Bronisława Ropla, dawnego hufcowego, który akurat przyjechał z Niemiec. Zapytany o sztandar, odpowiedział, że był w tej sprawie przesłuchiwany przez UB. Doszedł wtedy do wniosku, że sztandar został z harcówki potajemnie wyniesiony i że nie stali za tym ubecy.

Dwa lata później spotkałem się z państwem Ireną i Romanem Lipińskimi. Roman przyznał, że to on ukrył sztandar w jednym z garaży na terenie miasta. O szczegółach nie chciał rozmawiać. Dopiero 19 lipca 2005 r. podał dokładne miejsce ukrycia sztandaru i wtedy sprawy gwałtownie nabrały przyspieszenia. Z Romanem rozmawiałem o godz. 10, a już o 12 spotkałem się tej sprawie z ówczesnym burmistrzem Kartuz Mieczysławem Gołuńskim. Początkowo był zaskoczony informacją o ukrytym sztandarze, ale potraktował sprawę bardzo poważnie. Następnego dnia zadzwonił do mnie z wiadomością, że sztandar odnaleziono!

Dzięki relacjom świadków udało się wyjaśnić tę niezwykłą historię. Otóż okazało się, że sztandar został wyniesiony potajemnie z harcówki przez harcerzy - Leszka Jarzymowskiego (kierujący grupą), Romana Lipińskiego (zakopujący sztandar) oraz ubezpieczających akcję Bronisława Kleinschmidta i Aleksandra Pika. Stało się to prawdopodobnie na początku 1949 r., bowiem ostatnią wzmiankę o sztandarze zapisano w kronice hufca w listopadzie 1948 r. Po wyniesieniu sztandar został owinięty w pergamin i zapakowany do żeliwnej rury kanalizacyjnej. Roman Lipiński zakopał go w narożniku garażu przy ul. Klasztornej. Co ciekawe, poszukiwania harcerskiej pamiątki zbiegły się w czasie z rozbiórką wspomnianego garażu. Gdyby poszukiwania prowadzić kilka dni później, odnalezienie skrytki byłoby bardzo utrudnione, a to z tego względu, że zmieniłby się wygląd tego miejsca.

Nie sposób opisać wzruszenia, jakie towarzyszyło prezentacji sztandaru, która odbyła się we wrześniu 2005 r. Wziąłem w niej udział razem z burmistrzem Gołuńskim i moimi nieżyjącymi już dzisiaj kolegami - Leszkiem Jarzymowskim i Romanem Lipińskim. Ten drugi z powodu utraty wzroku mógł rozpoznać sztandar tylko dotykiem.

Po ponad 50 latach przymusowego ukrywania sztandar okazał się być mocno zniszczony. Konieczne było przeprowadzenie prac konserwatorskich. Dzisiaj odnowiony i poświęcony ponownie sztandar wisi na honorowym miejscu w Muzeum Kaszubskim w Kartuzach. Warto mu się przyjrzeć, odwiedzając tę placówkę, do czego zawsze gorąco namawiam.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki