Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 16.05.2021 r. Europa była na wyciągnięcie ręki. Lechia zmarnowała wielką szansę [zdjęcia]

Paweł Stankiewicz
Paweł Stankiewicz
Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk
Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Lechia Gdańsk nie zagra w eliminacjach Ligi Konferencji. Biało-zieloni przegrali w Białymstoku z Jagiellonią 1:2 i skończyli sezon na siódmym miejscu.

Lechia wyszła na boisku w Białymstoku, żeby walczyć o czwarte miejsce i grę w kwalifikacjach Ligi Europy. Jagiellonia rozegrała słaby sezon, ale biało-zielonym się postawiła. Gdańszczanie zdawali sobie sprawę, że nie wszystko było w ich rękach, ale sami musieli przede wszystkim wygrać, a potem czekać na wynik z Białegostoku.

CZYTAJ TAKŻE: Fanki Lechii Gdańsk wspierają biało-zielonych i też czekają na powrót kibiców na stadiony GALERIA

- Będziemy walczyć do końca – zapowiadał przed meczem Piotr Stokowiec, trener Lechii.

Jego podopieczni jednak źle zaczęli mecz w Białymstoku. To Jagiellonia ruszyła do ataku, miała dwie sytuacje, a Dusan Kuciak obronił strzał Konrada Wrzesińskiego. W 7 minucie doszło do starcia w polu karnym Kuciaka z Bartoszem Bidą. Sędzia podyktował rzut karny, pomimo protestów gdańszczan, a jego decyzję poparł Daniel Stefański, który pełnił rolę arbitra VAR. Słowacki bramkarz biało-zielonych długo nie mógł się pogodzić z tą decyzją i nadal przekonywał, że nie faulował zawodnika „Jagi”. Arbiter jednak zdania nie zmienił, a gola strzelił Jakov Puljić. Kuciak był bliski skutecznej interwencji, ale piłka po jego rękach wpadła do siatki. Tak jak to miało miejsce w poprzednich meczach Lechia po stracie gola ruszyła do ataków i przejęła inicjatywę na boisku. Biało-zieloni mieli o co walczyć, bowiem Piast nieoczekiwanie grał słabo i przegrał pierwszą połowę z Wisłą Kraków 1:3. To oznaczało, że gdańszczanie wszystko mieli w swoich rękach. Szansę miał Maciej Gajos, ale strzelił w Xaviera Dziekońskiego. W 23 minucie po zagraniu Gajosa lobem popisał się Joseph Ceesay. Piłka leciała w kierunku bramki, ale z metra postanowił dobić ją Żarko Udovicić, ale nie dość, że był na spalonym, to jeszcze wybił futbolówkę i pozbawił swój zespół gola wyrównującego. Lechia nadal atakowała i grała naprawdę dobrze. W 31 minucie po dośrodkowaniu Udovicicia piłkę głową do siatki posłał Flavio Paixao, ale po interwencji VAR bramka została anulowana. Flavio trafił piłkę głową, ale potem futbolówka odbiła się od ręki kapitana biało-zielonych i dopiero wtedy wpadła do siatki. W efekcie po pierwszej połowie Lechia i Piast przegrywały, a ponieważ wygrywał Śląsk, to zespół z Wrocławia przesunął się na drugie miejsce w ligowej tabeli.

[b]CZYTAJ TAKŻE: Poznajcie partnerki piłkarzy Lechii. One skradły ich serca ZDJĘCIA

Niesamowite emocje były w drugiej połowie spotkania. Lechia znając wyniki ruszyła do zdecydowanych ataków. W 52 minucie Paixao nie zdołał pokonać Dziekońskiego mając dobrą okazję bramkową. Wreszcie szczęście uśmiechnęło się do biało-zielonych w 61 minucie spotkania. Karol Fila oddał strzał z dystansu, w środek bramki, ale na mokrej murawie błąd popełnił bramkarz Jagiellonii i przepuścił futbolówkę do siatki. Biało-zieloni potrzebowali zatem jeszcze jednego gola, aby zająć czwarte miejsce. Tymczasem to nie Lechia, ale gospodarze strzelili gola. W 79 minucie po podaniu Jesusa Imaza z kilu metrów piłkę do bramki posłał Tomas Prikryl. Lechia walczyła do końca, ale swojego dnia nie miał Flavio, który nie wykorzystał kolejnej okazji. Prawdziwe emocje były w doliczonym czasie gry. Niemal w jednym momencie wyrównującego gola dla Stali w meczu ze Śląskiem strzelił Maciej Jankowski, a wyrównującą bramkę dla Lechii w Białymstoku zdobył Flavio Paixao. Co to oznaczało? Tyle, że Lechia wskakuje na czwarte miejsce i gra w kwalifikacjach Ligi Konferencji. Radość biało-zielonych nie trwała długo, bo okazało się, że kapitan Lechii był na spalonym i bramka została anulowana. Za chwilę Flavio miał jeszcze jedną świetną okazję, ale i jej nie wykorzystał. Lechia przegrała z Jagiellonią i zakończyła sezon na siódmym miejscu, a ostatnie miejsce w europejskich pucharach przypadło Śląskowi.

Lechia nie potrafiła wygrać tydzień temu u siebie z Cracovią, nie umiała nawet zremisować ze słabą Jagiellonią, a to wystarczyłoby do zajęcia czwartego miejsca. Trzeba oddać biało-zielonym, że w Białymstoku zagrali przyzwoite spotkanie, ale brakowało pomysłu w okolicach pola karnego rywali. Inna sprawa, że trudno wywalczyć czwartą pozycję i miejsce w europejskich pucharach, jak w siedmiu ostatnich meczach ligowych odnosi się tylko jedno zwycięstwo.

- Jestem wściekły, bo o włos wymknęły nam się puchary. Zadecydowały detale, może jedna z nieuznanych bramek, szczególnie ta, gdzie rzekomo było zagranie ręką. Według mnie Bida przy rzucie karnym również pomógł sobie ręką przy zagraniu i nie mam pojęcia dlaczego nie zostało to sprawdzone. Emocje we mnie buzują, ale prawda jest taka, że finalnie decyduje szeroka ławka i to jest coś, nad czym musimy popracować, bo to daje jakość. Odczuwaliśmy brak Łukasza Zwolińskiego, bo na pewno z nim byśmy sobie poradzili - ocenił zdenerwowany Piotr Stokowiec.

Podbeskidzie Bielsko-Biała spada z ekstraklasy. Śląsk Wrocław zagra w europejskich pucharach
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki