Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Kasprzyk: Będę bronił zawodników. A trenera? Raczej też

Paweł Hochstim, Rio de Janeiro
jacek kasprzyk
jacek kasprzyk brak
Na początku września mamy posiedzenie zarządu i zastanowimy się, czy potrzebne są duże zmiany – mówi prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Jacek Kasprzyk.

Siatkarze bardzo gładko przegrali w ćwierćfinale. Za bardzo.
Cóż powiedzieć, taki jest sport. Za nami cztery lata bardzo ciężkiej pracy, szczególnie w dwóch ostatnich latach, gdy zespół walczył o kwalifikację do igrzysk. Zdarzył się jeden słabszy mecz i nas nie ma. Żal tego potu, który chłopaki wylali.

Siatkarze odważnie mówili o medalowych aspiracjach, ale trzeba pamiętać, że do Rio dostali się z trudem, dopiero w ostatnim turnieju.
Walczyli bardzo długo, taki był system kwalifikacji. Wiele serca i zdrowia włożyli w to, żeby tutaj się znaleźć, bronili piłki w trybunach w Berlinie i rozegrali dwadzieścia kilka meczów. Takie jest życie. Wygrała drużyna lepsza.

Mówi Pan o jednym meczu, ale trzeba pamiętać, że cały ten rok był mocno średni. Trener Antiga poświęcił Ligę Światową, tam przegrywaliśmy, a wszystkie porażki drużyna miała nam wynagrodzić w Rio. Może trzeba było grać normalnie i budować mentalność zwycięzców wygrywaniem?
Oczywiście, zgadzam się z tym, ale pamiętajmy, że siatkarze to też są ludzie, którzy pracowali bardzo ciężko przez dwa lata bez chwili wytchnienia. Jest mnóstwo mikrourazów, to jest związane z przeciążeniem organizmu. Mateusz Mika od długiego czasu zmaga się z bolącym kolanem. Ono ciągle boli. Chłopcy biorą tony środków przeciwbólowych, żeby móc grać. To jest żywy organizm i pewnych rzeczy nie oszukamy.

Drużyna przyleciała do Rio strasznie pewna siebie. Byli zawodnicy, którzy mówili, że nawet srebro ich nie zadowoli. Może za pewni byli?
W takim turnieju trzeba być pewnym siebie, ale popatrzmy, jak ten turniej się poukładał – Francji, mistrza Europy, w ogóle nie było w ćwierćfinałach. Wiadomo, że to jest bardzo mocny turniej. Będę cały czas bronił zawodników. Musimy wrócić do Polski, ochłonąć po tym wszystkim i wszystko przeanalizować.

Mówi Pan, że będzie bronił zawodników. A trenera?
Trenera raczej też. Drużyna naprawdę wyglądała dobrze i przegrała z bardzo mocnym zespołem. Amerykanie postawili trudne warunki i świetnie zagrywali. Po fazie grupowej byliśmy zespołem z najlepszym przyjęciem, a po tym meczu na pewno spadliśmy w tej klasyfikacji. Byliśmy najlepiej punktującą drużyną. Naprawdę byliśmy wysoko w tych rankingach, a nie graliśmy wcale ze słabymi przeciwnikami. OK, łatwiej byłoby grać z Kanadą, ale niestety wylosowałem Stany Zjednoczone. Takie życie.

Dwa lata temu polski zespół zdobył mistrzostwo świata. Od tamtej chwili – same porażki, przez dwa lata nic nie wygraliśmy.
Niestety, skończyły się dla nas igrzyska, ale za rok mamy Mistrzostwa Europy u siebie. Zrobimy wszystko, by zmazać tę plamę.

Może Pan zapewnić, że nie będzie zmiany trenera?
Nie. Dzisiaj nie mogę tego powiedzieć. Kontrakt Stephane'a się kończy za kilka tygodni. Będziemy analizowali i rozmawiali na ten temat. Cały czas jesteśmy mistrzami świata, ale nie jesteśmy już na igrzyskach. Bardzo chcieliśmy, ale nie wyszło. Byłem przy drużynie i widziałem, że rzeczywiście niektórych srebro by tutaj nie ucieszyło. Ja byłbym zadowolony z każdego medalu i gdyby on był, to teraz byśmy tak nie rozmawiali. Nie wiem jeszcze w tej chwili, czy potrzebne są duże zmiany.

Obawiam się, że ta drużyna nie zapewni nam takich sukcesów, jak ta poprzednia z Michałem Winiarskim, Mariuszem Wlazłym, czy Pawłem Zagumnym. Co można zrobić, by polski zespół znów się liczył w walce o medale dużych imprez?
Musimy się zastanowić, jako federacja, by najlepszym zawodnikom zapewnić odpoczynek, bo ten zwariowany kalendarz ich dobija. Zapadła decyzja o powiększeniu ligi, ale meczów będzie mniej, bo nie ma fazy play-off. Problemem nie jest sezon ligowy, a brak czasu na odpoczynek po nim. Oczywiście, siatkówka rozliczana jest z wyników reprezentacji, ale pamiętajmy, że mamy zaplecze, mistrzów Europy i mistrzów świata kadetów, którzy do tej pory w dorosłej siatkówce jeszcze nie zaistnieli. Mam nadzieję, że teraz to nastąpi, a to jest naprawdę mocny rocznik, który powinien coś osiągnąć.

Wiadomo, że Pan sam nie będzie podejmował tej decyzji, ale chcę zapytać, czy jeśli dojdzie do głosowania za pozostawieniem Stephane'a Antigi to zagłosuje Pan za czy przeciw?
Jest za wcześnie, bym mógł odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Wydaje mi się, że praca, którą robi Stephane wraz z Philippem Blainem jest pozytywna. Chłopcy chcą z nimi pracować, a to też jest ważne. Na początku września mamy posiedzenie zarządu i pewnie wtedy będą jakieś wstępne decyzje. Ale jest za wcześnie, nie chcę jeszcze o tym mówić. Na pewno trzeba porozmawiać z trenerami, być może też zapytać się części zawodników, co o tym sądzą. Wydaje mi się, że ta drużyna jest monolitem, ale dzisiaj nastąpiło pęknięcie. Mam nadzieję, że to się zrośnie bardzo szybko. Ale jeśli pęknięcie będzie głębsze to trzeba będzie podjąć jakieś decyzje. Ale powtarzam – to jest za świeża sprawa. Nie chcę powiedzieć czegoś, czego później będę żałował.

Czwarte kolejne igrzyska kończymy w ćwierćfinale. Ten ćwierćfinał chyba najbardziej boli.
Nie ma co ukrywać – siatkówka na igrzyskach zawiodła. Drużyna halowa skończyła w ćwierćfinale, a z trzech duetów plażowych tylko jeden dostał się do 1/8 finału.

Liczyliśmy na więcej.
Tak, to prawda, ale nie mieliśmy szczęścia. W plażówce jeden z graczy grał ze złamanym palcem, a właśnie na parę Bartosz Łosiak, Piotr Kantor najmocniej stawialiśmy. Piotrek pięć tygodni temu złamał palec, przez co nie mógł odbijać. Nie chcę ich tłumaczyć, ale takie są fakty.

Mam deja vu, bo dokładnie identyczną rozmowę odbyłem cztery lata temu w Londynie z prezesem Mirosławem Przedpełskim. Też były wielkie nadzieje i też skończyło się na ćwierćfinale. Padały identyczne pytania i identyczne odpowiedzi.
Ja muszę z tym żyć cztery lata, prezes Przedpełski był wtedy przed wyborami, a ja jestem po. Kandydując na prezesa złożyłem deklarację, że za cztery lata do Tokio pojedziemy pełnym składem, czyli będą dwie drużyny halowe i cztery plażowe. Tego się trzymam. Mamy potencjał, ale kolejny raz zawiedliśmy kibiców. Ludzie w Polsce kochają siatkówkę i zasługują na sukcesy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jacek Kasprzyk: Będę bronił zawodników. A trenera? Raczej też - Sportowy24

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki