Wśród opublikowanych materiałów znajduje się informacja o tym, co robił Sławomir Julke 6 lipca 2008 r., czyli w dniu rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem podczas towarzyskiego meczu. Wtedy to Julke miał poinformować premiera o korupcyjnej propozycji Karnowskiego. Na stronie prezydenta Sopotu czytamy, że zaraz po rozmowie z premierem Julke zadzwonił na służbowy numer dziennikarza "Rzeczpospolitej", a w godzinach wieczornych pojechał na Oksywie. Tam miał spotkać się w ówczesnej siedzibie Centralnego Biura Antykorupcyjnego z agentami CBA. Dopiero po tej rozmowie wysłał do prokuratury zawiadomienie o przestępstwie.
Na pytanie, skąd tak dokładne informacje o każdym kroku Julkego, prezydent Sopotu odpowiada krótko: - To moja tajemnica.
Jacek Karnowski ujawnił także dwie opinie prawne dotyczące zarzutów o przyjęcie korzyści majątkowych od innego sopockiego przedsiębiorcy, Włodzimierza G. Pierwsza z nich, autorstwa nieujawnionego profesora prawa, specjalisty z prawa karnego, złożona do akt sprawy, dotyczy oceny zarzutów. Drugą sporządził ekspert sądowy w dziedzinie zamówień publicznych. Obie są korzystne dla Jacka Karnowskiego.
Kolejnym materiałem, który znalazł się na stronie internetowej prezydenta Sopotu, są fragmenty opinii biegłego z zakresu fonoskopii. Karnowski, przypominając, że główny dowód - dyktafon, na którym zarejestrowano jego rozmowę z Julkem, został przez tego ostatniego zniszczony, ujawnia też fragment przesłuchania eksperta przez sąd. Pod żadnym z opublikowanych dokumentów nie pojawiają się nazwiska biegłych.
Stanowisko Prokuratury Apelacyjnej w sprawie ujawnienia informacji przez oskarżonego prezydenta jest jednoznaczne.
- Pan Karnowski nie miał prawa publikować materiałów z postępowania przygotowawczego bez zezwolenia sądu - mówi prokurator Krzysztof Trynka. - Za taki czyn grozi odpowiedzialność karna.
Kara za takie przewinienie nie jest wysoka - za czyn z art. 241 par. 1 k.k. grozić może grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do lat dwóch. Mecenas Roman Nowosielski, znany trójmiejski prawnik, przypomina, że wszystko zależy od tego, czy zamieszczone w internecie informacje i dokumenty były dopuszczone jako dowód w sprawie.
- Jacek Karnowski widocznie uznał, że musi, nawet za cenę ryzyka, bronić swego dobrego imienia - twierdzi mec. Nowosielski.
Sam Jacek Karnowski zapewnia, że miał prawo opublikować w internecie informacje ze śledztwa. - Ujawniłem opinie, których wykonanie sam zleciłem i za które zapłaciłem - wyjaśnia. - Apeluję do prokuratury, by opublikowała swoje materiały. Mam prawo się bronić już teraz, po skierowaniu przez prokuraturę aktu oskarżenia do sądu. Licząc na umorzenie sprawy z powodu braku podstaw oskarżenia, równocześnie pamiętam, jak długo toczą się podobne postępowania. Janusz Lewandowski czekał na oczyszczenie z zarzutów przez sąd 12 lat, prezydent Poznania - 5, a Emil Wąsacz, zatrzymany 18 września 2006 przez Centralne Biuro Śledcze, nadal czeka na rozpatrzenie zarzutów.
Afera sopocka wybuchła przed dwoma laty po opublikowaniu nagranej przez Sławomira Julkego rozmowy z Karnowskim. W tym tygodniu prokuratura postawiła Karnowskiemu sześć zarzutów. Prezydentowi Sopotu grozi nawet do ośmiu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?