Jacek Karnowski chce iść do sądu, a PiS zaprasza

Pretekstem jest wydane w czwartek oświadczenie sopockiego PiS w sprawie opisanej wczoraj m.in. przez "Polskę Dziennik Bałtycki" historii niezbyt przychylnej dla sopockiego magistratu kontroli NIK z 2004 roku.

Znaleziono wówczas nieprawidłowości dotyczące udzielania przez miasto pomocy publicznej. W raporcie kontrolerzy najszerzej opisali sprawę odraczania i rozkładania na raty płatności dla spółki Prolim SA, należącej wówczas do Jerzego Jędykiewicza, barona lewicy, którego nazwisko pojawia się w kontekście afery Stella Maris.

Największą wątpliwość budził fakt, iż pomocy takiej firmie udzielono, chociaż w tym samym czasie nabyła ona dziewięć nieruchomości na terenie kraju, z których każda kosztowała przynajmniej 1 mln zł. Miasto tłumaczy się, iż faktycznej pomocy udzielało nie Prolim SA, a firmie Trefl, która na podstawie umowy leasingowej była użytkownikiem nieruchomości w Sopocie, a wszystkie należności zostały spłacone.

W oświadczeniu wydanym jako reakcja na doniesienia medialne członkowie PiS apelują m.in. do Donalda Tuska o rozwiązanie sopockiej Platformy i "powołanie w jej miejsce organizmu opartego na znajdujących się w sopockiej PO ludziach młodych, nieuwikłanych w działania o charakterze przestępczym". - To skandal - oburza się Jacek Karnowski. - Już poprosiłem prawnika, aby przygotował pozew w tej sprawie.

Sopockie PiS niewiele sobie z tych zapowiedzi robi, dolewając wręcz oliwy do ognia. - Zapraszamy serdecznie - mówi Michał Rachoń, rzecznik sopockiego PiS. - Nie mamy wątpliwości, co do istnienia powiązań między sopockim magistratem a światem przestępczym.