Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Hołubowski o strajku przedsiębiorców: Jawnie się z nas szydzi i kłamie się bezczelnie, że jesteśmy zaopiekowani przez rząd [rozmowa]

Rafał Mrowicki
Rafał Mrowicki
Przemyslaw Swiderski
- Nikt z nami nie chciał rozmawiać i wysłano oddziały policji z całej Warszawy, by rozpędzać ludzi. Nie tak powinno być w demokratycznym kraju. Nas tam nie powinno być. My powinniśmy pracować, rozwijać nasze firmy i budować dobrobyt naszego kraju, tak jak do tej pory to zawsze robiliśmy. Skoro teraz się nie da i jawnie się z nas szydzi i kłamie bezczelnie o tym, że jesteśmy wspaniale zaopiekowani przez rząd, to taka jest reakcja społeczna - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Jacek Hołubowski, gdański przedsiębiorca, radny dzielnicy Orunia-Święty Wojciech-Lipce oraz były kandydat na prezydenta Gdańska, który w ubiegłym tygodniu brał udział w strajku przedsiębiorców w Warszawie przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

Udał się pan do Warszawy w reakcji na apel jednego z kandydatów na prezydenta Pawła Tanajno, który mówił o akcji dzień wcześniej podczas telewizyjnej debaty prezydenckiej?
Jacek Hołubowski: Nie. Wiedziałem wcześniej, że to się odbędzie. Brałem już udział w strajkach samochodowych w Poznaniu i w Warszawie. Raz wyszliśmy przed Pałac Kultury. To niestety nie przebija się do władz rządowych. Pani wicepremier Jadwiga Emilewicz w dość arogancki sposób powiedziała niedawno, że nie słyszała nic o tym strajku.

Na co państwo liczyli?
Wzięcia odpowiedzialności za niszczenie gospodarki, zamykanie firm, przedsiębiorstw, likwidację miejsc pracy i pozbawianie ludzi środków do życia. To nie wydarzyło się z winy przedsiębiorców. Rząd decyzją administracyjną zamknął nam miejsca pracy. Hipokryzją jest, gdy premier Mateusz Morawiecki występuje na konferencjach prasowych i opowiada jak przedsiębiorcy są zaopiekowani przez rząd. Firmy padają, bankrutują, są pozadłużane i nie mają z czego płacić kredytów i leasingów. Z tych tarcz antykryzysowych korzysta niewielka część przedsiębiorców, to często jest niewystarczające, bo pozwala przetrwać miesiąc, ale co dalej?

Pana zdaniem dlaczego niewielu przedsiębiorców korzysta z tych tarcz?
Tarcze są zbudowane z niejasności. Jednoosobowe działalności gospodarcze nie wiedzą, co zrobić z tym wsparciem w postaci 5 tysięcy złotych. Nie objęło to firm, które mają do 16 tysięcy złotych przychodu, nie dochodu, ale przychodu. Są firmy, dla których to 16 tysięcy przychodu, może nie starczyć na opłacenie czynszu. 16 tysięcy złotych dla jednoosobowych działalności to kryterium absurdalne.

Rząd mówi o kolejnych tarczach antykryzysowych, o tarczy finansowej, a od przedsiębiorców coraz częściej słychać, że tygodniami czekają na rozpatrzenie wniosków o wsparcie.
Powiem więcej. Firmy, które teoretycznie zostały dzięki tarczy zwolnione z płacenia ZUS-u przez miesiące, często nie dostały wciąż odpowiedzi, czy tego ZUS-u mogą nie płacić. Nie płacimy tego ZUS-u, ale nie dostaliśmy odpowiedzi, czy musimy go płacić czy nie. Za chwilę może się okazać, że musimy go płacić. Nie zwolniłem żadnego pracownika, mało tego. Miałem pracownika na pół etatu, któremu w lutym dałem cały etat, miałem pracownicę, która w styczniu wróciła z urlopu macierzyńskiego i ona też ma dalej etat. Jakoś dajemy sobie radę, ale jesteśmy odcięci od wielu naszych klientów. Utrzymuję etaty, płacę pomniejszone czynsze, bo wynajmuję pomieszczenia od lokalnych przedsiębiorców. Jakoś funkcjonuję, aczkolwiek jest bardzo ciężko, bo zakłady fryzjerskie i kosmetyczne, które są moimi klientami, są zamknięte. Została mi sprzedaż detaliczna. Na strajku w Warszawie poznałem wiele osób, które były w takiej sytuacji, że nie mogły przyjechać tam samodzielnie, tylko organizowali się w grupach na Facebooku.

Z jaką reakcją się państwo spotkali podczas strajku?
Nikt do nas nie wyszedł. Policja wylegitymowała wszystkich. Muszę odkłamać kłamstwa podawane przez państwową telewizję, będącą na pasku rządowym, że były tam wybryki chuligańskie. Policja nas otoczyła kordonem i nie przepuszczała. My zachowywaliśmy się kulturalnie. Jedna osoba od nas rozmawiała z policją, ustalono, że nas wylegitymują i będziemy mogli wyjść. Wszyscy kulturalnie podchodzili do policjantów, by się wylegitymować. Zostaliśmy przed Kancelarią Premiera na noc, domagając się spotkania z premierem lub kimś z rządu. Policja nas spacyfikowała. Porozwożono nas po różnych komisariatach po Warszawie i po kilku godzinach nas wypuścili. Jedno co było upokarzające to fakt, że założyli nam kajdanki, choć nie stawialiśmy oporu.

Planują państwo kolejne protesty?
Tak. Jest duży odzew z całego kraju. Ludzie są wściekli na to, jak się zachowano. Nikt z nami nie chciał rozmawiać i wysłano oddziały policji z całej Warszawy, by rozpędzać ludzi. Nie tak powinno być w demokratycznym kraju. Nas tam nie powinno być. My powinniśmy pracować, rozwijać nasze firmy i budować dobrobyt naszego kraju, tak jak do tej pory to zawsze robiliśmy. Skoro teraz się nie da i jawnie się z nas szydzi i kłamie bezczelnie o tym, że jesteśmy wspaniale zaopiekowani przez rząd, to taka jest reakcja społeczna.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki