Przed ostatnią serią spotkań sytuacja w grupie F była zagmatwana. Sensacyjnie prowadzący po dwóch meczach Węgrzy mieli na koncie cztery punkty, druga Islandia i trzecia Portugalia po dwa, a ostatnia Austria jeden. Teoretycznie każdy scenariusz był więc jeszcze możliwy i na to właśnie liczyli piłkarze szwajcarskiego trenera Marcela Kollera, których do tej poru turniej we Francji wydawał się lekko przerastać.
Eliminacje Austriacy przeszli jak burza wygrywając dziewięć z dziesięciu meczów i nie ponosząc żadnej porażki. Grali tak dobrze, że niektórzy typowali ich na czarnego konia turnieju. Na dzień dobry przegrali jednak 0:2 z Węgrami, później tylko zremisowali bezbramkowo z Portugalią i to szczęśliwie, bo Cristiano Ronaldo nie wykorzystał w końcówce rzutu karnego.
- Z Portugalią pokazaliśmy, że jesteśmy silni w defensywie, a teraz trzeba udowodnić, że jesteśmy mocni również w ofensywie - zapowiadał Marko Arnautovic i na to z pewnością liczyli austriaccy kibice, którzy korzystając z faktu, że mecz cieszył się niewielkim zainteresowaniem ze strony francuskich kibiców, wykupili sporą część biletów na sektory neutralne. W rezultacie zajęli prawie połowę trybun Stade de France. Nic tylko wygrywać...
- Jeśli będziemy trzymać się razem i uwierzymy w siebie, to jest szansa na sukces - zapowiadał Marcel Sabitzer, ale początek meczu nie potwierdził tych zapowiedzi.
Austriacy niby przeważali (na to przynajmniej wskazywały statystyki posiadania piłki). Był to jednak raczej efekt taktyki Islandczyków, którzy w każdym meczu na Euro oddają pozornie inicjatywę rywalom, bo w stosownym momencie odebrać im piłkę i skontrować.
W środę stosowny moment przyszedł już drugiej minucie, gdy po strzale z daleka Johanna Gudmundssona Austriaków uratował słupek. To był sygnał ostrzegawczy, że podopiecznych Szweda Larsa Lagerbäcka również interesuje w tym meczu komplet punktów.
I faktycznie - widząc ofensywną nieporadność Austriaków Islandczycy coraz śmielej atakowali. Przyniosło to efekt w 18. minucie, gdy po dalekim wyrzucie z autu piłkę przejął w polu karnym rywali Jón Dadi Bödvarsson i płaskim strzałem pokonał Roberta Almera.
Stracony gol obudził w końcu Austriaków, którzy zaczęli od tego momentu zaczęli w końcu zagrażać bramce Hannesa Halldórssona. Najlepszą okazję mieli w 37. minucie, gdy prowadzący swój drugi mecz na Euro 2016 polski sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny. Aleksandar Dragović trafił jednak w słupek.
Dopiero po godzinie gry, po świetnej solowej akcji wyrównał wprowadzony z ławki Alessandro Schöpf. Mimo szaleńczych ataków Austriakom nie udało się zdobyć kolejnej bramki. Sami stracili ją za to w ostatniej akcji meczu.
Follow https://twitter.com/baltyckisportDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?