Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ireneusz Mazur: Lotos Trefl Gdańsk powinien być bardziej radykalny [ROZMOWA]

Patryk Kurkowski
Sylwia Dąbrowa
Ireneusz Mazur, były szkoleniowiec reprezentacji Polski, uważa że Lotos Trefl Gdańsk powinien celować w przyszłym sezonie w europejskie puchary.

Jest pan rozczarowany postawą Lotosu Trefla?
Myślę, że były większe oczekiwania wobec drużyny. Wydawałoby się, że z tym składem, takim zestawieniem zawodników, można mieć nieco większe oczekiwania. To czasami bywa złudne. Dopiero rzeczywistość weryfikuje siłę innych rywali i najbardziej optymistyczne wersje. Czasami potrzeba czasu, aby wszystkie elementy się skomponowały. Aczkolwiek Lotos Trefl nie gra takiej siatkówki, jakiej wszyscy od niego oczekiwali.

Oczekiwania były większe, ale jakie są pana odczucia?
Już w pierwszej wypowiedzi zasygnalizowałem swoje odczucia względem występów gdańskiej drużyny. Całość wydawała się kompatybilna, że można mieć większe oczekiwania, ale jestem zbyt doświadczonym szkoleniowcem, odbiorcą wydarzeń i wiem, że nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Należy mieć dużo pokory względem siebie i innych drużyn. Więcej oczekiwano od zespołu i indywidualnie. Niemniej znam realia i często budowanie drużyny to nie jest moment. Czasami ekipę zbiera się i od razu wypala, innym razem trzeba po prostu poczekać.

Jeśli chodzi o następny sezon, to uważam, że gdańszczanie powinni postąpić bardziej radykalnie. Tym razem nie walczyć o przykładowo siódme miejsce, ale postawić za cel awans do czwórki

Tyle że większe oczekiwania miał też zarząd klubu. Poza tym zbudowano - przynajmniej teoretycznie - silniejszy zespół.
Trudno powiedzieć, czy teoretycznie, czy praktycznie lepszy. Na tę chwilę drużyna Lotosu Trefla jest w ósemce. Jest zatem realna szansa na powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu. Trzeba mieć więcej cierpliwości. Naturalnie, że może być też wariant pesymistyczny i mogą wystąpić pewne kłopoty. Wydaje mi się, że niczym heroicznym nie będzie utrzymanie się w ósemce. Potrzeba tylko trochę więcej stabilność zespołowi z Gdańska. Rzeczywista ocena nastąpi dopiero w fazie play-off, kiedy rozpocznie się prawdziwa walka. Wtedy dowiemy się, czy Lotos Trefl utrzyma, czy może nawet poprawi swój wynik. Ma pan rację, że w klubie doszło do sporych zmian, sprowadzono chociażby Jakuba Jarosza, który jest istotną postacią. Tyle że nie licząc AZS-u Częstochowa, to każda drużyna zdołała się wzmocnić. Gdański zespół nie może z definicji oczekiwać lepszego miejsca.

Kto według pana indywidualnie zawodzi?
Widziałem zbyt mało meczów, więc nie chcę wyrokować. Co prawda miałem możliwość oglądania kilku spotkań Lotosu Trefla, ale tak na szybko z pamięci nie potrafię odgrzebać negatywnych uwag. Jeżeli już przegrywali mecze, to zazwyczaj nie funkcjonowała cała drużyna. Były jednak takie spotkania, jak choćby w Olsztynie, kiedy można było pochwalić kilku zawodników. Obecnie byłoby to niesprawiedliwe. Jak wspomniałem, widziałem za mało meczów, aby oceniać tak radykalnie i wystawiać siatkarzom cenzurki.

Przyzna pan jednak, że ten zespół ma lepszych siatkarzy niż w poprzednich latach?

Ujmę to tak - osobowo, indywidualnie, zdecydowanie tak. Oczekiwania są duże, bo ta drużyna była zbudowana wokół zawodników z reprezentacji akademickiej oraz tych z szerokiego składu pierwszej reprezentacji. Ponadto jest trener, który znał się z zawodnikami. To na pewno podniosło oczekiwania. Zresztą trener Panas jest dobrze wszystkim znany i funkcjonuje przy pierwszej i drugiej reprezentacji Polski. Ma doskonały przegląd kadr. Wydawało się, że to powinno wypalić. Zbudowanie drużyny to jednak delikatna materia. Byłem szkoleniowcem, pomagałem przy budowaniu zespołów i mam doświadczenie. Nie chcę bezpośrednio tłumaczyć trenera Panasa, bo jeśli już, to on powinien się tłumaczyć. Według mnie brakuje regularności. Staram się na całość spojrzeć obiektywnie i nie chcę radykalnie oceniać Lotosu Trefla. Wartościom każdego zespołu są postacie - tutaj mamy chociażby Kubę Jarosza, Grzegorza Łomacza czy Wojciecha Żalińskiego. Ale to może być zbyt wcześnie na wysokie cele. Ważne jest korygowanie polityki po sezonie i dopiero wtedy możemy mówić, jaka jest przyczyna braku oczekiwanych wyników. Ten jeden rok to może być zbyt wcześnie. Trzeba mieć naprawdę siatkarzy z pierwszej półki, aby oczekiwać wyników z definicji. Lotos Trefl zapewne utrzyma się w ósemce i jeśli będzie grać regularnie na dobrym poziomie, to może potem przecież wywalczyć piąte czy szóste miejsce.

Lotos Trefl już od kilku lat gra w PlusLidze. Tymczasem wspinanie się po drabince ligowej jest opóźnione...
Patrząc z perspektywy kilku sezonów, to skok jakości rzeczywiście nie następuje. Czy jest opóźnione? Klub stabilnie funkcjonuje i gra w play-offach. To jest dobra pozycja wyjściowa. Są dwie opcje - albo krok po kroku, bazując na pracy trenerskiej, przesuwać się w górę, albo można też postąpić radykalnie i od razu sprowadzić do siebie zawodników z najwyższej półki. Wtedy właśnie następuje skok jakościowy. PGE Skra Bełchatów po zajęciu piątego miejsca w PlusLidze, dokonała kilku znaczących transferów i wróciła do gry o medale. Skok jakościowy musi być jednak poparty budżetem. Zdobywanie postępów krok po kroku, dozowanie przez dobór siatkarzy perspektywicznych, daje gwarancję stabilności. Przecież inne zespoły też budują - chociażby taka Politechnika Warszawska. Płacze się, że ma problemy finansowe, ale skład jest stabilny. Na bazie tego składu sprowadzani są gracze, którzy dodają jej jakości.

Jaką ma pan radę dla gdańskiego klubu?
Na ten moment Lotos Trefl powinien ustabilizować skład. Dać gwarancję, że mamy zaufanie do zawodników i sztabu szkoleniowego. Jestem pewien, że skład jest odpowiedni. Jeżeli miałyby dojść jakieś korekty, bo takowe są potrzebne, to muszą one wynikać z wiedzy oraz doświadczenia. Jeśli chodzi o następny sezon, to uważam, że gdańszczanie powinni postąpić bardziej radykalnie. Tym razem nie walczyć o przykładowo siódme miejsce, ale postawić za cel awans do czwórki, czyli zajęcie minimum piątej pozycji. To dałoby walkę o europejskie puchary.

To chyba też jedyny argument, aby przekonać do pozostania w drużynie Kuby Jarosza. To z pewnością nie jest siatkarz, którego zadowoli walka o play-off.
Żeby dopełnić ambicje, to należy też uzupełnić dwie pozycje. Trzeba tego dokonać rozsądnie - to nie może być sprawa samego trenera, bo to może być za mało. W klubie muszą podjąć decyzje strategiczne i zbudować coś na bazie osi Grzegorz Łomacz - Jakub Jarosz. Lotos Trefl mógłby sprowadzić jednego zawodnika na przyjęcie i jednego lub dwóch środkowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki