Nie przyniosło to jednak żadnego skutku
O doniesieniach właściciela firmy, która wykonywała prace dla Gdańskich Melioracji, poinformowaliśmy wczoraj. B. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) twierdzi, że od 26 lat dawał łapówki kolejnym dyrektorom spółki, żeby mieć zlecenia. Artykuł wywołał żywą reakcję Czytelników, którzy pytają: czy nikt nie wiedział o tym, że B. zarzuca dyrektorom korupcję?
Czytaj także: Jak wyszła afera w Gdańskich Melioracjach
Jak się okazuje, wiedzieć powinni - przynajmniej od listopada 2010 roku - dwaj zastępcy dyrektora GM: Andrzej Ch. i Lech Z.
W adresowanym do nich piśmie z dnia 22.11.2010 r. B. informuje: "Współpraca ze mną uzależniona była zawsze od przekazywania części dochodów dyrekcji firmy". I dalej: "Skala tego zjawiska jest bardzo duża, bo sama kwota pieniędzy za ostatnie 7 lat przekroczyła 700 tys. zł".
Wówczas nie podjęto żadnych działań, które miałyby na celu wyjaśnienie sprawy. Andrzej Ch. twierdzi, że nie dotarła do niego informacja o korupcji w spółce. Lech Z. przyznaje, że widział to pismo: - Znam B. i wiem, że zachowuje się nieracjonalnie. Potraktowałem to jako jego osobiste rozgrywki z dyrektorem Piotrem S., z którym zresztą na ten temat rozmawiałem.
Miesiąc później doniesienie o korupcji znalazło się w prokuraturze. Trafiło tam również nagranie z rozmowy, którego fragmenty przywołaliśmy we wczorajszej publikacji. W rozmowie uczestniczy B. oraz dyrektor Piotr S. Wynika z niej, że B. ma problemy finansowe wynikające z tego, że zbyt duże kwoty musi przekazywać, a zbyt mało zleceń dostaje. Nagranie trafiło do prokuratora, który od grudnia 2010 r. prowadzi w tej sprawie śledztwo. - Biegli już wydali opinię dotyczącą nagrania. Stenogram otrzymam w przyszłym tygodniu - poinformowała prok. Elżbieta Szczygieł, która nadzoruje śledztwo.
B. przez lata miał wręczać łapówki, jednak postanowił ujawnić proceder. - Boję się odpowiedzialności karnej, która mi grozi, przecież brałem w tym wszystkim udział. Jestem już w branży przekreślony, ale absolutnie nie żałuję tego, co zrobiłem. Może komuś zadrży ręka, zanim wyciągnie ją po łapówkę - mówi.
Pismo do mnie nie dotarło. Nie wiem, o czym pan mówi
Z Andrzejem Ch., zastępcą dyrektora Gdańskich Melioracji, rozmawia Tomasz Słomczyński
Mam przed sobą dokument, który B. przekazał Panu w dniu 22 listopada 2010 roku.
Jaki dokument?
Jest to pismo, w którym B. informuje o tym, że od wielu lat dawał łapówki dyrektorom Gdańskich Melioracji.
Dlaczego pan sądzi, że jest to pismo do mnie?
Dlatego, że w nagłówku jest Pan wskazany jako adresat tego pisma.
Ja takiego pisma nie widziałem. Nigdy nic takiego nie dotarło do mnie.
Mam je przed sobą. Widnieje na nim pieczątka świadcząca o tym, że wpłynęło do Gdańskich Melioracji w dniu 22.11.2010 r.
Nigdy nie widziałem tego pisma. Nie wiem, o czym pan mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Nowa żona Ronaldo: czwarta i młodsza od niego o 14 lat. Takie było ich wesele [WIDEO]
- Nowy "Znachor" to najlepsza ekranizacja w historii? Tym się różni od starego klasyka
- Trzyosobowa rodzina zginęła w wypadku na A1. Wiadomo, z jaką prędkością pędziło auto
- Piknik w towarzystwie... niedźwiedzia. To nagranie robi furorę w sieci