Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

III powstanie śląskie pełne zwrotów akcji. "Śliwki w pudingu, a psu kości". Tak relacjonował je Dziennik Chicagoski

Tomasz Borówka
Tomasz Borówka
Górny Śląsk w 1921 roku okiem karykaturzysty „Dziennika Chicagoskiego”. Ta polonijna gazeta jednoznacznie popierała sprawę polskąZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Górny Śląsk w 1921 roku okiem karykaturzysty „Dziennika Chicagoskiego”. Ta polonijna gazeta jednoznacznie popierała sprawę polskąZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Library of Congress
III powstanie śląskie i inne wielkie historyczne wydarzenia na Górnym Śląsku, mające miejsce w 1921 roku, znajdowały się nie tylko w centrum uwagi Polaków, Niemców czy w ogóle Europejczyków. Z zainteresowaniem obserwowano je także w Ameryce. W Stanach Zjednoczonych Ameryki emocje towarzyszące polsko-niemieckiej rywalizacji o Śląsk stały się także – a może przede wszystkim – udziałem licznej Polonii. Tytuły i artykuły ukazującej się w USA polskojęzycznej gazety „Dziennik Chicagoski” w niepowtarzalny sposób oddają klimat tamtych czasów. Zobaczmy, jak pisała ona o plebiscycie i trzecim powstaniu śląskim.

III Powstanie Śląskie

„Konstytucja Polski została uchwalona” - krzyczy nagłówek na pierwszej stronie „Dziennika Chicagoskiego” w piątek 18 marca 1921 roku. To dla Polonii amerykańskiej ważniejsza informacja, niż walki na pograniczu meksykańskim czy ignorowanie Ligi Narodów przez prezydenta Hardinga. Polonusów bardziej interesują sprawy dalekiej Polski i jej dotyczące. Wśród nich zaś naczelne miejsca zajmują newsy z Górnego Śląska, gdzie trwa ostatnie odliczanie przed plebiscytem: „Polska otrzyma sześćdziesiąt procent głosów – mówi Korfanty”, „Komuniści górnośląscy postanowili głosować za Polską”, „Francja pilnuje Niemców na G. Śląsku”, „Alianci skoncentrowali wojska na G. Śląsku”. Nie wszystko tu polega na prawdzie (szczególnie ci komuniści…), jednak czuje się nabrzmiewające emocje zarówno redaktorów gazety, jak i ich czytelników, z myślą o których tak a nie inaczej dobiera się słowa.
Tego dnia nawet informacja o uchwaleniu przez polski Sejm konstytucji marcowej ma śląski kontekst. „W Polsce panuje ogólne przekonanie, ze uchwalenie konstytucji wpłynie dodatnio na wynik plebiscytu. Albert Korfanty (sic! - redaktor zasugerował się tu niemieckim odpowiednikiem imienia Wojciech – Adalbert) , polski komisarz plebiscytowy, przepowiada, ze 60 procent głosów zostanie oddanych za Polską. W razie powrotu Górnego Śląska do swej macierzy, Sejm Polski przyrzeka Górnoślązakom szeroką autonomię z własnym sejmem, wybranym na szerokich demokratycznych zasadach, w którym byłyby reprezentowane wszystkie okręgi handlowe i przemysłowe, a które stanowią połowę terytorium Belgii”.

19 marca śląskich doniesień jest mniej. Być może dlatego, że – jak głosi jeden z nagłówków - „Wszelka komunikacja z G. Śląskiem zawieszona”. Za to dominujące miejsce na stronie zajmuje satyryczny rysunek z dziarskim polskim żołnierzem, zatykającym na Śląsku swój zwycięski sztandar, czemu nie może zapobiec bezradny Niemiec ze swoją wątłą chorągiewką. Gazeta, niby to bezstronnie informująca o gromadzeniu się na Śląsku wojsk polskich i niemieckich (takie krążą pogłoski) trzyma za Polską – to nie ulega wątpliwości. I w kolejnych dniach emocje będą tylko rosnąć.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA KARYKATUR DZIENNIKA CHICAGOSKIEGO

Jeżeli Niemcy otrzymają część Górnego Śląska...

„Polskie zwycięstwo w okręgach górniczych pewne” – zapowiada chicagowska gazeta w sam dzień plebiscytu, dodając: „Francja za bezwarunkowym przyłączeniem Śląska do Polski”. Jednak dzień po – konsternacja. A to w związku z wynikiem plebiscytu, nieoczekiwanie dla Polski niekorzystnym. No ale coś napisać trzeba. I jak najbardziej się da. „Najważniejsze okręgi węglowe opowiedziały się za Polską”. „Zwycięstwo polskie w okręgach bytomskim, rybnickim, pszczyńskim i tarnowickim”, „Prasa niemiecka ostrzega Niemców przed przedwczesną radością”, no i przede wszystkim: „Armia francuska stanie murem za Polską”. Jak za wojowniczego króla Ludwika XIV, francuskie armaty znów są ultima ratio regum, gdyby Niemcy mieli jakieś wątpliwości. Nazajutrz przekaz jest już mniej powściągliwy, uderzając chwilami we wręcz triumfalne nuty: „Odra ma być granicą – Polska otrzyma trzy czwarte G. Śląska”, „Najbogatsze okręgi węglowo-przemysłowe przypadną Polsce”, „Zupełne zwycięstwo polskie w 9-ciu najbogatszych okręgach”, „Za Niemcami głosowały tylko miasta”, „»Jubel« niemiecki słabnie w miarę obliczania głosów”, a nawet „Wielka radość w Warszawie z powodu zwycięstwa”. Nie jest to tak do końca robienie dobrej miny do złej ze strony Warszawy, gdyż ta czuje oparcie w potężnym, zwycięskim mocarstwie. I daje to do zrozumienia także „Dziennik Chicagoski”, informując, iż „Gen. Lerond oznajmił, że na zasadzie artykułu 88 traktatu wersalskiego przy wykreśleniu granicy polsko-niemieckiej zostanie wzięte pod uwagę głosowanie gminami, a nie absolutna większość ogólnych balotów”. Innymi słowy, Francja oficjalnie przychyla się do polskiej narracji w interpretowaniu wyników plebiscytu. Na trzeci dzień polonijna gazeta nie ma już wątpliwości: „Stanowcze zwycięstwo Polski w plebiscycie śląskim!”. A poza tym „Wojska polskie okupowały Górny Śląsk”, a „Niemcy są w ogniu rewolucji komunistycznej” – trudno powiedzieć, w czyjej głowie powstały te oczywiste dziś fake newsy. Choć niewykluczone, że podobnie jak za dużą częścią innych informacji stał za nimi polski konsul generalny Zygmunt Nowicki, już wkrótce senator II RP.

W następnych dniach o Śląsku nieco przycicha, jednak „Niemcy grożą Górnoślązakom terrorem” i „szykują się do nowej wojny”, a 8 kwietnia także „Gen. Weygand opowiada się za oddaniem G. Śląska Polsce”. Jeden z głównych wodzów zwycięskiej Francji wypala bez ogródek: „Jeżeli Niemcy otrzymają część Górnego Śląska, to imperializm niemiecki zostanie wzmocniony, albowiem Górny Śląsk jest nieodzownym czynnikiem do wznowienia militaryzmu niemieckiego. W pierwszej redakcji traktatu wersalskiego Górny Śląsk został przyznany Polsce, lecz wskutek opozycji ze strony Niemiec i wpływów międzynarodowych, sprzyjających Niemcom, postanowiono sprawę tę rozstrzygnąć za pomocą plebiscytu. Biorąc pod uwagę rezultat głosowania, jedynym sprawiedliwym rozwiązaniem kwestii Górnego Śląska jest oddanie Polsce okręgów węglowych”. Czyli plebiscyt plebiscytem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Tym bardziej, że okazuje się (w wydaniu z 12 kwietnia), iż Niemcy coś knują. „Posiadają na Górnym Śląsku kompletną organizację militarną, w każdym okręgu znajduje się po jednym batalionie. Ogólna liczba wojsk niemieckich na Górnym Śląsku wynosi 20 batalionów, które posiadają pełne wyekwipowanie i zaopatrzone są w karabiny maszynowe oraz inną broń i amunicję. Wojska te gotowe są do akcji” (podobnie jak Polska Organizacja Wojskowa, ale nie bądźmy drobiazgowi, widocznie Polacy lepiej się maskują). A to nie wszystko, bo „większość niemiecka w zachodnich i północnych powiatach Górnego Śląska powstała głównie wskutek niezliczonego szeregu fałszerstw, jakich się dopuścili Niemcy”.

Śliwki w pudingu, a psu kości

13 kwietnia dziennik ujawnia „szatański plan Niemców”, zamierzających jakoby zatopić śląskie kopalnie (autor nie wie, iż podobny plan miała strona polska, na wypadek odrzucenia jej roszczeń do Górnego Śląska). 18 kwietnia gazeta informuje, że Górny Śląsk zostanie podzielony, a linię podziału ma zaprojektować Korfanty. I pewno będzie ona wytyczona na Odrze, choć 20 kwietnia premier Wincenty Witos deklaruje, że ta Odra to za mało i rząd polski chce więcej. Dwa dni później brytyjski premier Lloyd George (on zdaje się o coś gra z Francuzami, choć i Niemców nie kocha) oznajmia, że jednak o przebiegu śląskiej granicy powinny zdecydować wyniki głosowania w plebiscycie (łatwo powiedzieć). 25 kwietnia „Albert” Korfanty konferuje z Witosem i ministrem spraw zagranicznych Sapiehą nad stanowiskiem co do podziału Śląska. Tymczasem Niemcy nie chcą o żadnym podziale słyszeć i przeciwko niemu protestują. Bo to niesprawiedliwe – żalą się (a tak przy okazji, to traktat wersalski też). 27 kwietnia czytelnik dowiaduje się, co pisze francuska i angielska prasa. Według „Echo de Paris” „komisja międzysojusznicza przyjęła już zasadę podziału Górnego Śląska” i do rozwiązania pozostał tylko jeden problem: „kwestia niepodzielności obszaru przemysłowego, w którym Polacy są w większości”. Tylko że z tą większością to niezupełnie tak, czy może wręcz na odwrót, a problem jest może tylko jeden, za to kluczowy. Dobrze ujmuje go angielski z kolei ,,Manchester Guardian”, który „wynik plebiscytu na Górnym Śląsku nazywa dowcipnie »German plums in Polish puding« (niemieckie śliwki w polskim pudingu), przy czym śliwkami nazywa niemieckie większości miejskie, otoczone polską większością wiejską”. Wolę Francji wyraża chyba najlepiej „Le Petit Parisien”, który dowodzi, „że im dokładniej bada się istotę przeprowadzonego plebiscytu, tym bardziej dochodzi się do przekonania, że obszar przemysłowy powinien w zupełności być przydzielony do Polski”. Argumentuje to cokolwiek mętnie, ale nie argumenty tu są najważniejsze, a wola zwycięskiego mocarstwa. 28 kwietnia napływają sprzeczne informacje z Anglii. Koła zbliżone do premiera Lloyd George’a opowiadają się za oddaniem okręgu Polsce. Tyle że rząd JKM wydaje się o tym nie wiedzieć i proponuje objęcie tego terytorium kontrolą międzynarodową. Ostatni dzień kwietnia przynosi na czołówce karykaturę o Śląsku, zatytułowaną „A psu kości”: wytworny aliancki oficer nożem, którego klinga opatrzona jest napisem „traktat wersalski” kroi wielką pieczeń, z której najbardziej smakowita część („bogate powiaty wschodnie”) przypaść ma wąsatemu Polakowi w krakusce, a objedzone już z mięsa resztki to wszystko, na co może liczyć Niemiec, wyobrażony pod postacią wygłodniałego jamnika.

3 maja 1921, gdy na dalekim Górnym Śląsku trwa już kolejne, III powstanie, redaktorzy w Chicago nie do końca wiedzą, na czym stoją i wobec tempa, jakiego nabrały historyczne wypadki, podają czytelnikom nie tylko już zdezaktualizowane (co można zrozumieć), ale do tego nieścisłe informacje o tym, że „komisja międzysojusznicza dokonała podziału Górnego Śląska”, a „okręgi pszczyński, rybnicki i wschodnia część okręgu katowickiego zostały przyznane Polsce. Okręgi przemysłowe zostały przyznane Niemcom (?), lecz bogate kopalnie węgla znajdują się w tej części, która została przyznana Polsce” (jedno z drugim można pogodzić jedynie kompletnie nie wyznając się na górnośląskiej geografii i ekonomii).

Polacy z opaskami na rękach

4 maja napływające ze Śląska informacje o powstaniu, które wybuchło tam poprzedniego dnia (a właściwie w nocy z 2 na 3 maja), zajmują naczelne miejsce na pierwszej stronie. „Polacy zajęli okręgi katowicki i bytomski”, „Anglia i Włochy po stronie Niemiec w sprawie G. Śląska”, „Strajk górników górnośląskich – żądają przyłączenia do Polski” i „Polska wystąpi do walki o Górny Śląsk” – krzyczą nagłówki. Poniżej szczegóły prasowych depesz. Według tych z Berlina „dwadzieścia tysięcy uzbrojonych Polaków z białoamarantowymi opaskami na rękach przekroczyło granicę w nocy i zajęło miasta Katowice i Bytom oraz odpowiednie okręgi. W południowej i w południowo-wschodniej części Górnego Śląska panuje ogromny chaos. Linie kolejowe miejscami zostały zburzone a druty telegraficzne poprzecinane. Wojska międzysojusznicze w tych okręgach są zupełnie bezsilne. Komisja międzysojusznicza oznajmiła, iż zostaje wprowadzony stan wojenny na Górnym Śląsku. Do okręgów wiejskich zostały wysłane czołgi. Wojska polskie przekraczają granicę Górnego Śląska i zajmują okręgi pograniczne. Z tych miejscowości, gdzie toczą się walki, ludność ucieka do lasów. Zdarzają się wypadki morderstw i grabieży. Bytom był areną całodziennej gwałtownej walki, w której brały udział karabiny maszynowe. Do miasta wkroczyły większe siły wojsk francuskich”. Pojawiają się informacje o wysadzonych mostach i starciach powstańców z żołnierzami wojsk sojuszniczych. Równolegle do działań wojennych nie ustaje jednak rozgrywka polityczna: „Francuscy członkowie Rady rekomendują, ażeby okręgi na południe od rzeki Odry zostały oddane Polsce, północne zaś Niemcom. Angielscy i włoscy członkowie nie zgadzają się z tym planem, albowiem nie chcą odrywać od Niemiec okręgów przemysłowych”. Berlin odpala też news grubego kalibru: „Komisja wydała zakaz sprzedaży wszelkich napojów alkoholowych w okręgach przemysłowych”. Z kolei Warszawa twierdzi że to „górnicy wywołali powstanie na Górnym Śląsku i domagają się bezwzględnego przyłączenia tego kraju do Polski” oraz ostrzega: „liderzy polscy stracili kontrolę nad ludnością, która protestuje przeciwko decyzji komisji międzysojuszniczej, ażeby okręgi, które głosowały za Polską, miały być przyłączone do Niemiec”. Mało tego: „Prasa donosi, że w okręgach przemysłowych, które głosowały za Polską, daje się zauważyć spontaniczne wrzenie rewolucyjne”.

Albert i Wojciech

5 maja przynosi nową porcję śląskich headline’ów: „Zniecierpliwiony lud górnośląski chwycił za broń”, „Południowa część G. Śląska w rękach polskich”, „Powstańcy biją Anglików i Włochów”, „Wojska powstańcze maszerują dalej na północ”. Dzień później ,„Dziennik Chicagoski” napisze: „Albert Korfanty (redaktor zasugerował się tu niemieckim odpowiednikiem imienia Wojciech – Adalbert), polski komisarz plebiscytowy, który w związku z powstaniem górnośląskim został odwołany przez rząd polski, wydał proklamację, w której oznajmia, iż przyjmuje on na siebie kierowanie ruchem powstańczym”. Powołując się na warszawskie źródła, gazeta poda też, iż „robotnicy polscy odgrywają bardzo ważną rolę w powstańczym ruchu górnośląskim”.

Górny Śląsk w 1921 roku okiem karykaturzysty „Dziennika Chicagoskiego”. Ta polonijna gazeta jednoznacznie popierała sprawę polskąZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

III powstanie śląskie pełne zwrotów akcji. "Śliwki w pudingu...

5 maja przynosi nową porcję śląskich headline’ów: „Zniecierpliwiony lud górnośląski chwycił za broń”, „Południowa część G. Śląska w rękach polskich”, „Powstańcy biją Anglików i Włochów”, „Wojska powstańcze maszerują dalej na północ”, „Korfanty odwołany z Górnego Śląska”. Tak naprawdę, to „Albert” 2 maja sam podał się do dymisji z funkcji polskiego komisarza plebiscytowego, a nazajutrz obwołał dyktatorem powstania. „Dziennik Chicagoski” napisze o tym (niezupełnie ściśle) w swoim kolejnym numerze: „Albert Korfanty, polski komisarz plebiscytowy, który w związku z powstaniem górnośląskim, został odwołany przez rząd polski, wydał proklamację, w której oznajmia, iż przyjmuje on na siebie kierowanie ruchem powstańczym”. W tymże wydaniu gazeta poinformuje o dalszych sukcesach wojsk powstańczych, które opanować miały Kruczborek (Kluczbork), Lubliniec i Zabrze. Powołując się na warszawskie źródła, poda też też, iż „robotnicy polscy odgrywają bardzo ważną rolę w powstańczym ruchu górnośląskim. Depesze otrzymane tutaj donoszą, że około 100,000 górników przyłączyło się do strajku, który wybuchnął zeszłej soboty. Górnicy oraz robotnicy kopalniani, którzy tworzą potężną organizację, liczącą przeszło 300.000 robotników przesłali Lloyd George owi telegraficzny protest w sprawie górnośląskiej. Robotnicy w proteście tym zaznaczyli, że wolą oni raczej zniszczyć kopalnie i fabryki, niż pozostawać nadal pod rządami niemieckimi”. Warszawa poinformuje również, że „powstanie na Górnym Śląsku było zupełną niespodzianką dla rządu polskiego, który czyni wysiłki w celu przywrócenia spokoju”. To pierwsze absolutnie nie jest prawdą. Rząd polski nie tylko doskonale wiedział o przygotowaniach do powstania, ale je wspierał – także dostawami broni. Polska uczyniła to w w najgłębszej tajemnicy. „O ile wiadomo do tej pory, regularne wojska polskie nie biorą żadnego udziału w powstaniu górnośląskim. Powstańcy górnośląscy są dobrze zorganizowani i uzbrojeni w karabiny tj. mitraliezy” (to wywodzące się z francuskiego określenie karabinu maszynowego)” - pisze „Dziennik Chicagoski”. Jeden z zamieszczonych w gazecie komunikatów o walkach na Śląsku mówi nawet o użyciu przez powstańców artylerii polowej. Jednak nikt nie zastanawia się, skąd właściwie ją wzięli, podobnie jak broń maszynową.

Siły powstańcze szybko posuwają się naprzód: „Powstańcy doszli już do rzeki Odry i maszerują na północny zachód w kierunku Opola”. Według „specjalnej depeszy z Bytomia, jaka dociera do Londynu, „polski ruch powstańczy staje się silniejszy prawie co godzina. Wojska Ligi i niemiecka policja plebiscytowa ustępują przed powstańcami. W niektórych miejscowościach Polacy doszli już do rzeki Odry. Pierścień polski dokoła głównych miast coraz bardziej się zacieśnia. Gliwice otoczone są ze wszystkich stron i upadek miasta jest tylko kwestią bardzo krótkiego czasu. Powstańcy polscy rozbrajają garnizony alianckie, stojące po wsiach i małych miasteczkach”. „Alianci przyznają, że wojska ich na Śląsku są niewystarczające, ażeby dać sobie radę z powstaniem. Niemcy skoncentrowani w Oleśnie, przygotowują się do obrony”. Poza tym „mówią o wypowiedzeniu wojny Polsce”. Do Waszyngtonu dociera apel polskich kobiet górnośląskich do kobiet amerykańskich. Górnoślązaczki stwierdzają, że „powstańcy polscy nie pozwolą frymarczyć sobą w ten sposób, jak czynią to z żelazem lub węglem górnośląskim, o który walczą i intrygują dyplomaci międzynarodowi. Górnoślązaczki proszą kobiety amerykańskie o moralne poparcie w celu niedopuszczenia, ażeby Górny Śląsk powrócił pod jarzmo prusko-niemieckiej tyranii. Apel jest podpisany przez Związek Towarzystw Kobiet Polskich na Górnym Śląsku”. 7 maja „cały Śląsk aż po Odrę zajęty przez Polaków”, a Niemcy już nie myślą o wypowiedzeniu wojny Polsce, a się jej boją. Do Ameryki dociera też kolejna bałamutna wiadomość o przywódcy powstania, mówiąca że Wojciech (tak, już Wojciech) Korfanty, „który został odwołany przez rząd polski, lecz nie usłuchał, ogłosił się wczoraj cywilnym wojennym dyktatorem Górnego Śląska. Proklamacja została podpisana - »Wojciech Korfanty, prezydent Wolnego Państwa Górnośląskiego«”. 9 maja: „siły powstańców wzrastają – sytuacja pomyślna”, ale „Alianci wydali rozkaz stłumienia powstania”, a „Włosi i Niemcy walczą przeciwko Polakom”. Niewątpliwie też istotną dla czytelnika informacją jest, iż „Ameryka nie weźmie udziału w konflikcie śląskim”. 10 maja „Powstańcy zatrzymali się na Linii Korfantego”, „Wsie w rękach Polaków – miasta w rękach aliantów”. „Francja pilnuje Niemców na Śląsku” i „Powstańcy w przyjaźni z wojskami francuskimi”, a „Polska śle żywność i lekarstwa na G. Śląsk” (zapewne nie tylko). 11 maja „Powstańcy zamierzają proklamować niepodległość Górnego śląska”! I karykatura, przedstawiająca górnośląski dom w ogniu, a obok strażaków z Komisji Plebiscytowej ograniczających swa aktywność do żywej dyskusji. Dzień później gazeta publikuje dwie ważne, jednak sprzeczne ze sobą wiadomości. Pierwszą, że „rokowania pomiędzy komisją międzysojuszniczą i Wojciechem Korfantym, wszczęte we wtorek, doprowadziły do zawieszenia broni na Górnym Śląsku, donosi depesza z Warszawy. Alianci zgodzili się, że powstańcy zatrzymają się na linii demarkacyjnej, którą obecnie zajmują, aż do czasu załatwienia sprawy górnośląskiej. Okręgi przemysłowe, które są obecnie zajęte przez Polaków, pozostaną pod okupacją polską”. Drugą zaś, iż „Niemcy wszczęli walkę z Polakami”: „Liczne wiadomości, nadchodzące z Górnego Śląska, wskazują, że Niemcy rozpoczęli kontrofensywę przeciwko Polakom, stojącym na linii Korfantego. Oddziały niemieckie przekroczyły rzęskę Odrę pod przykryciem ognia artylerii i karabinów i rozbili Polaków w okręgu Koźla”.
Możliwe więc, że prawdziwa walka zbrojna dopiero się rozpoczyna. A ta propagandowa cały czas trwa w najlepsze. „Ze źródeł niemieckich donoszą, iż byli Hallerczycy w uniformach biorą udział w powstaniu. Niemcy oskarżają Polaków, że pozwolili przewieźć przez granicę armaty, przepuszczając również pociągi z Polakami, którzy pragnęli wziąć udział w powstaniu”. Ponadto „gazety niemieckie otwarcie przyznają, że ludność niemiecka na terenie Górnego Śląska tworzy organizacje pół-wojskowe i zamierza chwycić za broń przeciwko »najeźdźcom«”.

Loyd George: Powstanie polskie prowokacją

13 maja zasadniczo potwierdzają informacje z dnia poprzedniego: „Wojciech Korfanty, lider powstańców polskich, doszedł do porozumienia z gen. Lerond, dowódcą wojsk francuskich na G. Śląsku w sprawie ustalenia linii demarkacyjnej. Powstańcy polscy zatrzymują zajęte terytorium”. Ale czy je utrzymają? „Niemcy wszczęli ofensywę na Olesno, Koźle i Racibórz. Walka trwa w dalszym ciągu. Obie strony używają ciężkiej artylerii”. Słownej ciężkiej artylerii przeciw Polsce i jej polityce w sprawie śląskiej używa też Lloyd George. 14 maja „Dziennik Chicagoski” zamieści fragmenty jego mowy w Izbie Gmin, w której Walijczyk dowodzi, iż „powstanie polskie jest prowokacją traktatu wersalskiego”, „Polska jest ostatnim krajem w Europie, który ma prawo skarżyć się na traktat wersalski” i „nie wywalczyła swej wolności”, a nawet że „swobodę swą Polska zawdzięcza Włochom, Anglii i Francji”. Omówienie przemówienia Lloyd George’a gazeta przeplata zjadliwymi komentarzami pod adresem angielskiego premiera, na które w sumie zasłużył, bo mowa ta ogólnie rzecz biorąc była nie dość że demagogiczna, to jeszcze chwilami wręcz głupia („Lider powstańców Korfanty oznajmił, że Polacy na Górnym Śląsku raczej umrą, aniżeli pod dadzą się. Jeśliby oni pomyśleli o tem wcześniej, kredy walczono o swobodę Polski, to mniej padłoby na polu walki Anglików, Francuzów i Włochów”). 15 maja francuski premier Briand ogłasza stanowisko Francji (szczerze a dobitnie potwierdzając, o co chodzi Paryżowi, a co stanowi o zbieżności interesów Francji i Polski): „Francja nie będzie biernym świadkiem wkroczenia wojsk niemieckich na Górny Śląsk. Usiłowanie Niemiec wysłania wojsk na teren plebiscytowy pociągnie za sobą jak najpoważniejsze konsekwencje. Francja nie po to poświęciła 1.500.000 żyć żołnierzy francuskich na polu bitwy, żeby Niemcy mogły odbudować z powrotem swoje arsenały w celu ponownego zaatakowania Francji”. 16 maja dowiadujemy się, że z tym zawieszeniem broni na Śląsku coś chyba jednak nie gra: „powstańcy polscy zajęli trzy nowe miasta. W rejonie Gogolina i Wielkich Strzelc (Strzelec Opolskich) cały dzień w niedzielę toczyła się krwawa walka”. W związku z czym tytuły z 18 maja nie mogą nas zdziwić: „Francja nie dopuści do wkroczenia Niemców na Śląsk, a „Korfanty odmówił złożenia broni”. 19 maja Paryż ostrzega: „Stworzenie z Górnego Śląska państwa autonomicznego w rodzaju basenu Saarskiego może być jedynem rozwiązaniem problemu górnośląskiego, który może być powodem do wystąpienia Francji z grona aliantów”. Zaś brytyjski lew w osobie Lloyd George’a ryczy dalej: „Los Górnego Śląska musi być zdecydowany przez Najwyższą Radę Aljantów, a nie przez Korfantego. Nie można pozwolić, ażeby »dzieci traktatu« rozbijały się po Europie bezkarnie. Ktoś musi ich pohamować, inaczej będziemy mieli ustawiczne kłopoty”. Jednak nie milknie i Briand, ironizując nazajutrz: „Francja stoi na gruncie traktatu wersalskiego, lecz w traktacie nie ma takiej klauzuli, która by wskazywała, że bogate okręgi węglowe na Górnym Śląsku muszą być oddane Niemcom, a Polsce ma być oddane tylko to, co pozostanie”.

Spodziewają się tu ciężkich walk

21 maja „Podła zdrada Anglii wychodzi na jaw”. Okazuje się, że „Prowadziła tajne knowania z Niemcami”. Za to „Na froncie górnośląskim panuje spokój”, a „Powstańcy starają się utrzymać status quo”. Nie będzie to łatwe: 22 maja „Niemcy rozpoczęli ofensywę na G. Śląsku”. Natomiast „Katowice oblężone przez powstańców polskich” (chodzi o tzw. cernowanie, czyli blokadę miast). „Pierwsze rzeczywiste operacje wojenne od czasu powstania polskiego na Górnym Śląsku rozpoczęły się w sobotę wieczorem, gdy Niemcy wszczęli atak w lesie kamienieckim, donosi depesza z Raciborza do »London Times«. Korespondent, który towarzyszył oddziałom niemieckim, pisze, że Niemcy poprowadzili atak dwoma kolumnami – jedna kolumna atakowała od strony Łowiecka, druga zaś od Krapkowic i Gogolina. Polacy pozycje swoje opuścili w pośpiechu. W pobliżu Gogolina Niemcy zdobyli podobno 4 armaty polowe, 8 karabinów maszynowych i 150 karabinów ręcznych. Atak niemiecki wykonany na powstańców polskich w sobotę, zmusił ich do cofnięcia się pod Wielkie Strzelce”. A więc wojna na całego, wojna polsko-niemiecka, mimo iż nie wypowiedziana. Doniesienia z Berlina w dniu kolejnym tylko to potwierdzają: „Otrzymano tu z Opola wiadomość, że pomiędzy Niemcami i Polakami wzdłuż rzeki Odry toczy się ciężki bój artyleryjski wspomagany ogniem karabinów maszynowych. Walka odznacza się szczególnym napięciem w okolicach Krapkowic. Obie strony okopują się pospiesznie. Ludność okolicznych miast i wsi znajduje się w panicznym strachu”. Dzień później dobrymi wiadomościami dzieli się strona polska: „Powstańcy polscy powstrzymali główny atak ofensywy niemieckiej, skierowany na centrum ich frontu pod Leśnicą; Niemcy zostali wyparci z Oleśna (Olesna) na odcinku północnym. Powstańcy polscy prowadzą dalej pomyślną ofensywę na froncie południowym. Liderzy powstańców polskich ściągają wszystkie swoje posiłki na środkowy odcinek frontu, albowiem spodziewają się, iż Niemcy wkrótce rozpoczną kontratak. Oddziały niemieckie, dążące w kierunku Gliwic, liczą około 20 000 żołnierzy. Rozstrzygająca bitwa oczekiwana jest w rejonie Leśnicy. „Spodziewają się tu ciężkich walk w okolicy Leśnicy i Góry świętej Anny, albowiem pozycję tę powstańcy postanowili zdobyć, gdyż jest ona punktem dominującym nad basenem Odry. Pozycja ta jest silnie obsadzona przez Niemców” – pisze dalej gazeta. 27 maja wielki i nieco zaskakujący tytuł na czołówce głosi: „Katowice po krwawej walce zdobyte przez Polaków”. Poniżej czytamy o sytuacji w „głównym mieście okręgu węglowego”: „W Katowicach panuje głód wskutek zastosowania środków represyjnych w celu złamania opozycji władz kolejowych względem powstańców. Miasto pozostaje bez wody od 48 godzin i ludność korzysta z wody deszczowej. Odczuwa się również brak mleka i mięsa”. Powstańcze „środki represyjne” zepchnęły Katowice i ich mieszkańców na krawędź klęski humanitarnej, której na szczęście udało się uniknąć. Z kolei „Niemcy zaatakowali Polaków na 20 mil. froncie”.

28 maja Główna Kwatera Powstańców Polskich obwieszcza: „Walki pomiędzy powstańcami polskimi i defensywnymi oddziałami niemieckimi zostały faktycznie wstrzymane wzdłuż całego frontu górnośląskiego, co jest rezultatem preliminarnej umowy pomiędzy powstańcami polskimi i Niemcami. Umowa w sprawie zawieszenia broni została zaaprobowana przez dyktatora Korfantego, który prowadzi obecnie rokowania z oficerami francuskimi, którzy przybyli z Opola do Głównej Kwatery powstańców w celu zaofiarowania niemieckich propozycji w sprawie zawieszenia broni. Z małymi zmianami obie strony pozostaną na zajmowanych obecnie pozycjach. Szczegóły zawieszenia broni zostaną wypracowane na wspólnej konferencji, w której wezmą udział przedstawiciele powstańców polskich i Niemców. Mateusz Mielżyński, głównodowodzący wojskami powstańczymi, wydal rozkaz powstrzymania się od działań wojennych, o ile Niemcy zaprzestaną kontrataków. Zawieszenie broni odwróciło przewidywaną walkę na południowym zachodzie od Opola”. Strona polska wydaje się więc szukać porozumienia politycznego. „Wojciech Korfanty zwrócił się telegraficznie do międzysojuszniczej komisji w Opolu, oznajmiając gotowość wszczęcia rokowań ze zbrojnymi oddziałami niemieckimi na Górnym Śląsku w sprawie zawieszenia broni, oświadczając jednocześnie, że wkłada on odpowiedzialność na aliantów dochowania warunków zawieszenia broni przez Niemców, jak również warunków ewentualnego pokoju.
Likwidację obecnego ruchu powstańczego na Górnym Śląsku Korfanty rozumie jako kompletną reorganizację przez komisję między sojuszniczą zarządu okręgów przemysłowych, a mianowicie, zupełne zniesienie systemu pruskiego, dopuszczenie ludności polskiej do udziału w sprawach fiskalnych, prawnych i egzekutywnych, włączając w to koleje, poczty, telegrafy, zarząd gminami, sprawami miejskimi oraz udział w prawodawczych zgromadzeniach powiatowych.
Adam Żółtowski i konsul generalny Daniel Kanszycki wyjechali do Opola jako pełnomocnicy Korfantego w celu otwarcia rokowań preliminarnych z delegatami niemieckimi, którzy mają być wybrani przez komisję międzysojuszniczą. Korfanty domaga się gwarancji od aliantów, iż Niemcy dochowają warunków zawieszenia broni, albowiem Niemcy pogwałcili już raz zawarte z nimi przy pośrednictwie oficerów francuskich zawieszenie broni na odcinku Góry Świętej Anny. Pomimo zawieszenia broni Niemcy zaatakowali o północy powstańców polskich pomiędzy Boryciem i Krośnicą przy pomocy batalionów szturmowych. Pod Czarnocinem i Dolaną toczyły się bardzo krwawe walki, w rezultacie których Niemcy zostali wyparci z zajmowanych miejscowości po uporczywych walkach na bagnety przy użyciu granatów ręcznych”.

Górny Śląsk w 1921 roku okiem karykaturzysty „Dziennika Chicagoskiego”. Ta polonijna gazeta jednoznacznie popierała sprawę polskąZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

III powstanie śląskie pełne zwrotów akcji. "Śliwki w pudingu...

Sytuacja bardziej krytyczna niż kiedykolwiek

31 maja potwierdza się, że do końca działań wojennych na Górnym Śląsku wciąż jeszcze daleko. Główna Kwatera Powstańców Polskich przyznaje: „Niespełna w pięć godzin po tym, jak komisja międzysojusznicza potwierdziła ustne zawarcie pokoju pomiędzy Niemcami i powstańcami polskimi, Niemcy rozpoczęli działania wojenne na obydwóch skrzydłach frontu. Sytuacja na Górnym Śląsku jest obecnie bardziej krytyczna, niż kiedykolwiek od wybuchu powstania. liderzy polityczni tak z jednej jak i z drugiej strony tracą kontrolę. Dalszy rozwój wypadków na Górnym Śląsku wskazuje, iż władze alianckie, które starają się zaprowadzić porządek, są zupełnie bezradne.
Wojciech Korfanty znajdował się wczoraj cały dzień na froncie, gdzie wygłaszał mowy w duchu pokojowym.
Wkrótce po północy Niemcy zaatakowali cały szereg miast i wsi na prawym skrzydle frontu polskiego. Zaciekłe walki toczyły się całą noc. Powstańcy jednak przeszli do kontrataku, wypierając Niemców z zajętych wsi. Wsie oraz trzydziestomilowa strefa na zachód od Olesna przechodziły z rąk do rąk cztery razy”.

Krew leje się również w okręgu przemysłowym. „Od soboty wieczorem toczą się walki na przedmieściach Bytomia pomiędzy powstańcami polskimi i niemieckim »Orgeschem«. Niemiecka ludność w mieście powstała przeciwko garnizonowi francuskiemu. Liczba zabitych i rannych po obu stronach wynosi 400. Powstańcom zostały nadesłane posiłki z okolicznych miast. Po przybyciu posiłków zawiązała się zaciekła bitwa z Niemcami. Walki toczyły się przy rogatkach miejskich. Niemcy strzelali z karabinów maszynowych wzdłuż ulic. Miasto przez całą noc walki znajdowało się w ciemnościach i słychać było terkotanie karabinów maszynowych i trzask wybuchających granatów”.

W Polsce wielki entuzjazm

1 czerwca gazeta daje do zrozumienia, że Niemcom w żadnym razie na Śląsku łatwo nie pójdzie. „W Polsce panuje wielki entuzjazm z powodu powstania na Górnym Śląsku. Gazety polskie twierdzą, że jeżeli wojska «reichswehry« niemieckiej wystąpią do walki przeciwko powstańcom polskim, to będzie to wystarczającym powodem do wojny. Na granicy polsko-śląskiej stoi w pogotowiu kilka dywizji regularnych wojsk polskich, wyekwipowanych w pociągi pancerne, które gotowe są do wymarszu każdej chwili. Do tej pory armia polska granicy nie przekroczyła. Drobne tylko oddziały ochotnicze przekradają się przez granice wbrew rozporządzeniom rządu polskiego” (tak naprawdę nie tylko przy jego pełnej aprobacie, a wręcz z woli polskiego dowództwa).

2 czerwca „Dziennik Chicagoski” podsumowuje największą bitwę powstania, która – jak z tego by wynikało – nie była wielką batalią: „Ogólna liczba zabitych w walkach pod Górą Świętej Anny wynosi po obu stronach 175 osób. Walka na ulicach miasta była bardzo krwawa i zaciekła. Walczono pierś o pierś, używając kolb karabinowych, granatów ręcznych i nożów. Po godzinnej walce Polacy cofnęli się”. Jednak to nie jedyny rejon walk, nie tylko zresztą polsko-niemieckich. „Sytuacja w Bytomiu, gdzie Niemcy dokonali ataku na garnizon francuski, jest bardzo poważna. Po krwawej walce Niemcy zmuszeni zostali do cofnięcia się, pozostawiając kilkunastu zabitych na placu walki. Powstańcy usiłowali pomóc Francuzom w walce z Niemcami, lecz Francuzi pomocy tej nie przyjęli”. Z kolei „W lesie pod Wielkimi Strzelcami toczyła się zaciekła walka pomiędzy Polakami i Niemcami. W rezultacie Polacy zmuszeni zostali do cofnięcia się, pozostawiając na placu boju 130 zabitych. Straty niemieckie wyniosły podobno tylko 12 zabitych i 31 rannych.

Francuzi popierają Korfantego, Korfanty polega na Francuzach

Poparcie Francji dla polskich dążeń jest decydujące. 4 czerwca: „Jeden z korespondentów francuskich oznajmił korespondentom »Chicago Tribune«, iż jest on zadowolony, że Francuzi popierają Korfantego. Według zdania tego korespondenta, jeżeliby Francuzi chcieli, to mogliby jeszcze teraz stłumić powstanie”. „Korespondent francuski rozmawiał onegdaj z Korfantym. Dyktator Śląska jest dobrej myśli. Wiadomości z Paryża, jakie Korfanty otrzymuje, są pomyślne i mało dba on o to, co Lloyd George robi. Korfanty polega na Francuzach, którzy nie dopuszczą do kontrofensywy angielskiej przez utworzenie pasa neutralnego”.

Tymczasem (6 czerwca) „W ciągu ostatnich dziesięciu dni liczba Polaków znacznie wzrosła. Wszystkie krzyżówki na drogach zajęte są przez powstańców polskich, którzy napływają na Górny w wielkiej liczbie. Powstańcy są dobrze uzbrojeni i wzdłuż dróg mają poustawiane karabiny maszynowe. Polacy twierdzą, ii nie będą oni strzelali do wojsk angielskich, lecz jednocześnie oznajmiają, iż nie złożą broni dopóki Niemcy nie rozbroją się pierwsi”. Rośnie też francuska presja na Niemców. „Francuzi wysłali niemieckiemu generałowi von Hoeferowi ultimatum, w którym domagają się opuszczenia w przeciągu 24 godzin pozycyj, zajętych przez oddziały niemieckie w rejonie Góry Św. Anny podczas piątkowego i sobotniego ataków. Jeżeli Niemcy nie zastosują się do ultimatum, to wojska francuskie zostaną wycofane z okręgów przemysłowych” (innymi słowy – Francuzi przekażą je powstańcom). Jednak niemiecki dowódca gen. Hoefer odrzuca to żądanie. Berlin liczy chyba na Londyn, jako że (7 czerwca) „gen. Henniker, dowodzący wojskami angielskimi na Górnym Śląsku jest zupełnie przygotowany do generalnej ofensywy przeciwko powstańcom polskim i oczekuje tylko rozkazu. Gen. Henniker poinformował rząd angielski, że niespodziewany atak na powstańców jest konieczny, albowiem Korfanty stracił kontrolę nad powstańcami i zachodzi obawa, iż Polacy mogą zniszczyć kopalnie i fabryki”. Tegoż dnia gazeta donosi o niewielkim, ale efektownym sukcesie powstańców: „Oddziały powstańcze wczoraj rano wkroczyły do Katowic od strony południowej i zajęli (sic) gmach policji. Zabrali dokumenty i wywiesili na dachu powstańczą flagę polską. Do tej pory nie udało się zdjąć zatkniętej flagi, albowiem powstańcy ostrzeliwują dach gmachu policyjnego ze wzgórza, na którym mają swoje pozycje”. Nazajutrz okaże się, że Brytyjczyk nie rzucał słów na wiatr: „Wczoraj o godz. 10-tej wieczorem wojska angielskie rozpoczęły ofensywę przeciwko powstańcom polskim w celu zlikwidowania akcji powstańców. Do zajęcia Olesna głównodowodzący wojskami angielskimi na Górnym Śląsku, gen. Henniker. wysłał 700 żołnierzy angielskich. Akcja Anglików jest niezależna od głównego dowództwa francuskiego na Górnym Śląsku. Wojska angielskie otrzymały rozkaz zajęcia Olesna bez boju, lecz jeżeli to okaże się niemożliwe, to mają wziąć je szturmem. Przygotowania angielskie zostały uczynione w tajemnicy, i Francuzi nic o tym nic wiedzieli. Zajęcie Olesna przez wojska angielskie będzie początkiem wielkiego ruchu oskrzydlającego, mającego na celu wyparcie powstańców z Górnego Śląska i zaprowadzenia tam rządów międzysojuszniczej komisji plebiscytowej”. Ponadto „niemieckie siły zbrojne stale przybywają na Górny Śląsk i sytuacja staje się coraz bardziej poważna”.

Zbrojne oddziały mają cofnąć się

9 czerwca Paryż grzmi: „Francja stoi twardo na stanowisku sprawiedliwego podziału Górnego Śląska pomiędzy Niemcy i Polskę. Jeżeliby Niemcy zajęli Śląsk siłą, to okupacja Zagłębia Ruhr jest pewna bez względu na to, co Anglia powie lub uczyni”. I w ogóle wszystkiemu jest winien Lloyd George, który swoją mową podburzył Niemców. „Obecnie planem aliantów jest stworzenie pasa neutralnego pomiędzy Polakami i Niemcami. Polacy zastosowali się do rozporządzeń komisji międzysojuszniczej i wycofali się, Niemcy zaś, opierając się na mowie Lloyd George’a, odmówili w sposób prowokacyjny wycofania swych wojsk z zajętego terytorium”.

10 czerwca „Wojska angielskie zajęły już Kruczborek, Olesno, Lubliniec, Góry Tarnowskie i posuwają się w kierunku Bytomia, Katowic i Huty Królewskiej, które to miasta spodziewają się zająć dzisiaj, jeżeli powstańcy polscy nie zaatakują. Dwa bataliony wojsk włoskich znajdują się w kontakcie z prawym skrzydłem wojsk angielskich. Zupełne uspokojenie Górnego Śląska oczekiwane jest za kilka najbliższych dni”. „Polacy cofają się na południe”, a Niemcy przeprosili Francuzów” za zaatakowanie ich wojsk.

Alianckiemu naciskowi poddane są obydwie strony śląskiego konfliktu. 11 czerwca „Korespondent z Opola donosi do »London Times«, że zbrojne oddziały niemieckie, znajdujące się na południe od Gliwic, otrzymały rozkaz od komisji międzysojuszniczej cofnięcia się na zachód do rzeki Odry, Polacy zaś, znajdujący się w tym samym okręgu, mają cofnąć się na linię między Rybnikiem i Raciborzem. Akt ten jest uważany za pierwszy krok celem zaprowadzenia porządku. Spodziewają się tu, że ewakuacja zostanie zakończona przez obie strony dzisiaj wieczorem. Wycofywanie się Niemców i Polaków w odwrotnych kierunkach będzie trwało dotąd, dopóki Śląsk nie zostanie oczyszczony od cywilnych oddziałów zbrojnych”.

13 czerwca „Gen. Lerond, dowódca wojsk francuskich na Górnym Śląsku, oznajmił, iż alianci doszli ostatecznie do porozumienia co do załatwienia w sprawie śląskiej. Plan aliantów ma być przeprowadzony w tym tygodniu. Wojska powstańców polskich mają powoli opuszczać zajęte przez nich terytorium, które natychmiast będzie okupowane przez wojska aliantów. Chociaż gen. Lerond nie wyjawił szczegółów planu aliantów, to jednak zaznaczył, że według tego programu, Polacy mają ewakuować codziennie pewną część terytorium. Taka sama polityki ma być zastosowana i względem Niemców. Po całym szeregu argumentacji Francuzi zgodzili się nareszcie na żądanie Anglii, ażeby Polacy wycofali się pierwej, niż uczynią to Niemcy, albowiem są oni odpowiedzialni za obecną sytuację. Francja używa swoich wpływów w Berlinie i w Opolu, ażeby defensywne wojska niemieckie zostały natychmiast rozbrojone. Anglicy i Włosi występują w obronie Niemców, twierdząc, że rozbrojenie Niemców dowodziłoby stronniczości na rzecz Polaków” (zupełnie jakby tu, jeżeli chodzi o Francję, trzeba było jeszcze czegoś dowodzić).

14 czerwca do czytelników dochodzą echa niesnasek po stronie polskiej i sławetnego buntu powstańczej Grupy „Wschód”: „Krążą tu pogłoski, że pewna grupa oficerów zrewoltowała się przeciwko władzy Korfantego. Kapt. Adolf Hauke po dymisji Nowiny Doliwy ogłosił siebie głównodowodzącym. Hauke wraz z innymi konspiratorami został aresztowany na rozkaz Korfantego lecz został tego samego dnia uwolniony, inni zaś aresztowani zostali oddani pod sąd wojenny”. Lakoniczny komunikat nie wspomina w ogóle o roli, jaką odegrał w tych wypadkach Michał Grażyński, arcywróg Korfantego i w przyszłości przywódca śląskiej sanacji.

Powstanie zbliża się ku końcowi

Powstanie tak naprawdę już się skończyło, choć przepychanki i wzajemne oskarżenia o łamanie umów, związane z postulowaną ewakuacją i rozdzieleniem wojsk walczących stron przez aliantów potrwają jeszcze trochę. 18 czerwca ukazuje się informacja z Głównej Kwatery Powstańców Polskich, iż „Na terytorium Gómego Śląska pod rzędami Korfantego panuje ład i porządek. W kopalniach i fabrykach praca toczy się zupełnie normalnym trybem; pociągi osobowe i towarowe kursują zupełnie swobodnie. Wszystkie poważniejsze firmy w Polsce, w Czechach, we Włoszech, Austrii oraz innych krajach zwracają się do Korfantego o sprzedanie im węgla”. Serio. Zaś „Korfanty stara się o przyspieszenie zawarcia kontraktów na węgiel, albowiem w ten sposób otrzyma pieniądze tak niezbędne do utrzymania władzy powstańców polskich na Górnym Śląsku”. Po prostu sielanka.

20 czerwca „Powstańcy polscy i ochotnicy niemieccy oraz międzysojusznicza komisja w Opolu doszli do porozumienia, na mocy którego Niemcy i Polacy mieli rozpocząć wczoraj ewakuację zajętego terytorium. Terytorium ewakuowane ma być zajęte przez oddziały angielskie, francuskie oraz innych państw sprzymierzonych”. „Anglia, Francja i Włochy zwróciły się onegdaj z notą do między sojuszniczej komisji plebiscytowej w Opolu, żądając natychmiastowych i jednogłośnych rekomendacji w sprawie nowej granicy na Górnym Śląsku. Jeżeli żądaniu nie zostanie uczynione zadość, wtedy zostanie wyznaczona komisja ekspertów, która zajmie się wytknięciem granicy”.

21 czerwca „A. R. Decker, korespondent »Chicago Daily News« donosi, że powstańcy polscy powyżej lat 50 podlegają demobilizacji i większość żołnierzy powróciła do domu (?), zatrzymując broń przy sobie. Sytuacja żywnościowa uległa znacznej zmianie na lepsze, chociaż ceny są jeszcze dosyć wysokie. Przy pośrednictwie aliantów odbywa się wymiana jeńców pomiędzy Polakami i Niemcami. Pod naciskiem aliantów akcja militarna ze strony »milicji« niemieckiej oraz ze strony powstańców polskich została wstrzymana. (…) Według oznajmienia jednego z oficerów powstańczych, Polacy znajdują się w kontakcie z Niemcami tylko w dwóch miejscach – na północ od Dobrodzienia i w pobliżu Raciborza. Powstańcy śledzą pilnie ruchy wojsk niemieckich i są gotowi do akcji w razie wkroczenia Niemców na terytorium neutralne. Wojska angielskie, stojące pod Górą św. Anny, powstrzymują Niemców od rozpoczęcia akcji militarnej”. 22 czerwca „Polacy i Niemcy opuszczają miasta”, a raczej (według kolejnej korespondencji nadesłanej przez dziennikarza »Chicago Daily News«,) „powstańcy polscy i Niemcy cofnęli się na 15 mil po obu stronach rzeki Odry”.

„Powstanie górnośląskie zbliża się ku końcowi” – zauważa gazeta 24 czerwca. Nadchodzą bowiem nowe wieści z Opola: „Generał Henniker, dowódca wojsk angielskich na Górnym Śląsku, gen. von Hoefer, dowódca »milicji niemieckiej«, oraz komitet złożony z 12 liderów politycznych doszli do porozumienia w sprawie likwidacji powstania górnośląskiego. Przedsięwzięte zostały kroki w celu niedopuszczenia do aktów odwetu jak z jednej tak z drugiej strony. Powstańcy mają ewakuować zajęte tereny w przeciągu 26 godzin, Niemcy zaś w ciągu 48 godzin. Po wycofaniu się milicji niemieckiej opuszczone terytorium będzie okupowane przez aliantów, Niemców i Polaków. Pierwsza lina, na którą powstańcy mają cofnąć się, biegnie przez Zabrze i znaną będzie pod nazwą »linia Huty Królewskiej«”. Linia ta biegnie przez okręgi wiejskie, lecz oddziela ważne punkty przemysłowe oraz bogate kopalnie węgla”. Następną linią będzie granica. Milicja niemiecka będzie stopniowo wycofana do granicy niemieckiej. Znaczna część milicji niemieckiej cofnęła się już do Loebschuetze (Głubczyc), do okręgu porażonego na zachód od Odry. Ewakuacja została dokonana na skutek próśb generałów angielskich, do których Niemcy mają obecnie szczególne zaufanie. Większa część powstańców powróciła do domów, zatrzymując jednak przy sobie broń i wyekwipowanie. Kontakt pomiędzy zdemobilizowanymi powstańcami i kwaterą główną podtrzymywany jest przez kurierów zaopatrzonych w rowery. Spodziewają się tu, że w przyszłym tygodniu nastąpi likwidacja powstania, jeżeli podczas ewakuacji Niemcy lub Polacy nie wkroczą niespodziewanie na Śląsk po raz wtóry”. 27 czerwca gazeta podaje za „»Neue Berliner Ztg.«, „że uspokojenie się Górnego Śląska nastąpi wkrótce, albowiem Wojciech Korfanty, lider powstańców polskich, i gen. Hoefer, dowódca wojsk niemieckich na Górnym Śląsku, zgodzili się na wycofanie swych wojsk z terenu plebiscytowego. Ewakuacja powstańców polskich oraz tak zwanej »milicji niemieckiej« miała rozpocząć się wczoraj”.

Polska zawarła z Francją tajną umowę

28 czerwca w USA ukazuje się kapitalny news, zdradzający tajne powiązanie polsko-francuskie, tłumaczące przynajmniej częściowo daleko idące poparcie Paryża dla sprawy polskiej na Górnym Śląsku: „Korespondent »News Service« donosi do »Chicago Tribune«, że jeszcze przed powstaniem górnośląskim Polska zawarła z Francją tajną umowę. Jeden z liderów alianckich, który udzielił korespondentowi informacji w tej sprawie, miał oznajmić, że umowa bynajmniej nie wspomina otwarcie o jakimkolwiek zbrojnym powstaniu na Górnym Śląsku, podkreśla natomiast, że Francja poprze Polskę w jej dążeniach na górnym Śląsku. Główne punkty tej umowy są następujące: 1. Polska zgadza się utrzymywać stałą armię, licząca 100.000 żołnierza z pełnym sztabem oficerów. W razie ataku na Francję armia ta pod komendą francuską ma przyjść na pomoc Francji. 2. Polska zgadza się dać Francji wyjątkowe prawa w rozwoju pól naftowych w Galicji Wschodniej z udzieleniem szerokich koncesji oraz specjalną ratę czynszową na ziemię. 3. Polska zgadza się znieść embargo nałożone na import francuskich przedmiotów zbytku. Umowa ta według jednego z liderów alianckich, była zawarta w Paryżu na kilka tygodni przed powstaniem górnośląskim, które jakoby zostało uplanowane w ten sposób, ażeby przypadło jednocześnie z okupacją zagłębia Ruhr, która miała nastąpić w razie odrzucenia przez Niemcy ultimatum aliantów.
Informator oznajmił, że umowa ta objaśnia do pewnego stopnia zachowanie się Francuzów na Górnym Śląsku wobec powstańców polskich”. „Gazeta Chicagowska” komentuje: „Żadne umowy, ani też przygotowania nic by nie pomogły i powstanie byłoby się nie powiodło, gdyby Polacy nie mieli na Górnym Śląsku bezspornej większości. Gdyby powstanie było czymś narzuconym z zewnątrz, a nie spontanicznym odruchem polskiego ludu górnośląskiego to możemy być pewni, że Niemcy byliby nas uprzedzili”.

1 lipca „Ewakuacja terenu plebiscytowego znajduje się w całej pełni. Powstańcy do tej pory wypełnili większą część pierwszej klauzuli porozumienia i ewakuowali terytorium pomiędzy Gliwicami i Zabrzem. We wszystkich miastach obwodu przemysłowego panuje wzorowy porządek. Powstańcy pozdejmowali swoje opaski i uniformy oraz rozbroili się, przynajmniej tymczasowo. We wsiach i na stacjach powiewają flagi polskie. Patrole powstańcze zostały usunięte z dróg publicznych. Ludność górnośląska obawia się odwetu ze strony Niemców, lecz obawa ta na razie jest nieuzasadniona, albowiem milicja niemiecka również wycofuje się z terenu plebiscytowego. Odwrót powstańców odbywa się w bardzo wzorowym porządku. Na przedzie każdej kolumny niesiona jest flaga z orłem polskim. Za uchodzącymi powstańcami się w ślad wojska alianckie. W Zabrzu alianci gromadzą czołgi, albowiem spodziewają się tam zaburzeń. Gen. von Hoefer, lider zbrojnych sił niemieckich, podpisał również takie same zobowiązanie, jak i lider powstańców polskich, o wycofaniu się z zajętego terytorium do dnia 5-go lipca”.

7 lipca ukazują się dwie niezbyt ze sobą kompatybilne informacje z Berlina. Pierwsza głosi, że „Na Górnym Śląsku rozpoczęły się świeże walki pomiędzy Niemcami i Polakami, wobec czego na terenie plebiscytowym został ogłoszony stan wojenny”! Druga zaś, iż „Ewakuacja Górnego Śląska została zakończona we wtorek. Powstańcy polscy i Niemcy cofnęli się poza granicę, zabierając ze sobą zakładników. Powstańcy polscy, którzy zostali zdemobilizowani, zabrali ze sobą do domu broń i amunicję, którą ukryli w lasach. Spodziewają się tu czwartego powstania, które może wybuchnąć po ogłoszeniu decyzji aliantów w sprawie podziału terenu plebiscytowego”. Jednak 9 lipca Associated Press uspokaja w depeszy z Londynu: „Ewakuacja Górnego Śląska przez polskie wojska powstańcze została oficjalnie zakończona w środę o godz. 12-tej w nocy, donosi depesza z Katowic. Komunikacja kolejowa została wznowiona na całym terenie plebiscytowym”.

Zadowolony z Korfantego

III powstanie śląskie ostatecznie dobiegło końca. Jego swoistym epilogiem na łamach „Dziennika Chicagoskiego” jest krótka informacja z Paryża, zamieszczona 12 lipca: „Prezydent Briand wyraził się do prof. Stanisława Grabskiego, przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Sejmu polskiego i posła polskiego w Paryżu Zamoyskiego na audiencji, trwającej blisko godzinę, iż zadowolony jest on z lojalnego i pojednawczego stanowiska Wojciecha Korfantego. Premier francuski stwierdził również poprawne stanowisko rządu polskiego w sprawie śląskiej. Żądania polskie, tyczące się Górnego Śląska – mówił Briand – nie są wcale wygórowane i zgodne są z warunkami traktatu wersalskiego”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki