Z trzech pomorskich zespołów, które przed szóstą kolejką zajmowały trzy końcowe miejsca, tylko Bałtykowi Gdynia udało się nieco odbić od dna ligowej tabeli. Polonia Gdańsk i Koral Dębnica po raz kolejny w tym sezonie nie poprawiły swego dorobku punktowego.
Zamykający tabelę podopieczni trenera Pawła Pagieły z Polonii dość pechowo ulegli w Koszalinie tamtejszej Gwardii 0:1. Katem gdańszczan okazał się Jacek Magdziński, który w 67 min. spotkania ustrzelił swego piątego gola w tym sezonie.
Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.
— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013
- Mogliśmy to wygrać - mówi Pagieła. - Mieliśmy kilka okazji na zdobycie bramki, ale za każdym razem je marnowaliśmy. Już przed przerwą wynik mogli otworzyć Adam Piątkowski (dwukrotnie) i Bartosz Anusik. W doliczonym czasie gry remis powinien nam zapewnić Piątkowski. W dogodnej sytuacji trafił jednak w bramkarza. A gola straciliśmy frajersko. Piłki wyrzuconej z autu w nasze pole bramkowe nie zdołał wybić żaden z dziesięciu zawodników. Tymczasem któryś z rywali przedłużył podanie, a Magdziński głową posłał futbolówkę do siatki.
O pechu mogą też mówić przedostatni w tabeli futboliści Korala. Podopieczni trenera Łukasza Pietraszaka w Gryfinie ulegli 0:1 miejscowemu Energetykowi, tracąc gola w... czwartej minucie doliczonego czasu, którego wbił im Dawid Jeż.
Cieszą się w Gdyni, bo Bałtyk odniósł pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. I to nie nad byle kim, bo nad rezerwami gdańskiej Lechii naszpikowanej jak zwykle zawodnikami z szerokiego składu ekstraligowej drużyny. Bałtyk wygrał po emocjonującej końcówce 3:2, a zwycięskiego gola dla gdynian zdobył w trzeciej minucie doliczonego czasu nowy nabytek Kamil Kurs, który przyszedł z Potoku Pszczółki. A emocji w tym spotkaniu było wiele. W 77 min. za niepotrzebne popisy (próbował dryblować w polu bramkowym i w efekcie faulował) boisko musiał opuścić egipski golkiper Bałtyku Osama Mohamed Yehia. Jego zmiennik, 18-letni Patryk Lewiński może mówić o "wejściu konia", bo w ciągu kwadransa obronił dwa rzuty karne (egzekwowane przez Mateusza Machaja i Damiana Kugiela). Do tego zaliczył asystę, po której Krzysztof Bułka, faulowany w polu karnym, wykorzystał podyktowaną jedenastkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?