18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

II Międzynarodowe Spotkania Performerek w Sopocie. Jak ujarzmiano sztukę? [RECENZJA]

Gabriela Pewińska
Julie Andre T z Kanady przedstawiła performance ,,Martwa natura w Sopocie" .
Julie Andre T z Kanady przedstawiła performance ,,Martwa natura w Sopocie" . T.Bołt
Osiem artystek, dwa dni, bez zaskoczeń, bez rzeczy nowych, wśród myśli oczywistych. Tematem zmagań jest ból. Formą wyrazu - ciało. Ciało narzędzie, medium, tworzywo...

Na zaproszeniu słowa, które pobudzają wyobraźnię: ,,tylko dla dorosłych", tudzież ,,dla widzów o mocnych nerwach". Obiecujące. Tym bardziej że zaproszenie dotyczy widowiska performance. W holu Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie starsza pani z laseczką. Jak ja przyszła tu żądna wrażeń. Mówi: - Ciekawe, czym też jeszcze mogą mnie zaszokować?
Właśnie.
Bo przecież nie golizną. Dziś golizna to żaden temat, mówi ta pani. Wchodzimy na salę - golizna.

Dwa dni Dwubiegunowych Spotkań ze Sztuką Performance w PGS w Sopocie pod hasłem Pain-Pong. Piątek i sobota. Wybrałam piątek. Może źle.
W tekście kuratora Arti Grabowskiego czytamy: ,,Dualizm spotkania reprezentowany będzie bardzo umownie, poprzez zestawienie przeciwstawnych estetyk, poglądów, ekspresji czy wrażliwości. Pain-Pong to forma gry słownej, dialogu, gdzie Pain reprezentuje pierwszą drużynę artystek, a Pong drugą".

Tematem ich zmagań jest ból. Formą wyrazu - ciało. Ciało narzędzie, medium, tworzywo.
Nagie ciało jako ból istnienia prezentuje Anna Seagrave. Wokół niej zaaranżowany przedmiotami codziennego użytku zwyczajny świat. A ona siedzi w uwitym z wikliny gniazdku, pije coś z dzbanuszka, nerwowo czesze włosy, wpatruje się w oczy tych, co stoją najbliżej. Wreszcie staje na głowie. A koszulę zakłada... przez uniesione do góry nogi. Krzyczy z wyrzutem: - Nie zapraszałam was! Nie zapraszałam was!

Kto nie wyszedł obrażony, doczekał się wyjaśnienia: - Nie zapraszałam was..., byście kupowali moje obrazy.
Artystka wytłumaczy, że nie sprzedaje obrazów, bo też nie jest dekoratorką wnętrz. Jej medium to wyobraźnia. Wyobraźnia, którą przeciwstawia konsumpcjonizmowi. Tyle.

Julie Andre T z Kanady przedstawia ,,Martwą naturę w Sopocie". Pije wino, objada się niebieskimi żelkami, pluje do wazonu krwistą, galaretowatą substancją, w końcu cała upaćkana, w wąskiej spódnicy i na szpilkach, mocuje się z wielką płytą (- Cholerstwo waży z 30 kg - mówi stojący za mną znawca).
,,Cholerstwo" to rodzaj gigantycznego blatu stołowego, na którym wcześniej leżały sobie niewinne, żółte chryzantemy. Artystka obwiązała płytę sznurkami i próbowała - sugestywnie jęcząc i stękając - blat ujarzmić. Długo to trwało. Godzinę?
Jedni śledzili męczarnię z uwagą, inni wychodzili, ktoś rzucił:
- Może by jej pomóc? Zmagania artystki z ciężką płytą starsza pani z laseczką podsumowała jako mocowanie się z życiem, które w końcu lekkie nie jest. - Wszyscy się z nim zmagamy - rzekła.
No więc chyba nie zobaczyliśmy tu niczego nowego.

Bodaj najbardziej ekstremalnych przeżyć dostarczyła Sandra Johnston z Północnej Irlandii. Jej spektakl to jak adoracja bolesnych wspomnień, niemy monolog dotkliwych emocji. W punktowym świetle reflektora zdjęła z siebie dziesiątki spodni i koszul, uwiła z nich pokaźny tobołek, po czym wyszła, półnaga, z zawiniątkiem na zlodowaciały kilkunastostopniowym mrozem balkon galerii. Bardziej wytrzymali na mróz mogli zobaczyć, jak artystka tobołek podpala, a potem - ocierając nim o śnieg - ogień gasi. Wraca na salę. Wkłada zmrożone na kość ubranie. Malownicze.

Wieczór zakończył performance Jill Orr z Australii. Bardziej teatr niż performance. Seria plastycznych wcieleń uwieczniona cieniem na oświetlonym ekranie. Po każdej z prezentacji artystka schodzi ze sceny, by wrócić w następnej roli. Czekamy na bajeczny finał, na rozdzierającą puentę, nagle rozlegają się pojedyncze brawa. Ktoś zapala światło. Konsternacja.
- To chyba nie koniec? - pyta ktoś. Ale część osób już wychodzi. Pani obok mnie z nadzieją mówi: - Poczekajmy, może jeszcze się coś okaże.
Nie okazało się.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki