Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Identyfikacyjne opaski w szpitalach od 1 stycznia 2013. Nowoczesne rozwiązanie w CMI w Gdańsku

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Od 1 stycznia każdy pacjent w trakcie pobytu w szpitalu i to obojętnie dużym czy małym, publicznym czy prywatnym musi nosić na nadgarstku (ewentualnie na nodze) identyfikacyjną opaskę.

Jest z plastiku, można wejść z nią pod prysznic, ale zdjąć wolno ją dopiero wychodząc ze szpitala. Ma zapewnić pacjentom większe bezpieczeństwo, a medyczny personel uchronić przed pomyłkami.

Z 15 szpitali marszałkowskich na Pomorzu system ten, choć jeszcze w formie uproszczonej, wprowadziło już 14 placówek.
Z najbardziej zaawansowanych technologicznie opasek będą jednak korzystać chorzy w nowym szpitalu uniwersyteckim - Centrum Medycyny Inwazyjnej i to od 1 marca br.

- Opaski w szpitalach to od Nowego Roku obowiązek zapisany w ustawie o działalności leczniczej z 2011 roku - tłumaczy Zbigniew Krzywosiński, wicedyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. Według zamysłu ustawodawcy dane pacjenta na opasce powinny być zakodowane i dostępne personelowi tylko za pośrednictwem specjalnych czytników.

W praktyce, przynajmniej na razie, jest to nierealne, bo na taki docelowy system szpitale musiałyby wyłożyć sporo pieniędzy. Póki co Ministerstwo Zdrowia daje więc im wolną rękę - dane, które umożliwią szybką identyfikację pacjenta można na opaskach drukować, ale można też wpisywać ręcznie.

- Opaski zakładamy naszym pacjentom już od dwóch lat - informuje dr Andrzej Zieleniewski, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie. - Zawierają imię i nazwisko chorego, nazwę oddziału na którym leży, datę i godzinę przyjęcia, przydzielony mu numer księgi głównej, numer PESEL. Dane te nie są zakodowane, bo nie ma na razie takiego wymogu. Rozporządzenie ministra zdrowia z 20 września 2012 roku nie precyzuje sposobu kodowania. Większość szpitali nie jest zresztą do tego jeszcze gotowa.

- Opaski bardzo się sprawdzają zarówno u dorosłych, jak i dzieci - chwali dyrektor Zieleniewski. Łatwo zidentyfikować pacjenta, który zgubił się w szpitalu, nagle stracił przytomność, trzeba mu podać leki itd. W ciągu tych dwóch lat udało się uniknąć wielu pomyłek właśnie dzięki opaskom.

Z opasek, które tu wprowadzono trzy lata temu, zadowolona jest też dyrekcja Szpitala Specjalistycznego na gdańskiej Zaspie. Opaski są z przezroczystej folii, wydrukowany jest na nich kod kreskowy z ukrytym numerem PESEL, imię i nazwisko pacjenta. Ruch pacjentów w szpitalu jest zinformatyzowany.
Ewie Oroń, wicedyrektorowi zaspiańskiego szpitala marzy się system jak na Zachodzie, w którym zapisane jest wszystko - każdy lek, każdy gazik zużyty dla pacjenta. Na pełną informatyzację wszystkich działów szpitala i to w jednym, spójnym systemie, trzeba jednak jeszcze poczekać.
Największe szanse na rychłe wprowadzenie "idealnych" opasek ma Centrum Medycyny Inwazyjnej.

- Większość klinik wykorzystuje opaski już od jakiegoś czasu, żeby nie pomylić pacjentów, każda jednak robi to na własną rękę, nie są więc one ustandaryzowane - tłumaczy Arkadiusz Lendzion, zastępca dyrektora ds. administracyjno-technicznych Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. W jego opinii jednak zapis w formie "Jan Kowalski" na opasce nie ma prawa się znajdować, bo to dane wrażliwe, podlegające ochronie. - A że nas półśrodki nie interesują, budujemy system docelowy, który ruszy od 1 marca.

W każdym miejscu, w którym chory przyjmowany jest do szpitala (na szpitalnym oddziale ratunkowym, w punkcie przyjęć planowych, na pediatrycznej izbie przyjęć, na oddziale udarowym, na kardiologii itd.) będzie drukarka. Szpital planuje zakupić ich dziesięć po 2,5 tys. zł. System opasek musi być zintegrowany z systemem informatycznym.

Na opasce będą kody kreskowe, a w nich zapisane najprawdopodobniej - imię i pierwsza litera nazwiska pacjenta, data jego urodzenia, numer księgi głównej, czyli jego historii choroby.

Lekarze w CMI dostają bezprzewodowe tablety, czytniki elektroniczne do skanowania kodów, będą mogli zeskanować opaskę chorego i zajrzeć do jego historii, sprawdzić wynik badań i zlecenia. Powinno im to bardzo ułatwić proces leczenia. Oferta na drukarki leży już na biurku dyrektora Lendziona, a przy 170 planowych pacjentach przyjmowanych do szpitala codziennie oraz kilkudziesięciu "ostrych" opaski na pół roku to wydatek rzędu 25 tys. zł. Ale się opłaca.

Za brak opasek grożą szpitalom sankcje, zdaniem wielu dyrektorów zdecydowanie zbyt srogie. Obowiązek ten podlega kontroli przez wojewodów. W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości wojewoda wydaje zalecenia pokontrolne i określa termin ich wykonania. Gdy szpital nie zastosuje się do zaleceń pokontrolnych, wówczas wojewoda może wykreślić palcówkę z rejestru.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki