Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I poleje się krew. Na festiwalu w Gdyni będzie rządzić zbrodnia

Ryszarda Wojciechowska
Adam Golec / Kino Polska
Polskie kino przechodzi w ręce trzydziestolatków. Do festiwalowego konkursu zgłoszono cztery thrillery, ale zbrodnia pojawi się także w innych filmach.

Na tym festiwalu nie raz byliśmy świadkami narodzin wielkiego talentu i rozbłysku gwiazdy. Czy i tym razem czeka nas jakieś filmowe objawienie? Już za kilka dni przekonamy się o tym. W poniedziałek rusza bowiem 41 Festiwal Filmowy w Gdyni, który jak w soczewce pokaże nam, co jest grane w polskim kinie.

Nie od dziś wiadomo, że jeśli debiutować, to tylko w Gdyni. A w tym roku młodość jest rzeczywiście w natarciu. Na szesnastu reżyserów, których filmy znalazły się w konkursie głównym, aż dziewięciu urodziło się po 1980 roku. Słychać więc żarty, że jeśli ta ofensywa młodości rozciągnie się na przyszłe lata, to Złote Lwy trzeba będzie nazywać Złotymi Lwiątkami.
Ale jest też mocna grupa festiwalowych weteranów, reprezentowana przez Ryszarda Bugajskiego, Jana Jakuba Kolskiego i Wojciecha Smarzowskiego.

Polskie kino nareszcie pozbywa się kompleksów i śmiało sięga po filmy gatunkowe, mimo że w historii gdyńskiego festiwalu lista „poległych” na gatunku jest długa. W tym roku w Gdyni rządzić będzie thriller. Co czwarty konkursowy film jest tak właśnie określany.

Z thrillerem do Gdyni przyjeżdża Marcin Koszałka. Jego „Czerwony pająk” miał już kinową premierę. Więc nie jest filmem nieznanym. To opowieść o PRL-owskim seryjnym mordercy, polującym na ofiary w latach 60. ubiegłego wieku. Historia rozwija się niejako dwutorowo, z jednej strony śledzimy całkowicie fikcyjną narrację o Lucjanie Staniaku, zwanym „Czerwonym pająkiem”, który był jedynie miejską legendą, a z drugiej strony reżyser wplata nam autentyczny życiorys Karola Kota, nastolatka mordercy, zwanego wampirem Krakowa, który stał się medialną „gwiazdą” tamtych lat. Mocną stroną filmu jest aktorstwo. Mamy tu starcie aktorskiej dojrzałości (Adam Woronowicz) i aktorskiej młodości (Filip Pławiak, znany z takich filmów jak „Bilet na księżyc” czy „Kamienie na szaniec”).

To film niezwykle mroczny, w którym widz będzie się potykać o śmierć.
Zostańmy jeszcze w mrokach kina, bo „Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy to też mocny thriller. Reżyser trzy lata temu triumfował na gdyńskim festiwalu filmem „Chce się żyć”, opartym na prawdziwej historii. Tym razem też stworzył obraz, inspirowany prawdziwymi wydarzeniami z początku lat 70. Wykorzystał do swojej opowieści historię wampira z Zagłębia, czyli Zdzisława Marchwickiego, uznanego za jednego z największych morderców kobiet w Europie, skazanego na śmierć. Ale swoim bohaterom zmienił imiona i nazwiska, a także akcję umiejscowił w innym czasie. Głównym bohaterem jest młody milicjant, który zostaje szefem grupy dochodzeniowej, mającej złapać seryjnego zabójcę kobiet. To nie jest jednak kolejny film o seryjnym mordercy. Bohaterem jest zwykły człowiek, postawiony w sytuacji, która go przerasta. Zmagając się ze swoimi słabościami, ambicjami oraz z systemem społeczno-politycznym, bliski jest przekroczenia niebezpiecznej granicy, po przekroczeniu której z bohatera może stać się antybohaterem. W filmie występują m.in: Arkadiusz Jakubik i Mirosław Haniszewski.

Kolejny thriller, pt. „ Sługi boże”, w reżyserii Mariusza Gawrysia, to kryminalna opowieść o śmierci młodych kobiet, które rzucają się z wieży we Wrocławiu. Śledztwo prowadzi policjant, grany przez Bartłomieja Topę. W pracy pomaga mu niemiecka policjantka (w tej roli Julia Kijowska). W tle są też wątki nielegalnego handlu ziemią przez służby kościelne.
Poza Topą i Kijowską, w „Sługach bożych” zobaczymy też Adama Woronowicza i Małgorzatę Foremniak.

I ostatni thriller na konkursowej liście to film Wojciecha Kasperskiego pt. „Na granicy” - kino męskie, z gęstą atmosferą i gwiazdorską obsadą. W głównych rolach występują Marcin Dorociński, Andrzej Chyra i Andrzej Grabowski. Wojciech Kasperski (urodzony w Kartuzach) akcję filmu osadził w zaśnieżonych, odciętych niemal od świata Bieszczadach. Bohaterami filmu są dawni pogranicznicy, których losy krzyżują się pewnego dnia.

Niektóre filmy na tym festiwalu są jak odbezpieczony granat. Jeszcze ich nie widziano, a już o nich głośno.
W tej grupie na pewno jest „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego. To kawał mocnego i bolącego kina. Temat, który parzy od lat, ale Smarzowski odważył się wziąć go na warsztat. Prawdę powiedziawszy, to jeden z tych filmów, na które się czeka. Arkadiusz Jakubik, który gra główną rolę męską, powiedział w wywiadzie, że ambasador Ukrainy ma świadomość, że film będzie ogromnym skandalem i problemem dla jego rodaków.
Główną rolę żeńską - Zosi, zakochanej w Ukraińcu, ale zmuszonej do ślubu z bogatym polskim chłopem, Smarzowski powierzył filmowej debiutantce Michalinie Łabacz.

Filmem głośnym i już nagrodzonym na festiwalu w Locarno jest „Ostatnia rodzina” Jana P. Matuszyńskiego. To opowieść o rodzinie Beksińskich. Zagraniczne media pisały o tym filmie z zachwytem, że niesamowity, fascynujący, wyjątkowy, że ta historia poraża. Zachwycano się grą Andrzeja Seweryna (Zdzisław Beksiński) i Dawida Ogrodnika (Tomasz Beksiński). Że film jest spełniony niemal pod każdym względem. I aż trudno uwierzyć, że obraz bliski arcydzieła stworzył reżyser debiutujący pełnym metrażem. Że nie daje o sobie zapomnieć itd. Ale też w tej fali zachwytów pojawił się głos krytyczny. Wiesław Weiss, autor książki „Tomek Beksiński. Portret prawdziwy”, twierdzi, że film jest nikczemny i nieuczciwy , bo pokazuje takiego Tomka, jakim nie był - tłumaczył w wywiadach.

Głośnym filmem jest także „Plac zabaw”, w reżyserii 32-letniego gdynianina Bartosza M. Kowalskiego. Opowiada o dniu z życia trójki nastolatków, którzy kończą właśnie szkołę podstawową. Historia zaczyna się niewinnie, ale ma przerażające zakończenie. Film inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami i jest bardzo drastyczny. Tylko dla dorosłych.
Debiutant Bartosz Kowalski ma zresztą szanse nie tylko na Złote Lwy, ale też na Złotą Muszlę na festiwalu w San Sebastian. „Plac zabaw” został bowiem również zakwalifikowany do konkursu głównego jednego z najbardziej znanych na świecie międzynarodowych festiwali filmowych, który zaczyna się 16 września.

W filmie występują nastolatkowie: Michalina Świstuń, Nicolas Przygoda i Przemysław Baliński. Twórcą muzyki jest duński kompozytor Kristian Eidnes Andersen, współpracujący z Larsem von Trierem.
Ryszard Bugajski po „Układzie zamkniętym” wrócił w tym roku do Gdyni z filmem „Zaćma”. To historia ostatnich lat życia Julii Brystigerowej, zwanej krwawą Luną. W latach 50. wysokiej funkcjonariuszki UB, która pod koniec życia zbliżyła się do środowiska skupionego wokół Zakładu dla Niewidomych w Laskach i zmarła, podobno, jako żarliwa katoliczka. Bugajskiego najbardziej interesowała ta przemiana w Brystigerowej, to przejście na drugą stronę.

Krwawą Lunę zagrała żona Bugajskiego - Maria Mamona. I to jest jej pierwsza tak duża rola na wielkim ekranie. W „Zaćmie” zobaczymy też Janusza Gajosa - tym razem jako księdza, i Małgorzatę Zajączkowską.
„Zjednoczone Stany Miłości” Tomasza Wasilewskiego, z gwiazdorską obsadą - Magdalena Cielecka, Dorota Kolak i Julia Kijowska, miały już swoją premierę w kinie i odniosły pierwsze sukcesy festiwalowe w Berlinie. Z kolei „Planeta singli” Mitji Okorna odniosła już sukces kasowy w kinie. Nic dziwnego, to komedia romantyczna pełna wdzięku, humoru i gwiazdorsko obsadzona. Grają Maciej Stuhr, Agnieszka Więdłocha, Piotr Głowacki, Tomasz Karolak.

Jan Jakub Kolski wraca do Gdyni z filmem „Las, 4 rano”. Twórca wziął na warsztat swoją powieść pod takim samym tytułem. To historia o prezesie korporacji, który pewnego dnia postanawia zmienić swoje życie. Rzuca pracę, pali za sobą mosty i przenosi się do lasu, żeby żyć jak „leśny dziad”. W roli „leśnego dziada”, który porzuca karierę i pieniądze - Krzysztof Majchrzak, ulubiony aktor Kolskiego, dawno nieoglądany na dużym ekranie. To film, jak to u Kolskiego, o życiu, miłości i samotności. Majchrzakowi towarzyszy na ekranie Olga Bołądź.

Michał Rosa, który nakręcił wcześniej „Ciszę” i doskonałą „Rysę”, tym razem w swoim filmie „Szczęście świata” opowiada o losach mieszkańców jednej śląskiej kamienicy. Akcja filmu zaczyna się przed wojną 1939 roku, a potem rozgrywa się już po wojnie. Główną bohaterką jest Róża i w tej roli zobaczymy Karolinę Gruszkę.
Trzy filmy konkursowe: „Fale”, „Kamper” i „Wszystkie nieprzespane noce” przetarły się już przez festiwal w Karlowych Warach. „Fale” Grzegorza Zaricznego to historia dwóch 17-latek, które chcą zostać fryzjerkami. W rolach głównych zobaczymy Anię Kęsek i Katarzynę Kopeć. To ich prawdziwe życie stało się inspiracją do powstania scenariusza.

„Kamper” Łukasza Grzegorzka to gorzka komedia o trzydziestolatkach, zrobiona przez trzydziestolatków. A bohaterami „Wszystkich nieprzespanych nocy” są dwaj dwudziestolatkowie, którzy błądzą po warszawskich ulicach, klubach i mieszkaniach w poszukiwaniu... właśnie, czego? Ten film, w reżyserii Michała Marczaka, porównywany jest do jednego z filmów Andrzeja Wajdy „Niewinni czarodzieje”. Z tym że „niewinni czarodzieje” Marczaka napędzani są używkami oraz nadziejami i iluzjami.
Jest jeszcze jeden film, najbardziej chyba w tym zestawie odrealniony, z pogranicza nawet science-fiction. To „Królewicz Olch” Kuby Czekaja, który opowiada o 14-letnim, niezwykle utalentowanym chłopcu, z mocno poranioną duszą.
W czyje ręce pójdą w tym roku Złote Lwy? Już wkrótce się przekonamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki