Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hospicjum Pomorze Dzieciom żąda pieniędzy od NFZ

Dorota Abramowicz
Po stronie nowego  hospicjum stanęli wojewódzcy konsultanci m.in. pediatrii
Po stronie nowego hospicjum stanęli wojewódzcy konsultanci m.in. pediatrii sxc.hu
Walce o przetrwanie domowego Hospicjum Pomorze Dzieciom towarzyszą ogromne emocje. Nic dziwnego - problem dotyczy 19 śmiertelnie chorych małych pacjentów.

„Domowemu hospicjum Pomorze Dzieciom grozi likwidacja, a małym pacjentom samotna śmierć w obcych szpitalnych murach, często z dala od rodziny” - taki dramatyczny apel wystosowała placówka opiekująca się 19 ciężko chorymi dziećmi. Pomorze Dzieciom powstało po odejściu części personelu z Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci. Do tej pory utrzymywane było przez sponsorów. - Bez wsparcia NFZ nie przetrwamy - mówi Anna Jędrzejczyk, dyrektor hospicjum.

Pomorze Dzieciom przez ponad rok finansowane było przez hospicjum w Warszawie. Teraz placówka ze stolicy postawiła warunek - do dalszej działalności domowego hospicjum powinien dopłacać NFZ.

Po stronie nowego hospicjum stanęli wojewódzcy konsultanci w dziedzinie medycyny paliatywnej i pediatrii, którzy podkreślali, że jednostki finansowane przez NFZ nie zapewniają w wystarczającym stopniu opieki nad nieuleczalnie chorymi dziećmi.

Problem w tym, że w Trójmieście trzy hospicja dziecięce, świadczące pomoc domową, podpisały już w 2014 r. trzyletnie umowy z NFZ.

Koncert charytatywny "Głosy dla hospicjów" w Filharmonii Bałtyckiej [ZDJĘCIA]

Kontrakty te, choć z roku na rok wyższe (obecnie jest to ponad 1,5 mln zł), gwarantują sfinansowanie jedynie 30 proc. świadczeń. Pozostałe pieniądze zbierane są w ramach akcji jednego procenta oraz pozyskiwane od sponsorów. Od działaczy hospicyjnych nieoficjalnie słyszę, że „wejście do gry” czwartego hospicjum mogłoby oznaczać dzielenie tej zbyt małej kwoty na jeszcze mniejsze cząstki.

- W Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie i Białymstoku działa po jednym hospicjum dla dzieci - mówi lekarz hospicyj- ny. - U nas już cztery. Zdarza się, że niektóre z nich jeżdżą do pacjentów mieszkających w tej samej okolicy.

- Od początku kilkakrotnie informowaliśmy nowe hospicjum, że ze względu na wcześniejsze zawarcie przez fundusz umów wieloletnich z innymi podmiotami nie ma ono praktycznie szans na finansowanie ze środków publicznych - tłumaczy Mariusz Szymański z NFZ. - Fundacja Pomorze Dzieciom chce rozpisania konkursu dla nowych świadcze- niodawców, ale - po pierwsze - nie mamy dodatkowych pieniędzy, a po drugie - na to nie pozwalają przepisy. Do nowego konkursu powinny przystąpić wszystkie dodatkowe podmioty, a więc także hospicja, z którymi podpisaliśmy kontrakty. Zważywszy że podmioty te mogłyby otrzymać w konkursie dodatkowe punkty za opisaną w warunkach konkursowych tzw. ciągłość udzielania świadczeń, możliwość uzyskania przez Hospicjum Pomorze Dzieciom kontraktu w efekcie takiego konkursu byłaby mało prawdopodobna.

Tyle przepisy. Co jednak się stanie, w razie braku pieniędzy, z chorymi dziećmi, którymi opiekuje się domowe Hospicjum Pomorze Dzieciom?

- W razie przekazania pacjentów placówkom mającym umowy z NFZ w całości pokryjemy koszty opieki w ramach tak zwanych nadwykonań, co pozwoli na wydłużenie finansowania w czasie - mówi Szymański.

W Pomorze Dzieciom słyszę, że jest to propozycja nierealna - hospicja dziecięce pękają w szwach i pacjenci ostatecznie trafiają do szpitali.

Jednak ks. Grzegorz Miloch z gdyńskiego hospicjum deklaruje: - Możemy do Bursztynowej Przystani przyjąć potrzebujące dzieci. A Beata Król z Domowego Hospicjum Dziecięcego im. ks. Eugeniusza Dutkiewicza dodaje: - U nas nie ma kolejki, ale chętnie zatrudnimy też lekarzy.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki