Wydaje się, że najtrudniejsze zadanie czeka kobiety, które na co dzień trenują skok o tyczce. Obradująca w Moskwie rada IAAF (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych) ustawiła poprzeczkę na wysokości 4,71 metra. Tego progu na pewno nie będzie łatwo pokonać.
4,71 m dla tyczkarek
- Ania Rogowska skakała na ostatnich mistrzostwach Europy w Goeteborgu niżej. Co więcej, tylko pięć zawodniczek pokonało w tym sezonie halowym taki wynik. Oczywiście, trzeba mieć też na uwadze to, że zawodnicy przygotowują się do mistrzostw świata w lekkoatletyce, dlatego część z nich zrezygnowała z halowego sezonu. Nie zmienia to jednak faktu, że wynik 4,71 m jest trochę kosmiczny - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Jerzy Smolarek, dyrektor zawodów w komitecie organizacyjnym halowych mistrzostw świata w lekkoatletyce Sopot 2014. Minima, które zostały oficjalnie ogłoszone, mogą jednak ulec jeszcze zmianie i zapewne w niektórych przypadkach tak właśnie się stanie.
- Poziom tych minimów zweryfikują przede wszystkim letnie mistrzostwa świata w lekkoatletyce w Moskwie w 2013 roku. Nie sądzę jednak, by w konkurencjach typowo technicznych diametralnie się coś zmieniło i te minima przetrwają w takiej postaci. Zapewne ich korekta nastąpi po imprezie w Moskwie - tłumaczy Smolarek.
Na rygorystyczne granice postawione przez IAAF spoglądamy przede wszystkim z perspektywy polskich zawodników, którzy będą ubiegać się o prawo startu w przyszłorocznej imprezie w Ergo Arenie. Jak zatem na tle wymogów rady wypadają nasi reprezentanci?
- Trudno w tym momencie wróżyć z fusów. Przeanalizujmy jednak po kolei przedstawione minima. W sprincie męskim na 60 metrów 6,65 sek. być może ktoś z naszych lekkoatletów pokona. 46,8 sek. na 400 metrów to też sporo, zwłaszcza że w naszych halach, które są co prawda trochę gorsze do biegania, nikt nie złamał bariery 47 sekund. Jeszcze trudniejszą granicę stanowi minimum stadionowe - 45,1 sek. Na 800 metrów barierę z hali i stadionu (kolejno 1,47 min, 1,44 min) są w stanie przełamać zarówno Marcin Lewandowski, jak i Adam Kszczot. Na 1500 metrów też powinniśmy sobie poradzić, podobnie jak na płotkach. Daleko jesteśmy właściwie jedynie w trójskoku - analizuje Smolarek.
Jako gospodarz przyszłorocznej imprezy możemy liczyć na pewien handicap. IAAF ma prawo bowiem zezwolić na starty dodatkowych naszych reprezentantów, o ile będą oni przed HMŚ bliscy osiągnięcia stawianej poprzeczki. To na pewno może nieco ułatwić zadanie polskiej kadrze.
Jerzy Smolarek podkreśla jednak wyraźnie, że w tym momencie należy wstrzymać się z pochopnymi opiniami. Ważnym sprawdzianem, który zweryfikuje postawione przez IAAF kryteria, będzie tegoroczna impreza w Moskwie. Gdzie zatem już teraz możemy upatrywać swojej szansy w stolicy Rosji?
Moskiewski sprawdzian
- Jeżeli chodzi o finały w Moskwie, to jesteśmy w trudnej sytuacji pod względem rankingowym - dodaje Smolarek. - Zobaczymy, jak wystąpią tam nasi miotacze, którzy nie startowali w hali. Mam tutaj na myśli długie rzuty. Sprawdzimy, w jakiej formie znajduje się Piotr Małachowski. W tym zakresie możemy szukać swoich mocnych punktów. Poza tym mamy oczywiście Anię Rogowską, Tomka Majewskiego czy Karolinę Tymińską. Liczymy także na naszych 800-metrowców, choć na pewno nie będzie im łatwo, bo w Moskwie wystartuje też Afryka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?