Polska lekkoatletka kwalifikację wywalczyła w Wiedniu. Po raz pierwszy w karierze udało jej się zejść poniżej 53 sekund (52.84 s). Zawodniczka, mimo że pobiła rekord życiowy, nie była z siebie w pełni zadowolona. Już teraz Justyna Święty nieśmiało myśli o złamaniu rekordu Polski, który od 2. marca 2007 roku należy do Grażyny Prokopek.
- Aby złamać kolejną barierę, powinny być spełnione dwa warunki. Jeden zakłada, że muszę znajdować się w najwyższej dyspozycji, a drugi perfekcyjne rozegranie tego biegu pod względem taktycznym. A to oznacza, że nie mogę dać się rywalkom zepchnąć ani zamknąć - powiedziała Święty.
W ostatnim czasie zawodniczka szlifowała formę w Spale.
- W tym ośrodku spędziłam cały styczeń, trenowałam także w lutym. Teraz jestem już w Katowicach, natomiast w piątek wybieram się do Sopotu, gdzie w sobotę pobiegnę na 400 metrów w halowych mistrzostwach Polski - wyjaśniła.
Święty zdradziła również, jaki wynik zadowoliłby ją podczas halowych mistrzostw świata w Sopocie. O medalu raczej marzyć nie mamy prawa.
- W zeszłym roku wzięłam udział w światowym championacie w Moskwie, ale tylko w sztafecie 4x400 metrów. W marcu w ERGO ARENIE po raz pierwszy rywalizować będę indywidualnie. W tym roku nie miałam jeszcze okazji zmierzyć się z najlepszymi zawodniczkami na świecie, niemniej kilka dziewczyn, chociażby Amerykanek, które legitymują się lepszymi wynikami ode mnie, nie pojawi się w Sopocie. Mam nadzieję, że uda mi się awansować co najmniej do półfinału. Cieszę się, że podczas tej imprezy będę mogła liczyć na wsparcie rodziców, którzy pojawią się na trybunach - dodała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?