Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

HMŚ Sopot 2014. Anna Rogowska: Złoty medal będę musiała nadgryźć [ROZMOWA]

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal / Polskapresse
Anna Rogowska przed halowymi mistrzostwami świata w lekkoatletyce opowiada o tym, że wciąż nie czuje smaku, o nowej erze w skokach o tyczce i marzeniach związanych z podium w Sopocie.

9 lutego w Gandawie skoczyła Pani 4,76 metra, co daje pierwsze miejsce w tegorocznym rankingu. Ma to jakieś znaczenie?

- Nie. Jestem świadoma, że jestem na początku listy. W czołówce jest jednak ciasno, a nikt nie daje medali za najlepsze wyniki w sezonie. Liczy się przecież impreza, na której te medale można zdobyć. W Ergo Arenie zostanie wyłoniony mistrz, mistrz jednego dnia, jednej chwili.

Niedawno rekord świata Serhija Bubki w końcu został pobity.

- Wreszcie. Ja się z tego cieszę. Miałam możliwość zobaczenia tego na własne oczy. Bubka zresztą też.

A co z rekordami Jeleny Isinbajewej?

- Olbrzymie predyspozycje ma Amerykanka Jennifer Suhr. Jeśli chodzi o budowę, przygotowanie motoryczne, to ma dużą przewagę nad resztą. Ona ma 1,83 m wzrostu i to powoduje, że może skakać na dłuższych tyczkach, zbliżonych do męskich. Wiadomo, że jednak muszą zagrać różne elementy techniczne. Tak naprawdę każda z zawodniczek ze światowej czołówki skacze inaczej i jest innej budowy. Jennifer przecież w ubiegłym roku w hali pobiła rekord Jeleny (5,02) i to ona jest rekordzistką świata. Jeżeli kolejne zawodniczki zaczną skakać po 5 metrów, to ta granica zostanie otwarta. To tak, jak po rekordzie świata Renauda Lavillenie'go Bubka powiedział, że rozpoczęła się nowa era w tyczce. Renaud pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Czy nieobecność w Sopocie Renauda Lavillenie, nowego rekordzisty świata (6,16), będzie dużą stratą dla show?

- Na pewno żal, że nie wystąpi. Doznał urazu stopy. Powiedział, że nawet gdyby mógł skakać na jednej nodze, to do Ergo Areny by przyjechał, ale lekarze wybili mu to z głowy. Widziałam tę nogę i w jakim jest stanie. Założono mu 14 szwów. Nie wiemy, co tam stało się więcej. Dla niego najważniejsza jest rehabilitacja. Nie ukrywajmy, że nie ma trzech medalistów mistrzostw świata z Moskwy, nie ma dwóch Niemców i Francuza. To jest szansa dla naszych chłopaków. Paweł Wojciechowski i Robert Sobera mogą powalczyć o podium. To dla nich ogromna szansa.

W Pani przypadku tak łatwo nie będzie. Na liście startowej są wszystkie największe tyczkarki.

- Nie ma tylko Jeleny Isinbajewej, która w tej chwili jest w ciąży. Reszta przyjedzie. Mam nadzieję, że pokażemy, jak wygląda skok o tyczce kobiet na wysokim poziomie, że padną tutaj jakieś rekordy.

Wspomniała Pani o kontuzjach, a nas ciekawi, jak się Pani czuje po grudniowym wypadku, kiedy to spadła na głowę podczas treningu?

- Węch mi nie wrócił. Smak mam ograniczony, ale już jem. A miałam problemy z jedzeniem, bo nie miałam apetytu. W grudniu było ciężko, bo sporo schudłam, a to odbiło się na moim treningu. Szybko się jednak odnalazłam. Cieszę się, że wyszłam z tego cało. Lekarze mnie trochę nastraszyli, bo powiedzieli, że miałam dużo szczęścia. W pierwszym momencie diagnoza była tak mało optymistyczna, że dostałam informację, że już nigdy nie wrócę do sportu. Wtedy świat mi się zawalił. Dzisiaj rozmawiamy przed mistrzostwami, jestem liderką rankingu światowego, cieszę się. Myślę, że ja już wygrałam, bo udało mi się spaść na cztery łapy.

A smak złotego medalu Pani poczuje?

- Będę musiała go chyba nadgryźć (śmiech). Cieszę się, że ktoś nade mną czuwa. Mam nadzieję, że pokażę na co mnie stać, bo włożyłam w przygotowania dużo pracy. W momentach, w których można było się poddać, nie poddałam się i nie mam zamiaru tego robić podczas konkursu mistrzowskiego.

No właśnie. Jest Pani zadowolona z tych treningów w hali Ergo Arena?

- Nie ukrywam, że bieżnia w Ergo Arenie jest bardzo szybka i wielu zawodników skaczących o tyczce będzie musiało wyczuć rozbieg. Specyfika naszej konkurencji wymaga, abyśmy zawsze odbijali się w tym samym punkcie. Przy 40 metrach rozbiegu 15 cm robi bardzo dużą różnicę. Jeżeli więc bieżnia jest szybka, to trzeba wprowadzać korektę. Jeśli się z tym nie zdąży, mimo dobrej dyspozycji, skok się nie udaje. Tak było w moim przypadku podczas mistrzostw Polski (tylko 4,40 - przyp. aut.). Mam nadzieję, że podczas mistrzostw świata ta skocznia będzie już moja, będę mogła stanąć na rozbiegu i pokazać na co mnie stać. Liczę, że polska publiczność będzie mnie w tym dopingować.

A jak odbiera Pani możliwość występu przed polskimi kibicami, w rodzinnym Sopocie?

- Na pewno kibice będą z całego świata. Niedawno, po raz pierwszy, lekkoatletyczne mistrzostwa Polski odbyły się w Sopocie. Do tej pory działo się to w Spale. Nie ukrywam, że my, zawodnicy, byliśmy bardzo zdziwieni, że tak licznie kibice przybyli. To było dla nas coś nowego, że na mistrzostwach kraju możemy występować przed taką publicznością. Dzięki temu było dużo dobrych wyników, rekordów życiowych.

Co, praktycznie na chwilę przed mistrzostwami, jest najważniejsze w treningu?

- Dla mnie najważniejsze jest poznanie specyfiki tej skoczni. To istotne dla każdego tyczkarza. Nie ukrywajmy, że w Trójmieście nie ma hali, gdzie mogłabym skakać. Dzięki temu, że Ergo Arena została udostępniona polskim lekkoatletom, możemy się przygotowywać w bardzo dobrych warunkach.

Nie jest to dziwne uczucie, kiedy tak blisko domu może Pani trenować?

- To jest bardzo przyjemne. Normalnie musiałam jeździć do Spały, a to cztery godziny jazdy samochodem. Tam bardzo dobrze mi się trenowało, ale jest tam też zupełnie inna skocznia, na betonie. To stary obiekt i w tej chwili poszedł do remontu. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku będzie otwarty i będziemy mogli przygotowywać się do pozostałych imprez. Teraz nowoczesne hale mają bieżnie na podwyższeniu, na deskach.

Jaki cel stawia sobie Pani w tych mistrzostwach?

- Podium. To mój cel i marzenie.

To byłoby piękne, w rodzinnym mieście...

- Oczywiście. To byłaby już wisienka na torcie.

A kto znajdzie się na podium oprócz Pani?

- Tort jest tylko mój (śmiech). Rywalek jest bardzo dużo. Na poziomie 4,71 skacze około siedmiu zawodniczek. Poziom jest więc bardzo wyrównany. Takie przygotowanie techniczne i psychiczne będzie bardzo ważne. Doświadczenie zdobyte w imprezach międzynarodowych teraz będzie procentować. Można skakać świetnie przez cały rok, ale tak naprawdę najważniejszy jest jeden moment w trakcie mistrzostw. Nie ukrywajmy, że liczyć się będzie tylko wynik, tylko medal. Każdy z nas będzie musiał zebrać się w sobie, bo skaczemy na polskiej ziemi, przed polską publicznością. Liczę, że w tyczce zdobędziemy dwa medale.

Lubi Pani zapisywać sobie cele na żółtych karteczkach. Jakie teraz wiszą?

- Polecam nie tylko sportowcom spisywanie swoich planów na przyszłość. Ja również zrealizowałam wiele celów. Jeszcze kilka jest do osiągnięcia. Było mistrzostwo świata, medal olimpijski. Jest jeszcze kilka elementów...

Pewnie jest jeszcze mistrzostwo na otwartym stadionie?

- Też. Kurcze, zaraz zdradzę całą listę (śmiech). To są nie tylko sportowe cele, bo również takie osobiste, rodzinne.

Plany na Rio też są?

- Oczywiście. Igrzyska w Brazylii są za dwa lata, więc zanim się obejrzymy, będziemy rozmawiać o Rio. Myślę, że to będzie super podsumowanie kariery.

Pani następczynie się pojawią?

- Zapraszam do Gdyni na trening. Można zobaczyć, jak dużo dzieci garnie się do skakania. To jeszcze taki narybek i ich po prostu nie widać na zawodach. Nie ukrywam, że jedynej rzeczy, której nam brakuje to obiektów halowych, bo stadiony mamy wspaniałe. Niestety, mieszkamy w Polsce i jak to mówią, taki mamy klimat. Aby konkurencje techniczne się rozwijały, to po prostu potrzebujemy obiektów do treningu zimą. Ja spędzam ponad 200 dni w roku poza domem. Takich jednostek jak ja jest niewiele. Nie ma w tym nic przyjemnego. Czasami tak często się przemieszam, że po śnie nie wiem, w jakim miejscu jestem w tej chwili. To, że mogę trenować z mężem, który jest ze mną, pozwala mi to znieść psychicznie. Nie muszę poświęcać rodziny i nie muszę poświęcać sportu. Dzięki temu jestem w miejscu, w którym jestem.

Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce Sopot 2014
GWIAZDY SPORTU, REKORDY, MEDALE, BILETY


Śledź HMŚ razem z nami!: WYNIKI, POLSCY ZAWODNICY, ZDJĘCIA I FILMY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki