Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Michała Franka. To on relacjonował dla Polskiego Radia jedyny przedwojenny mecz polskich piłkarzy na MŚ w 1938 r.

Adam Mauks
Adam Mauks
Mecz Polonia Warszawa-Szeged, lipiec 1939. Michał Frank w roli sędziego
Mecz Polonia Warszawa-Szeged, lipiec 1939. Michał Frank w roli sędziego Narodowe Archiwum Cyfrowe
Michał Rzepiak jest dziennikarzem, mieszka w Gdańsku, kocha Kresy i piłkę nożną. Czy tę ostatnią odziedziczył po dziadku? Był nim Michał Frank, lekarz, sędzia i komentator sportowy. To on dla słuchaczy Polskiego Radia komentował jedyny przedwojenny mecz piłkarskiej reprezentacji Polski na mistrzostwach świata we Francji. Polacy w Strasburgu przegrali wtedy po dogrywce z wielką Brazylią 5:6. Po tym meczu do historii przeszli Ernest Wilimowski i Brazylijczyk Leonidas. Ale nie byłoby tych sław, gdyby nie radiowy komentarz Michała Franka.

Czy rzeczywiście Pana sympatia do piłki nożnej to efekt genów?

Michał Frank w 1934 roku w dokumentach na podporucznika rezerwy napisał, że ma uprawnienia instruktorskie i sędziowskie w:

  • piłce nożnej,
  • lekkiej atletyce,
  • pięściarstwie
  • i narciarstwie.

Ja tak dobry nie jestem. Owszem, jeżdżę na nartach, interesuję się sportem i oczywiście piłką nożną, czasami na trybunach, ale głównie przed telewizorem.

Kiedy dowiedział się Pan o tym, kim był dziadek?

W domu rodzinnym na półce stały książki o warszawskim więzieniu Pawiak, w których były informacje o dziadku, ale byłem za mały, żeby po nie sięgnąć i zrozumieć ich sens. Na początku lat 90. minionego wieku, jako instruktor Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, pojechałem po raz pierwszy na Wileńszczyznę reaktywować po okresie pionierskim harcerstwo. Wówczas zacząłem interesować się przedwojenną historią mojej rodziny.

W tym czasie mój cioteczny wuj Andrzej Kotecki napisał wspomnienia, w których także obecny był mój dziadek. Także w słowniku biograficznym konspiracji warszawskiej prof. Andrzej Kunert zamieścił notę o Michale Franku. To mnie wciągnęło. Moja babcia Włada nigdy o swoim mężu nie opowiadała, a ja – jak była ku temu sposobność – nie spytałem. Dziś już zapytać nie mogę.

Michał Frank
Michał Frank Archiwum Michała Rzepiaka

Co zrobił Pan z tą wiedzą?

Szczerze mówiąc, niewiele. Praca zawodowa, prywatne sprawy i społeczna działalność były na tyle absorbujące, że na historie rodzinne nie było czasu. Dziś sądzę, że po prostu musiałem do tematu dojrzeć.

Zainteresowanie historią mojego dziadka wróciło na dobre dziesięć lat temu. Odbyłem kwerendy, m.in. w Centralnym Archiwum w Wilnie, Centralnym Archiwum Wojskowym i Głównej Bibliotece Lekarskiej w Warszawie, byłem w Muzeum Auschwitz, korespondowałem z osobami, które mogłyby coś wiedzieć o moim dziadku, m.in. z aktorem Andrzejem Łapickim, miłośnikiem piłki nożnej, który w felietonie w „Rzeczpospolitej” w maju 2010 roku napisał:

Pamiętam wspaniały mecz, co Leonidas strzelił, to Wilimowski wyrównał – thriller. Na stanowisku spikera występował świetny, zapomniany sprawozdawca Michał Frank, który relacjonował z flegmą angielskiego dżentelmena – żadnych: „Proszę państwa ...och!, ach!”. Spokojny opis sytuacji wywoływał napięcie większe od histerycznych amoków, będących w modzie”.

Mówił mi Pan, że szukał taśm radiowych z relacją Michała Franka. Czy chodziło o ten mecz, czy inne wydarzenia sportowe?

Oczywiście odnalezienie nagrania relacji meczu w Strasburgu byłoby rewelacją, ale „zadowolę się” także relacją z zawodów FIS w Zakopanem w lutym 1939 roku, którą prowadził wspólnie z Wojciechem Trojanowskim, lub jakąkolwiek wypowiedzią dziadka, związaną na przykład z sędziowaniem rozgrywek ligowych.

Dodam, że Trojanowski był utytułowanym polskim lekkoatletą, dziennikarzem sportowym, po wojnie pracownikiem Radia Wolna Europa. Znalazłem jego wypowiedź, w której wspominał wspólną pracę i tak mówił o Michale:

„Miał przyjemny głos i operował bardzo dobrą polszczyzną. Znakomicie do mnie pasował, gdyż był moim absolutnym przeciwieństwem: niewybuchowy, spokojny, mniej refleksyjny, a bardziej konkretny, chłodny. Kiedy robiliśmy coś razem, Frank przez swój sposób relacji dawał słuchaczowi pewne wytchnienie. Poza tym miał swój własny styl, nikogo nie naśladował”.

Mam kilka artykułów dziadka, które znalazłem w przedwojennych gazetach sportowych, ale nieustającym celem moich poszukiwań jest jego głos. I żeby usłyszała go moja mama. Dziś ma 83 lata. Także moją córkę Hanię poruszyła historia pradziadka. Szukałem i ciągle szukam tego głosu, jak na razie bez powodzenia.

Gdzie i kiedy urodził się dziadek i jaka była jego młodość? Gdzie się uczył, co robił poza pasją do piłki nożnej?

Życiorysem dziadka można by obdzielić kilka osób i kilka scenariuszy filmowych. Jest fascynujący od początku do tragicznego końca. Mojżesz Frank (nie pomyliłem imienia) urodził się 28 lutego 1907 roku w Warszawie w rodzinie żydowskiej. Wybuch I wojny światowej zastał go w Karlsbadzie, gdzie jego mama przebywała na leczeniu. Była wojna i powrót do Warszawy przez Niemcy okazał się niemożliwy.

Michał Frank trafia do Kijowa i tam rozpoczyna szkołę. Druga i część trzeciej klasy to już prywatne gimnazjum w Moskwie. Dlaczego w Moskwie? Nie wiem. W 1919 roku wraca do Warszawy i tam kończy szkołę i otrzymuje świadectwo dojrzałości.

W 1925 roku zostaje studentem medycyny na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. W kwestionariuszu uczelni podaje: narodowość polska, język macierzysty polski, wyznanie mojżeszowe. Podczas studiów odbywa służbę w Szkole Podchorążych Rezerwy w Warszawie. Jest także referentem sportowym Komendy Okręgu Związku Strzeleckiego w Wilnie oraz członkiem zarządu Wileńskiego Okręgowego Związku Lekkoatletycznego. Sport i medycyna to krąg jego zainteresowań.

Jeśli dobrze pamiętam, wspominał Pan, że dziadek zmienił wyznanie. Jak do tego doszło i jak potoczyły się dalsze losy Michała Franka?

Zakochał się w mojej babci, Władzie Borkowskiej. Dziadek był już studentem medycyny, babcia rozpoczęła studia stomatologiczne, ale zachorowała na gruźlicę i musiała je przerwać. Przypuszczam więc, że połączyła ich uczelnia.

W październiku 1931 roku w kościele św. Jakuba i Filipa w Wilnie dziadek przyjął chrzest i imię Michał. W tym samym miesiącu ks. Kulesza, proboszcz parafii Ducha Świętego, udzielił im ślubu. Sześć lat później w tym samym kościele została ochrzczona moja mama. Po ślubie dziadkowie przez kilka lat mieszkali w Wilnie, potem przenieśli się do Krakowa, a do wojny mieszkali w Zielonce pod Warszawą, a potem w Warszawie.

W międzyczasie dziadek sędziował piłkarskie mecze ligowe. W 1936 roku Polskie Radio zorganizowało pierwszy otwarty konkurs na spikera sportowego. Zgłosiło się trzystu kandydatów, przyjęto jednego – Michała Franka. To otworzyło mu drogę do kariery radiowej i obsługi sławnego występu polskiej reprezentacji na Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej we Francji. Kiedy miał czas na studiowanie medycyny, dyplom lekarza uzyskał w listopadzie 1937 roku, doprawdy nie wiem.

Wkrótce powstanie tu parking dla gości ZOO.

Motława czyli historia boiska, którego już nie ma

Co robił w czasie wojny i okupacji? Kiedy i jak trafił do Auschwitz?

Wybuch wojny rozdzielił moich dziadków. Michał Frank został w Warszawie, babcia z moją wówczas dwuletnią mamą nie zdążyły wrócić z wakacji z Wilna. Z opowieści mamy wiem, że tylko raz widziała ojca, gdy we wrześniu 1939 roku przedostał się do Wilna z misją zorganizowania w tym mieście oraz w Grodnie konspiracyjnej Organizacji Orła Białego, opartej o przedwojenne struktury Związku Strzeleckiego. Pamięta, jak nocą została obudzona. Moja babcia otworzyła drzwi do jej pokoju. W półmroku stał mężczyzna.

– To jest twój ojciec – powiedziała. To było przywitanie i – jak się miało okazać – zarazem pożegnanie. Nigdy więcej go nie zobaczyła.

Podczas okupacji Michał Frank w Warszawie w kamienicy przy Miedzianej 4 otworzył prywatną praktykę lekarską. Lokal służył Wydziałowi Legalizacji Dowództwa Głównego Służby Zwycięstwu Polski, a potem Związkowi Walki Zbrojnej (późniejszej Armii Krajowej – przyp. aut.) do wydawania fałszywych dokumentów:

  • metryk urodzenia, chrztu, ślubu
  • i aktów zgonu.

Do czasu. Nie znam okoliczności, ale w kwietniu 1941r. dziadek został aresztowany i trafił do więzienia na Pawiak. Był przesłuchiwany i męczony. Na Pawiaku, razem z innymi więźniami medykami, pracował w męskiej kolumnie sanitarnej. Dzięki możliwości w miarę swobodnego przemieszczania się przenosił informacje i grypsy. Sądzę, że musiał być istotnym ogniwem konspiracji, skoro zorganizowano jego ucieczkę. Sfingowano ostry atak wyrostka robaczkowego i pod niemiecką eskortą przetransportowano do szpitala wolnościowego Dzieciątka Jezus, z którego go uwolniono. Niestety, po kilku tygodniach – prawdopodobnie w wyniku denuncjacji – został powtórnie aresztowany. Znowu trafił na Pawiak.

W adnotacji więźniarki dr Aliny Sipowicz-Gościckiej, zachowanej w Muzeum na Pawiaku, wynika, że był bardzo bity. Prowadzono go po celach na oddziale kobiecym, tzw. Serbii, aby wskazał jakąś kobietę. Nie „poznał” nikogo. Nie zostawili go na Pawiaku, lecz zabrali na Szucha. Po kilkumiesięcznej izolacji, wywieziony został do Auschwitz.

Jak długo tam był i czy do rodziny docierały jakieś wieści?

Do Auschwitz trafił transportem 17 kwietnia 1942 roku.

Dziadek był w obozie pół roku. Został rozstrzelany w grupie 280 więźniów 28 października 1942 roku. Miał 35 lat. Była to największa zbiorowa egzekucja w historii Auschwitz, którą w swoim raporcie opisał dobrowolny więzień rtm. Witold Pilecki. Ciała zabitych spalono w krematoryjnych piecach.

W muzeum zachował się akt zgonu wypisany przez Niemców 9 listopada 1942 roku, który stwierdza, że „lekarz Michał Israel Frank zmarł w obozie na zapalenie płuc”. W posiadanym przez muzeum zeznaniu więźnia Jana Szczepanowskiego, złożonym w procesie przeciwko komendantowi obozu Rudolfowi Hössowi, świadek stwierdza, iż po egzekucji tego dnia pod ścianą śmierci pośród rozstrzelanych rozpoznał „lekarza Franka z Warszawy”. Nie zachowały się ani zdjęcia obozowe dziadka, ani jego więzienny numer. Niemcy pod koniec wojny zacierali ślady, paląc obozowe dokumenty.

Jakie były losy rodziny Michała Franka po jego śmierci?

Okupację niemiecką i sowiecką babcia z mamą przeżyły w Wilnie. Ojciec babci, Władysław Borkowski, znany wileński przedsiębiorca, zmarł w czasie wojny. Rodzina wyrzucona przez Litwinów z mieszkania w centrum miasta, zamieszkała na obrzeżach w drewnianym domku na Zarzeczu.

W maju 1945 roku wszyscy opuścili Wilno. Transport zatrzymał się we Włocławku. Warunki były ciężkie, kilkuosobowa rodzina gnieździła się przez lata w maleńkim mieszkaniu przy ulicy Okrężnej. Mama ukończyła we Włocławku gimnazjum Urszulanek i zaczęła studia medyczne w Warszawie. Część rodziny przeniosła się do Gdańska i w latach 50. przyjechały tutaj także moja babcia i mama. Babcia nie wyszła po raz drugi za mąż.

Mecz Polonia Warszawa-Szeged, lipiec 1939. Michał Frank w roli sędziego

Historia Michała Franka. To on relacjonował dla Polskiego Ra...

Jakim Michał Frank był człowiekiem. Czy miał jakieś słabości, co lubił jeść, czy miał ulubione powiedzenia, piosenki, które nucił, ubrania, kawiarnie, etc...

Zaglądając do dokumentów, m.in. do opinii komendanta Szpitala Wojskowego Obszaru Warownego Wilno z 1934 roku, czytamy:

Inteligencja duża, bystrość umysłu i pamięć bardzo duża, w decyzjach szybki i rozsądny. Odporny na wpływy postronne. Charakter zrównoważony, energiczny, otwarty, z dużym poczuciem honoru i godności osobistej. Fizycznie bardzo dobrze rozwinięty. Postawa bardzo dobra, wymowa dobra, wytrzymałość nerwowa duża. Posiada duże zdolności organizacyjne. Nadzwyczaj sumienny i dokładny w pracy. W mowie znajomość polskiego, rosyjskiego, niemieckiego, francuskiego i angielskiego. W piśmie niemiecki słabo.

Ubierał się nienagannie – na zachowanych zdjęciach jest w mundurze wojskowym lub w garniturze pod krawatem. Rodzina zapamiętała wuja Michała, jako osobę pełną życiowej fantazji i poczucia humoru. Mawiał:

„Po co się martwić. Gdybym wiedział, że martwiąc się, wymartwię codziennie sto złotych, to martwiłbym się od rana do wieczora. A tak nie warto!”.

Lubił życie miejskie i wspaniałą kawę w wileńskiej cukierni Sztralla, która „polecała wyroby własnej fabryki znanej ze swej dobroci”.

Czy miał jakieś słabości? Wiem, że palił papierosy, ale w tamtych czasach słabością to nie było. Po meczu Polska-Brazylia, ukazał się w tygodniku „Antena” całostronicowy wywiad z Michałem Frankiem, który stwierdził, że najgorszy moment miał przy stanie 4:4 i zarządzonej dogrywce.

Nie wiedział, nie mając obsługi technicznej obok siebie, czy Polskie Radio transmituje dogrywkę. I przez 38 minut mówił do mikrofonu, moknąc i nie wiedząc, czy „gada do lampy”, czy też jest słyszany w dalszym ciągu. I tu cytuję „w gardle zasychało mi coraz bardziej – bądź co bądź mówiłem bez przerwy i bez papierosa okrągłe półtorej godziny – dokoła strugi wody, której ani łyknąć ani nawet liznąć nie można. Brr, to nie było rozkoszne czuć na plecach spływające krople wody”.

Co zostało po Michale Franku? Co ma Pan i rodzina w sercu i w… szufladzie.

Przede wszystkim pozostały pamięć, żal i niezgoda. Wielki smutek, że życie 35-letniego człowieka o takich zdolnościach i zainteresowaniach zostało brutalnie przerwane. Brak męża był dla mojej babci do końca życia wielką traumą, z którą nie mogła sobie poradzić. Mojej mamie nieobecny ojciec towarzyszy przez całe życie.

Michał Frank z żoną w Krynicy Górskiej
Michał Frank z żoną w Krynicy Górskiej Archiwum Michała Rzepiaka

Co mam w szufladzie? W tej rzeczywistej i tej w komputerze pokaźny zbiór dokumentów i fotografii Michała Franka i… jeszcze wiele zagadek do rozwiązania. Czy jego praca w Ministerstwie Komunikacji była prawdziwa, czy była tylko przykrywką do pracy wywiadowczej? Za co otrzymał przed wojną łotewskie i estońskie odznaczenia państwowe, a w czasie wojny dwukrotnie Srebrny Krzyż Zasługi i pośmiertnie Krzyż Walecznych?

Ale przede wszystkim bardzo chciałbym mojego dziadka usłyszeć… Wciąż wierzę, że jest na to szansa.

Rozmawiał Adam Mauks

W poniedziałek, 9 listopada 2020 r. w Radiu Gdańsk kilka minut po godz. 21:00, będzie można wysłuchać reportażu o Michale Franku pt. „Mecz, który zapamiętam do końca życia”. Autorem jest Michał Rzepiak. Realizacja dźwiękowa Jacek Puchalski.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki