18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hilary Jastak, odważny ksiądz i Król Kaszubów. Kto na niego pisał donosy?

Dorota Abramowicz
Ks. Hilary Jastak (z lewej) stworzył chór Schola Cassubia. Wskutek intryg SB chór nie wystąpił w Watykanie
Ks. Hilary Jastak (z lewej) stworzył chór Schola Cassubia. Wskutek intryg SB chór nie wystąpił w Watykanie Archiwum prywatne
"Mądry, rozsądny ksiądz, dobry Polak, patriota, ale przy tym uparty Kaszuba" - tak w donosie z lat 70. o ks. prałacie Hilarym Jastaku pisał TW Stanisław, franciszkanin z Gdyni.

Początek lat. 80. Mszę w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni odprawia ks. prałat Hilary Jastak. Podczas kazania mówi: - Wiem, że moje słowa są nagrywane przez funkcjonariuszy SB. Niech nie chowają się za filarem, tylko opuszczą kościół!

Głowy wiernych odwracają się. Mężczyzna stojący za filarem wychodzi.

Konspirator tropi ślady Grudnia

Ks. Hilarego Jastaka nazywano Królem Kaszubów. - Pierwsza notatka o ks. Jastaku pojawia się w materiałach bezpieki już w 1949 roku - mówi Robert Chrzanowski z gdańskiego IPN. - Ostatnia pochodzi z 1987 r. Skrupulatne donosy pisał na niego m.in. ks. Jerzy Więckowiak, TW Klemens, przebywający w otoczeniu prałata.

Ks. Jastaka aresztowano w lutym 1950 r. pod zarzutem "rozpowszechniania fałszywych wiadomości mogących wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego". Chodziło o list duchownego, znaleziony przez UB w siedzibie bp. Kazimierza Kowalskiego, w którym ks. Jastak... ostrzegał przed rewizją i radził zakopać dokumenty. Uwolniony po kilku miesiącach, był już pod stałą kontrolą służb. Zachowały się m.in. notatki z 1953 r., gdy po internowaniu ks. abp. Stefana Wyszyńskiego duchowni w całej Polsce mieli odczytać z ambon list potępiający prymasa. Ks. Jastak list odczytał, ale... wcześniej wyłączył mikrofon.

Odważny, gdy trzeba, wykorzystywał doświadczenia z czasów konspiracji.
- Nie raz prosił mojego ojca, Mariana Mitrosa, o podwiezienie - opowiada Jolanta Suchorzewska, która dorastała w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa i od dziecka śpiewała w utworzonym przez prałata chórze Schola Cassubia. - Zachowywał przy tym ostrożność, mówił, że go śledzą.

17 grudnia 1970 r. w Gdyni, gdy do idących do pracy stoczniowców otwarto ogień, zabijając 18 osób, ks. Jastak odprawił pierwszą w Polsce mszę w intencji zamordowanych. Przez następne lata uczestniczył w zbieraniu informacji o tamtych wydarzeniach. - Ukrywał m.in. zakrwawioną flagę, którą przykryto niesionego na drzwiach Zbyszka Godlewskiego, znanego z ballady jako Janek Wiśniewski - mówi Jolanta Suchorzewska. - Potem flaga trafiła do kaplicy stoczniowców kościoła NSPJ w Gdyni.

Twardziel w stoczni

Z dokumentacji zgromadzonej w IPN wynika, że władze nie miały łatwego życia z ks. Jastakiem.
- To był twardziel - przyznaje Robert Chrzanowski. - W 1973 r. nasłano na księdza milicjantów w związku z "nielegalnym budynkiem gospodarczym na placu przykościelnym". Kiedy milicjanci odezwali się do prałata "pan", ten z oburzeniem zwrócił im uwagę, że mówi się do niego "ksiądz". Milicjanci upierali się przy swoim, więc ks. Jastak wezwał robotników, by nie pozwolili na ubliżanie duchownemu. Milicja się wycofała. Ksiądz Jastak wprawdzie stanął przed sądem w 1974 r., ale sprawę, ze względu na rozebranie budynku, umorzono. Tak naprawdę władza się przestraszyła się, gdy w sądzie zaczęto odbierać telefony z pytaniem o termin rozprawy.

W połowie lat 70., gdy ubrane w kaszubskie stroje dzieci ze Schola Cassubia wybierały się z proboszczem do Watykanu, by zaśpiewać papieżowi Pawłowi VI, na warszawskim lotnisku... zaginęły paszporty. Potem odnalazł się tylko dokument ks. Jastaka.
- To była akcja SB - wyjaśnia Robert Chrzanowski. - Jej celem było skłócenie księdza z parafianami.
- Prałat powiedział, że bez nas nie pojedzie - wspomina Jolanta Suchorzewska.

W 1980 r. strajkujący ze Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni poprosili ks. Jastaka o odprawienie mszy. To Król Kaszubów sprawował 17 sierpnia 1980 r. pierwszą w historii mszę świętą na terenie PRL-owskiego zakładu pracy.

Do stoczni ks. Jastak wziął dorosłych ministrantów. - Nam, młodszym, pozostało stemplowanie świętych obrazków, które prałat potem rozdawał w stoczni - mówi Piotr Kuchciński, dawny ministrant i lektor w gdyńskiej parafii, który w 2006 r. obronił na Uniwersytecie Stefana Wyszyńskiego pracę magisterską "Duszpasterska działalność ks. Hilarego Jastaka w Gdyni".
Po wprowadzeniu stanu wojennego w parafii zorganizowano pomoc dla internowanych i ich rodzin, pomagano też działaczom Ruchu Młodej Polski.

Pierwsza pomoc

Anegdot o prałacie wystarczyłoby na grubą książkę. - Znałem go wiele lat, obaj pochodzimy z Kościerzyny - mówi abp Henryk Muszyński, prymas Polski senior, który objął gdyńską parafię po ks. Jastaku. - Każdego gościa egzaminował z kaszubskiego alfabetu. Pokazywał rysunki, a my musieliśmy mówić: "To je krótczi, to je dłëdżi, to kaszëbskô stolëca...".

Jola Suchorzewska pamięta prałatowską sutannę z kieszeniami pełnymi cukierków i grubą księgę "Pierwsza pomoc w cierpieniach wewnętrznych". Po jej otwarciu ukazywały się słodycze, którymi prałat częstował gości.

Piotr Kuchciński opowiada o gdyńskich klaryskach, którym w uzyskaniu siedziby pomagał ks. Jastak. A kiedy już pomógł, to przebrał się za żebraka i zapukał do sióstr, prosząc o ciepłą strawę. Został nakarmiony, ale gdy się ujawnił, siostry miały pretensje o podstęp.

Znał po imieniu parafian. Dzwonił do nich, czasem zapraszał do modlitwy. Pewnego dnia pomylił numery telefonów i dodzwonił się na Obłuże. Słuchawkę podniosła córka oficera peerelowskiej Marynarki Wojennej. Zdumiona usłyszała księdza, który poprosił, by wraz z nim zaśpiewała "Kiedy ranne wstają zorze..". I dziewczyna zaśpiewała kościelną pieśń do końca, bo trudno było odmówić księdzu Hilaremu Jastakowi.

Król Kaszubów zmarł 17 stycznia 2000 roku.

Ks. Hilary Jastak ur. 1914 r. w Kościerzynie, student seminarium duchownego w Pelplinie, święcenia kapłańskie przyjął w czasie wojny w 1941 r. Był żołnierzem AK. W 1946 roku przybył do Gdyni, gdzie został kapelanem Caritasu, a trzy lata później proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa.
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki