Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Handlowa Solidarność chce ustawowych ograniczeń godzin otwarcia sklepów

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Lucyna Nenow / Polska Press
Szef handlowej Solidarności Alfred Bujara wskazuje, że w czasie pandemii sieci handlowe wydłużyły godziny otwarcia swoich sklepów, co doprowadziło do przeciążenia pracowników. Według niego należy czas pracy skrócić i wrócić do tego stanu, który obowiązywał wcześniej. Alfred Bujara postuluje ustawowe uregulowanie tej kwestii. Przedsiębiorcy są oburzeni propozycją. Mówią, że to zamach na wolność gospodarczą i, że wydłużając godziny pracy, wyszli naprzeciw oczekiwaniom klientów w czasie pandemii. Niektórzy twierdzą też, że zmiana czasu pracy była podyktowana zakazem handlu w niedzielę.

Alfred Bujara, który jest głównym inicjatorem zakazu handlu w niedzielę oraz uszczelnienia tego zakazu, o postulacie uregulowania czasu pracy sklepów mówił podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu na rzecz Rozwoju i Promocji Polskiego Handlu. Według niego, w tej kwestii obecnie w handlu obowiązuje wolna amerykanka.

- Wiele dużych sieci handlowych w czasie pandemii wydłużyło godziny otwarcia i nie zatrudniło nowych pracowników - mówi nam Alfred Bujara. - A do tego jeszcze, wykorzystując luki w prawie, niektóre sklepy pracują w niedzielę przy zmniejszonym składzie osobowym. Niektórzy pracownicy, a w większości są to kobiety, kończą pracę o godzinie 24, 1 albo o 2 w nocy. Nikt ich się nie pyta o to, jak dojadą do domu. W małych miejscowościach, gdzie nie ma nocnej komunikacji publicznej, wracają z pracy pieszo czasem idąc kilka kilometrów. Uważam, że ta sytuacja jest karygodna i trzeba ustawowo uregulować czas pracy w handlu. Przy czym zaznaczam, że proponujemy powrót do godzin pracy sklepów sprzed pandemii – dodaje Alfred Bujara.

Szef handlowej Solidarności przypomina, że przed pandemią dyskonty pracowały najczęściej do 21, a hipermarkety do 22. Według niego, godzina 22 jest optymalna i mogłaby być granicą czasu pracy w handlu. Uważa, że sklepy, w których przedsiębiorca sam stanąłby za kasą, mogłyby działać bez ograniczeń czasowych. Alfred Bujara powołuje się też na sposób pracy sklepów w innych krajach – np., jak twierdzi, belgijskie regulacje dają możliwość otwierania sklepów o godz. 6, a zamykania ich o 20. W wielu krajach europejskich regulacje te są zawarte w krajowych układach zbiorowych pracy.

- Skrócenie czasu pracy w żaden sposób nie zaszkodziłoby klientom. Sieciowe sklepy mają tak dużo kas i tak dużą powierzchnię, że są w stanie obsłużyć wszystkich kupujących. Problemem jest niedobór pracowników. Niedostateczna liczba zatrudnionych osób i ich przeciążenie jest widoczne w większości sklepów, gołym okiem. A więc problemem nie jest krótszy czas pracy, ale to, że przedsiębiorcy nie zatrudniają odpowiedniej liczby pracowników. Taka sytuacja, że gdy w godzinach szczytu stoi kolejka, a czynna jest tylko jedna kasa, jest nie do zaakceptowania – twierdzi Alfred Bujara.

Według handlowej Solidarności, w branży pracuje około 2 mln osób. Natomiast brakuje około 100 tys. pracowników.

Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, krytykuje pomysł wprowadzenia ograniczeń. Przypomina, że sieci zmieniły godziny pracy w czasie pandemii m.in. ze względów bezpieczeństwa.

- Propozycja handlowej Solidarności jest zła - mówi Renata Juszkiewicz, prezes POHiD. - Wydłużone godziny pracy to wyjście naprzeciw oczekiwaniom konsumentów. Szczególnie w okresie pandemii, gdy bezpieczeństwo i komfort klientów są szczególnie ważne, istotna jest możliwość zrobienia zakupów w wygodnej dla konsumenta porze dnia.

Propozycja Alfreda Bujary nie podoba się też innym ekspertom. Wskazują oni, że sieci handlowe wydłużyły godziny pracy również dlatego, że wprowadzono zakaz handlu w niedzielę. Poza tym, jak mówią, ewentualne uregulowania ustawowe byłby uderzeniem w wolność prowadzenia działalności gospodarczej.

- Nikt nie może mówić przedsiębiorcy, w jakich godzinach powinien prowadzić biznes – twierdzi Radosław Płonka, ekspert BCC ds. prawa gospodarczego. - Takie regulacje byłyby zbyt dużą ingerencją w wolny rynek, to w moim uznaniu wręcz zamach na wolność gospodarczą, który kojarzy się z tym, co obowiązywało w Polsce w czasie komuny. Pamiętajmy też, że jeśli pracownicy pracują w godzinach nadliczbowych, to otrzymują z tego tytułu ekwiwalent. A jeśli dochodzi do jakichś nadużyć, to należy to zgłosić do inspekcji pracy. Poza tym wiadomo, że przedsiębiorcy dostosowują się do oczekiwań klientów, bo na tym polega biznes. Jeśli o godzinie 22 są w sklepie klienci, to żaden właściciel nie zamknie tego sklepu. Widać, że takie są oczekiwania i że klienci o tej godzinie chcą kupować. Ograniczenia uderzałyby również w potrzeby konsumentów – dodaje Radosław Płonka.

Zobacz, jakie zagrania stosują sklepy, aby wyciągnąć od nas jak najwięcej pieniędzy. To naprawdę OBURZAJĄCE!Czytaj dalej. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Tak nas oszukują duże sklepy. Brudne sztuczki supermarketów....

TOP 100 POMORSKICH FIRM – RAPORT:

POLECAMY NA STREFIE BIZNESU:

DAWNE ZAKŁADY PRODUKCYJNE

Dawne zakłady produkcyjne na Pomorzu. Archiwalne zdjęcia!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki