Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Kacała odchodzi z Polskiego Związku Rugby. "Jeśli nie wykorzystamy potencjału, to będzie tragedia"

Adam Mauks
Grzegorz Jakubowski
Najbardziej utytułowanego polskiego zawodnika w historii, Grzegorza Kacały, nie ma już w zarządzie Polskiego Związku Rugby.

Kacała, jest w Europie najbardziej rozpoznawalną postacią polskiego rugby. Mógł pełnić rolę jego ambasadora w Europie, ale - przynajmniej oficjalnie - nie będzie mógł tego robić, bo nie ma go już we władzach Polskiego Związku Rugby.

- Pan Grzegorz Kacała nie jest członkiem Zarządu PZR. Funkcja ta wygasła z powodu nie dotrzymania terminu złożenia oświadczenia lustracyjnego. Ministerstwo sportu stwierdziło ten fakt w kwietniu 2018 - informuje „Dziennik Bałtycki” Krzysztof Czajka, sekretarz generalny PZR.

Oprócz Grzegorza Kacały we władzach Polskiego Związku Rugby nie ma już także Krzysztofa Liedela, który - jak informuje sekretarz generalny - sam zrezygnował z funkcji członka zarządu PZR.

Dziś zarząd Polskiego Związku Rugby liczy dziewięć osób. Są to: Dariusz Olszewski (prezes), Bartosz Chudzik, Andrzej Kuć, Anna Grabska, Wojciech Kołodziej, Robert Pietrzak, Piotr Płoszaj, Bartosz Ryś i Jacek Zalejarz.

To informacja o tyle istotna, że Grzegorz Kacała był w zarządzie osobą odpowiedzialną za kontakty międzynarodowe. To nie dziwi, bo Kacała zasłynął zwłaszcza w 1997 roku, kiedy w barwach francuskiego klubu Brive wywalczył Puchar Heinekena. To trofeum było w klubowym rugby odpowiednikiem zwycięstwa w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Kacała we Francji grał wiele lat, był także zawodnikiem jednego z najlepszych europejskich klubów Cardiff RFC. Jego nazwisko otwierało przed polskim rugby wiele drzwi we Francji i na Wyspach Brytyjskich...

W styczniu tego roku Grzegorz Kacała był w gronie polskiej delegacji, która gościła we Francji i rozmawiała z przedstawicielami francuskich klubów w sprawie zwolnienia polskich rugbistów na zgrupowania i mecze reprezentacji. Bez nich kadra mogłaby spaść na czwarty poziom europejskich rozgrywek. Biało-Czerwonym wiosną degradacji udało się uniknąć, ale wobec zbliżających się jesiennych zmagań reprezentacji w rozgrywkach Rugby Europe Trophy i braku Kacały robi się duży problem.

- Najbardziej boli brak komunikacji między Polskim Związkiem Rugby, a nami i naszymi klubami we Francji. To wygląda trochę tak, jakby władzom polskiego rugby nie zależało na nas. A z tego co wiem, wszyscy Polacy, którzy grają we Francji bardzo chcą występować w naszej reprezentacji. Żeby tak się stało kluby i my musimy znać zamiary PZR, wiedzieć jak i czy w ogóle mamy się przygotowywać do gry w reprezentacji, tym bardziej, że od jakiegoś czasu jest już znany terminarz ligowych rozgrywek we Francji - mówi Aleksander Nowicki, polski rugbista grający w Macon.

Zaniepokojony sytuacją wokół związku i kadry narodowej jest także Kamil Bobryk, który na co dzień gra we francuskim CS Vienne.

- W związku nie ma osoby kompetentnej do rozmów z Francuzami. Bez niej dalej będziemy rozgrywać ważne mecze w lutym czy marcu, czyli miesiącach, w których większość polskich rugbistów w ogóle nie gra - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” popularny „Bober”.

Jego zdaniem plany przygotowań kadry powinno być znane na rok wcześniej. - W przeciwnym razie nie mamy żadnych szans na postęp - dodaje doświadczony polski rugbista. Ja mam już 34 lata, pogram rok może dwa, ale w młodszych chłopakach, którzy grają w reprezentacji jest olbrzymi potencjał. Jeśli go nie wykorzystamy, to będzie tragedia.

Jak typują przed mistrzostwami świata 2018 Majdan, Strejlau, Świerczewski?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki