Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Furgo: Nowoczesną też się już grilluje [ROZMOWA]

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Przemyslaw Swiderski
Grzegorz Furgo, Poseł Nowoczesnej.pl: Paru facetów uważa, że może mieć 40-milionowe państwo na własność.

Można odnieść wrażenie, że dla Nowoczesnej to nie PiS jest największym wrogiem, tylko Platforma Obywatelska.
Nie zgodzę się z takim podejściem, że Nowoczesna walczy z Platformą.

Ale to Nowoczesna najgłośniej się domaga wyjaśnień w sprawie prywatyzacji działek warszawskich od prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz i żąda stanowczej reakcji PO.
Już na Twitterze zapytałem: - A co, Platformo, miała być cisza? Mamy niewyjaśnioną aferę i wiele znaków zapytania. Ratusz nie udziela informacji dziennikarzom. Nie pokazuje żadnych dokumentów w tej sprawie. A podejrzenia są bardzo poważne i sugerują wręcz mafijne przejęcia niektórych nieruchomości. Dlatego Platforma powinna to wyjaśnić. A nie siedzieć cicho albo mówić, że jest fantastycznie. Bo nie jest fantastycznie. Nie rozumiem więc, skąd ta narracja, że Nowoczesna walczy z Platformą? Skąd to podejście, że mały walczy z wielkim?

Mały to Nowoczesna?

Tak, bo to dopiero roczne dziecko. Nowoczesna powstała z nadziei ludzi rozczarowanych Platformą. Trudno mieć do nas pretensje, że Platforma sama „dostarcza” tematów, których nie wiadomo jak bronić. Powiedzmy sobie szczerze, że partia, która rządziła przez osiem lat, ma sporo za uszami. Mam wrażenie, że przez ostatnie lata klasa polityczna totalnie odjechała, nie wiedząc, co się wokół niej dzieje. Że skupiła się głównie wokół centrum decyzyjnego i sondaży. No i teraz wychodzą różne błędy i zaniechania.

Publicyści zapowiadają, że od września zacznie się prawdziwe grillowanie Platformy. To nie tylko prywatyzacyjne sprawy, ale też komisja do spraw afery Amber Gold.
Naprawdę nikomu z nas nie zależy, żeby Platforma miała gigantyczne kłopoty. Ale trudno bronić, jeżeli nie ma się dokumentów w ręce. Musimy na nie czekać. Bo inaczej będzie jak z tym słynnym audytem PiS. Padły słowa oskarżenia z mównicy sejmowej pod adresem PO, ale za tym nie szły żadne dowody, które by te oskarżenia potwierdzały. A co do afery Amber Gold... Jestem z gdańskiego regionu i akurat wiem, czym ona była, i mam do tego osobisty stosunek.

To znaczy?
Chciałbym się dowiedzieć, kto za tym, tak naprawdę, stał. Bo nie wierzę, że małżeństwo P. było w stanie samo wymyślić taką gigantyczną piramidę finansową. I jeszcze pokusić się o zakup linii lotniczej, które w każdym państwie są niezwykle czułym elementem. Nie wierzę, żeby służby nie prześwietlały tych ludzi i kapitału.

Więc co, wina Tuska?
Nie wierzę też w winę Donalda Tuska. To raczej było zwyczajne niechlujstwo w Platformie, czyli pozostawienie pewnych spraw samym sobie. Ale to prawda, że ta komisja będzie służyć do takiego dobijania Platformy. Nie tylko zresztą ona. Bo jak powtarzam, tych spraw się nazbierało. CBA siedzi nie tylko w warszawskim ratuszu, w gdańskim u Pawła Adamowicza też. Być może powstanie komisja do spraw podsłuchu dziennikarzy. Sądzę, że wrócą do prezydenta Jacka Karnowskiego, bo już pojawiają się w TVP Info materiały pod hasłem „układ sopocki”. Są więc przymiarki do kolejnego uderzenia w Sopot. Jest więc czym się martwić. Bo to znaczy, że kampania samorządowa dla PiS już się rozpoczęła, i to w taki sposób.

Nie tylko dla PiS. Jarosław Wałęsa odwiesił swoje zawieszenie w Platformie. I znowu jest jej pełnoprawnym członkiem. Niektórzy mówią, że to naturalny ruch pod wybory prezydenta Gdańska. A Nowoczesna nie myśli o wyborach samorządowych?
Na ten temat jeszcze nie rozmawiamy. Co do Jarosława Wałęsy, nie dziwię się, że wrócił do Platformy, bo tam są pieniądze, które pomagają w kampanii. I skoro poważnie myśli o kampanii prezydenckiej, to ten ruch jest zrozumiały. A PO potrzebuje człowieka z silnym nazwiskiem. Dlatego napisałem na Twitterze, że robi się coraz ciekawiej.

Czy dla wykluczonych z Platformy, jak Jacek Protasiewicz czy Michał Kamiński, znalazłoby się u was miejsce?
Nie ma takich rozmów. Ale ja nie wyobrażam sobie przyjęcia Michała Kamińskiego. Nie rozumiałem tego zachowania Platformy, kiedy go przyjęła w swoje szeregi. Nowoczesna nie powstała po to, żeby być Platformą bis. A przyjęcie większej liczy posłów z PO spowodowałoby, że stracilibyśmy nie tylko swoją autonomię, ale też polityczną twarz. To byłaby nasza polityczna śmierć. Nie wiem zresztą, czy oni by chcieli przyjść do nas. Bo, powtarzam, takich rozmów się nie prowadzi. Nam konflikty z Platformą nie są potrzebne. I chcemy współpracować. Pytanie tylko - czy z PO pod przewodnictwem Grzegorza Schetyny? Nie wiem. Wiem, że najłatwiej powiedzieć, że problem PO wziął się stąd, że Nowoczesna weszła do gry. Ale oni muszą zrozumieć, że ich problemy tkwią wewnątrz partii.

Nie ma Pan obaw, że jak PiS już zgrilluje PO, to weźmie się za Nowoczesną?
Nas też się już grilluje. Przecież Ryszard Petru bity jest z każdej strony.

Nie przez PiS.
Jak to nie? A kto opłaca zawodowych hejterów? Hejterstwo to ogromna siła, która może pod człowiekiem kopać dołki.

Myślę o szukaniu haków.
Jesteśmy już na to przygotowani, że dla nas życie prywatne się skończyło. Tylko co to za państwo, w którym się niszczy opozycję? Działania PiS, niestety, zmierzają w stronę dyktatury. Paru facetów zauważyło, że może mieć 40-milionowe państwo na własność. I próbuje je ugniatać według własnego uznania. Ale Polacy zachłysnęli się wolnością, zapłacili za nią ogromną cenę i prędzej czy później powiedzą stop. Na razie ta władza jest bardzo pazerna. I działa w stylu - jak nam się człowiek nie podoba, to naślemy na niego prokuratora. Tak jak to ma miejsce w przypadku sędziego Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego. Ten wniosek nie ma żadnej szansy powodzenia, ale jest sygnałem od PiS dla innych: Nie jesteście z nami? To wyślemy na was prokuratora.

W Komisji Kultury i Środków Przekazu, w której Pan działa, wiele się dzieje ostatnio. Można powiedzieć, że prowadzicie kolorowe życie.
Raczej trudne życie. PiS wprowadziło do tej komisji swoich sztandarowych posłów, a właściwie posłanki: Elżbietę Kruk, Joannę Lichocką czy Annę Sobecką. I one pilnują, żeby rewolucja kulturalna PiS się udała. Żeby się powiódł pomysł na kulturę prezentowany przez ministra Glińskiego, który sprowadza się do tego, że jest pomysłem bez... pomysłu. Ale ta komisja to też miejsce ważnych sporów, wcześniej między innymi o ustawę medialną, a teraz bardzo silnym polem konfliktu jest Muzeum II Wojny Światowej.

PiS w tym przypadku również wygra?

Wygra, bo liczy się matematyka. Przegłosują, co chcą. Ale dzięki merytorycznemu sporowi udało się wstrzymać te decyzje. Gdyby nie to, już dawno, mówiąc kolokwialne, byłoby pozamiatane.

Może nie ma o co kopii kruszyć? Niech będzie może wersja muzeum PiS.
Nie. Dlatego że oni chcą zmienić narrację tego muzeum. Chcą muzeum wojny obronnej, czyli wracają do pielęgnowania kolejnej przegranej. A w przypadku obecnych twórców tego muzeum idea jest taka, że tu się wojna zaczęła i tu się skończyła. Że były porażki, ale też mieliśmy zwycięstwa.

Chodzi o narrację?

Nie tylko. Ich piętą achillesową jest to, że to muzeum jest dzieckiem Tuska. Chcą się też pozbyć dyrektora muzeum. Jestem temu przeciwny, bo ta dyrekcja naprawdę wykonała ogromną, fantastyczną pracę. Takie muzeum buduje się latami. I nie ma powodu, by teraz zniszczyć to, co już zbudowano. Ani nie ma powodów do zadawania niemądrych pytań w stylu - po co w takim muzeum stoi czołg? - jak zapytała pani Sobecka. Bo czołg jest eksponatem z II wojny światowej i prezentem od Holendrów.

Pan rozumie, co się dzieje wokół telewizji publicznej? Trwa jakaś walka buldogów pod dywanem...

Jedno jest pewne - to najgorsza ekipa, jaka była do tej pory w mediach publicznych. To kompletne dno programowe. Zawodowców zastąpili amatorzy, którzy może dopiero za kilka lat nauczą się telewizji, ale już takiej mocno zideologizowanej. Jacek Kurski jest bardzo złym prezesem, wręcz szkodnikiem. I powinien odejść.

Dla opozycji jest szkodnikiem. Ale dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego nie.
PiS jest również w tej sprawie podzielone. To było widać po decyzji Rady Mediów Narodowych, która postanowiła odwołać prezesa Kurskiego. Ale potem, decyzją prezesa Kaczyńskiego, musiała go przywrócić. Jacek Kurski, wymieniając telewizyjne kadry, rozbił Telewizję Republika. Na korytarzach sejmowych słyszy się, że w TVP są takie przekłamania i bzdury, że Telewizja Trwam to dzisiaj CNN w porównaniu z TVP. Więc Kurski powinien odejść natychmiast. Czy wymienią go na lepszego? Zapewne na podobnego, kto będzie nadal dbał o to, żeby resentymenty PRL-owskie, do których szefostwo PiS jest tak bardzo przywiązane, były obecne. Tam nikt nie rozumie, że nie da się wskrzesić chwały „Wielkiej gry”, którą tworzyła wyjątkowa prowadząca, pani Stanisława Ryster. Nie da się samą nazwą odtworzyć programów „Sonda” czy „Pegaz”.

Ale za czasów Platformy telewizja też nie była dobra. Próbowała się ścigać z komercyjnymi stacjami.

Zgadzam się. Złą telewizję zastąpiliśmy dramatyczną. Teraz jest coś w rodzaju radiowęzła PiS. Jako poseł wystosowałem skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na to, w jaki sposób w TVP tłumaczono słowa prezydenta USA Baracka Obamy. Obama mówił swoje, a tłumacz swoje. Z kolei podczas obchodów rocznicy powstania warszawskiego zagłuszono, czyli nadano bez dźwięku, wystąpienie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kiedy skończyła mówić, wrócił dźwięk. Do takiej cenzury nie posuwały się nawet władze w PRL. To sowieckie metody. I wiara, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy stanie się prawdą. Na razie wierzy w to kierownictwo PiS, które żyje w oparach absurdu.

Złożył Pan też skargę do KRRiT na TVP Kultura i retransmisję występu kabaretowego Jana Pietrzaka.
Teraz czas na naszych artystów, na tych, którzy przez osiem lat nie mieli dostępu do mediów publicznych - zapowiedział wicepremier Piotr Gliński, goszcząc w Komisji Kultury. Obserwujemy właśnie efekty tej zapowiedzi. Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby oglądać wiekowego, ale bardzo zgorzkniałego Jana Pietrzaka, Janusza Rewińskiego czy Marcina Wolskiego? Czas nie stoi w miejscu. Ale oni zachowują się tak, jakby tego nie rozumieli. Zwłaszcza w przypadku kabaretu Pietrzaka widać tę frustrację. Tego nawet nie można nazwać kabaretem. Kiedyś w jego kabarecie występowali Fronczewski, Pszoniak, Gajos. To była perełka kulturalna. A dzisiaj na scenę wychodzi facet, który tylko pluje jadem z prędkością karabinu maszynowego i obraża wszystkich, którzy nie są z PiS. Wysłałem skargę do Rady Mediów Narodowych i do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. I czekam na odpowiedź.

Rozmawiała
Ryszarda Wojciechowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki