Stare piłkarskie porzekadło mówi o tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Niestety, o jego prawdziwości na własnej skórze przekonali się piłkarze III-ligowego Gryfa Wejherowo. Wczoraj przed własną publicznością przegrali z II-ligowymi Błękitnymi Stargard Szczeciński 1:2 i pożegnali się z rozgrywkami Pucharu Polski.
Gryfici pierwszego gola stracili w 25 min. "Jedenastkę" podyktowaną za zagranie ręką wykorzystał Robert Gajda. Jeszcze w pierwszej połowie wejherowianie doprowadzili do wyrównania. Bramkę głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego zdobył Krzysztof Rzepa.
W drugiej odsłonie spotkania wydawało się, że będzie to tylko kwestia czasu, kiedy gryfici zdobędą kolejne bramki. W przeciwieństwie do Błękitnych stworzyli sobie ku temu wiele dogodnych sytuacji. Między innymi z dystansu w poprzeczkę trafił Sebastian Kowalski. Co nie udało się gospodarzom, powiodło się gościom. W 83 minucie po akcji przyjezdnych z najbliższej odległości Wiesława Ferrę pokonał Sebastian Inczewski.
W Wejherowie sporym echem odbił się poziom sędziowania meczu 1/16 finału Pucharu Polski. Chociaż trener Błękitnych Krzysztof Kapuściński nie chciał komentować pracy arbitrów, to bardziej wylewny na pomeczowej konferencji był szkoleniowiec Gryfa.
- Z takim sędziowaniem jeszcze się nie spotkałem. Moim zdaniem, to był skandal - uważa Tomasz Kotwica. - Nie wiem, czy ci sędziowie kiedykolwiek grali w piłkę, bo sędzia musi trochę czuć sytuację na boisku. A tutaj wydaje mi się, że było odwrotnie. Miałem wrażenie, że gwiżdżą inny mecz - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?