Przed laty bawił nas film "Jak Grinch ukradł święta". Zły stwór chciał popsuć święta Bożego Narodzenia mieszkańcom pobliskiego miasteczka z czystej zawiści. Film był amerykański, więc dzieciaki śledzące walkę Grincha ze świętami za każdym razem doczekały się szczęśliwego zakończenia, a Grinch przestawał spiskować przeciwko świętowaniu.
Tak wyglądała prosta fabuła rodem z USA. Tymczasem w Europie naśladowcy Grincha nie składają broni i cały czas próbują ukraść nadchodzące święta. A jeśli nie ukraść, to wymazać z masowej świadomości ich charakter.
Jednym z "Grinchów" okazała się być europejska komisarz ds. równości Helena Dalli. Pod jej patronatem powstał dokument, w którym sugerowano, aby nie odwoływać się do religijnego znaczenia świąt, tylko mówić o nich w kontekście okresu "wakacyjnego" czy neutralnych świąt, nie odwołując się do tradycji.
Po fali krytyki z kontrowersyjnych tez wycofano się, jednak próba zatarcia w świadomości odbiorców, co świętujemy 25 grudnia, została podjęta. Innym europejskim Grinchem chciał zostać jeden z doradców politycznych w Parlamencie Europejskim, który chciał przekonywać europosłów do niewysyłania życzeń świątecznych. "Wszyscy traktujemy je jak spam. Są one uciążliwe i nie sprawiają przyjemności."
Tak właśnie europejski biurokrata oceniał wysyłanie życzeń na Boże Narodzenie. Porównywanie życzeń do spamu wydaje mi się absurdalne i niesmaczne. Poza tym - każdy ma prawo odebrać pocztę lub uznać ją za niechcianą. Sugestie, by życzeń "nie wysyłać" i porównywanie ich do spamu, czyli niechcianych reklam np. stron hazardowych czy innych kontrowersyjnych treści, to jednak skandaliczne zestawienie.
Ale "Grinchem" może być także zjawisko społeczne czy kulturowe. Bo zastanówmy się czy pęd do robienia zakupów nie przesłania nam istoty Bożego Narodzenia. Święta rodzinnego, opartego na tradycji świętowania narodzin Jezusa. Patrząc na dane sprzedażowe, wzrosty obrotów w handlu rok do roku o ponad 20 proc., zastanawiam się czy nie musimy bronić świąt przed... handlowcami.
Cieszy zasobność naszych portfeli, cieszy koniunktura, niepokoi inflacja, ale to wszystko nie jest istotą świętowania na koniec grudnia.
Warto też dodać, że Boże Narodzenie z tradycją śpiewania kolęd, strojeniem drzewka i spędzania tego czasu w rodzinnym gronie w kulturze Europy i obu Ameryk, tak mocno wrosło w życie społeczne, że święta te obchodzą też ateiści i osoby innych wyznań. I nie stanowi to dla nich żadnego problemu. Dlatego próby traktowania Bożego Narodzenia jako święta "neutralnego" są tak absurdalne. Absurdy można pomijać milczeniem, albo je zwalczać. Dlatego proszę, pamiętajmy o istocie świąt Bożego Narodzenia. Przypominajmy o niej i uświadamiajmy najmłodsze pokolenie.
To jeden z symboli nie tylko religii, ale całej naszej cywilizacji. Pamięć o dziecku urodzonym w Betlejem jest ważniejsza od "poprawności" niektórych polityków.
I na koniec. Życzę Państwu spełniania swoich marzeń. Każdego dnia. Nie tylko w Boże Narodzenie.
Artur Kiełbasiński,
redaktor naczelny "Dziennika Bałtyckiego"
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?