Ze śródmiejskiej plaży zamiast szumu morza, dopada mnie warkot quadów - plaża zamieniła się w tor przeszkód. Z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To dlatego dzień wcześniej koparka rozjeździła piach, usypała pagórki, robiąc tam mały, jednodniowy placyk budowy. Ile jeszcze będzie musiała znieść ta plaża? Ile jeszcze wytrzymają dzieci, których plac zabaw nagle znalazł się za wielką hałdą błota?
A goście okolicznych knajpek? - z okazji WOŚP oni wszyscy powinni zrobić sobie wolne od spacerów z widokiem na morze. Bawmy się! Ale koniecznie inaczej niż zwykle. Oj, niech będzie się działo! Narzekam, wiem. Zawsze przy okazji WOŚP narzekam. Bo nie mogę uwolnić się od poczucia, że to wielkie święto dawania, piękny dzień fajnych, dobrych bo ludzkich odruchów, jest jednocześnie dniem porażki państwa. Dlaczego bowiem Orkiestra ma grać do końca świata i o jeden dzień dłużej?
Bo do końca świata, w tym kraju państwo nie będzie w stanie zapewnić jej obywatelom właściwego komfortu życia. By namiastkę tego komfortu poczuć - trzeba zorganizować się samodzielnie, niejako obok państwowej machiny. I dlatego w takie dni nie ma we mnie radości. Moja orkiestra gra na smutno...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?