Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Granica miast na środku hali

Paweł Rydzyński
W ciągu kilku tygodni, najpóźniej na przełomie roku, granica Gdańska i Sopotu zostanie przesunięta na środek największej w Polsce hali widowiskowo-sportowej, która ma być otwarta jesienią 2009 roku.

Starania pomorskich samorządowców, lobbing prowadzony na łamach "Polski Dziennika Bałtyckiego" oraz zaangażowanie posłów z naszego regionu i najwyższych rządowych urzędników dało zatem efekty.

Z informacji, do których dotarliśmy, wynika, że rząd przygotował rozporządzenie zmieniające odmowną decyzję Rady Ministrów z 28 lipca br. w sprawie granicy. Rząd posiłkował się wówczas opinią MSWiA, które negatywnie rekomendowało przesunięcie granicy. I choć wcześniej z resortu płynęły pozytywne sygnały w tej sprawie, to latem władze MSWiA zmieniły zdanie, argumentując m.in. że nie będzie wiadomo, z którego miasta do hali ma dojeżdżać np. straż pożarna.

Nie pomogła ekspertyza prof. Huberta Izdebskiego, prawnika z Uniwersytetu Warszawskiego, z której wynikało, że przesunięcie granicy nie naruszy ani konstytucji, ani ustawy o samorządzie lokalnym.

Brak zgody na przesunięcie granicy wywoływał ogromne emocje. Władze Gdańska groziły oddaniem sprawy do sądu administracyjnego. Aby przekonać rząd do zmiany decyzji, odbyły się nawet nadzwyczajne sesje rad Gdańska i Sopotu na terenie budowy hali.

Sprawa zmiany granicy spowodowała nawet konflikt w klubie gdańskich radnych PO. Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, nie ukrywał - w świetle kamer - niezadowolenia z odmownej decyzji rządu. To nie podobało się kilkorgu radnym z "liberalnej" frakcji PO (Adamowicz uważany jest za partyjnego "konserwatystę"), którzy nie zjawili się na wspomnianym posiedzeniu rady. Wezwanie rządu do "usunięcia naruszenia prawa" (czyli zgody na zmianę granicy) poparli natomiast opozycyjni radni gdańskiego PiS. Sopocki PiS był przeciw.

Sprawa nabrała znaczenia ponadregionalnego - w sprawie zmiany granicy lobbował też m.in. wałbrzyski senator PO Roman Ludwiczuk, żywotnie zainteresowany szybkim otwarciem hali. Ludwiczuk jest prezesem Polskiego Związku Koszykówki, a ta hala ma być m.in. główną areną mistrzostwo Europy koszykarek 2011.

1 września Sławomir Nowak, szef Gabinetu Politycznego Premiera, zadeklarował na naszych łamach, że zajmie się sprawą granicy. Władze Gdańska odstąpiły wówczas od pomysłu kierowania sprawy do sądu, a specjalny zespół rządowych i samorządowych prawników przygotował rozporządzenie, które pozwoli na przesunięcie granicy.

Z naszych informacji wynika, że w uzasadnieniu do rozporządzenia największy nacisk położono na to, iż po pierwotnej odmowie rządu, z Trójmiasta docierały liczne głosy nie tylko samorządowców, ale i opinii publicznej, że granicę warto jednak przesunąć.

- Bardzo się cieszę z pozytywnej decyzji. Dziękuję ministrowi Nowakowi za osobiste zaangażowanie - powiedział nam Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. - Mam nadzieję, że teraz skończą się problemy z halą - dodał Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
W tej chwili hala znajduje się w całości po stronie Sopotu. Po przesunięciu granicy - na długości ok. 600 m - Gdańsk powiększy się o 4,55 hektara. Zmiana będzie kosztować 16 tys. zł - tyle wyniosą prace geodezyjne.

Najważniejszy był spokój

Rozmowa ze Sławomirem Nowakiem szefem Gabinetu Politycznego Premiera

Czy zmiana granicy może mieć miejsce na przełomie 2008 i 2009 r.?
Tak, a być może nawet wcześniej.

Nad przesunięciem granic pracował zespół złożony z prawników z Rządowego Centrum Legislacji, MSWiA oraz samorządów. Czy to właśnie dzięki temu udało się zmienić granicę?
Złożyło się na to wiele czynników - aktywność samorządu, zaangażowanie mediów lokalnych, przychylność opinii publicznej.

Wielokrotnie podkreślał Pan: źle się stało, iż samorządowcy demonstrowali niezadowolenie, że sprawa granic nie była załatwiona po ich myśli.
Dziś nie warto już do tego wracać. Sprawa nie została wystarczająco dobrze przygotowana przez samorząd, potem były emocje, groźby oddania sprawy do sądu. Udało się przekonać samorząd Gdańska, by nie składać takich wniosków. Byłyby zresztą i tak odrzucone przez sąd. Potrzebny był spokój, dzięki temu udało się dojść do porozumienia.

Granica pośrodku hali to precedens.
Jest to na pewno nadzwyczajna sytuacja, w której urzędy muszą się nauczyć poruszać. To jest precedens, tego obawiało się MSWiA, ale przy zaangażowaniu urzędników różnego szczebla, udało się znaleźć dobre rozwiązanie. Teraz operator hali będzie musiał zawrzeć porozumienia m.in. z policją i strażą pożarną, zadbać o wszelkie sprawy związane z bezpieczeństwem. Zostawiamy to po stronie gmin, wierzę, że będzie to profesjonalnie przygotowane.

Zmiana granicy ma charakter symboliczny. Ma, oprócz dobrej współpracy miast, pokazać, że można wymyślić coś niebanalnego - tak by połowa zawodników biegała po parkiecie w Gdańsku, a druga połowa w Sopocie.
Pomysł poprowadzenia granicy środkiem hali zrodził się dawno temu i od początku mi się podobał.
To miał być dla nas wszystkich, dla gdańszczan, przykład dobrego rządzenia. Potem okazało się, że są nieporozumienia, ale udało się je rozwiązać i jesteśmy w pozytywnym finale sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki