Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Subkowy: Urzędnicy ociągają się z decyzją

Redakcja
Żniwa za pasem, a zadaszenia suszarni zbóż dalej nie ma. Jan Czachorowski, rolnik z Radostowa od kilku miesięcy nie może doprosić się urzędników z Subków o jeden dokument, by móc rozpocząć budowę dachu.

Państwo Czachorowscy od 16 lat prowadzą 360-hektarowe gospodarstwo. Zajmują się produkcją roślinną i zwierzęcą. Sprawa zadaszenia rozpoczęła się już w grudniu ub.r. To wtedy Jan Czachorowski wystąpił z wnioskiem do pracowników Urzędu Gminy w Subkowach, by ci przygotowali mu niezbędną dokumentację. Tylko dzięki niej mógł uzyskać pozwolenie na budowę ze Starostwa Powiatowego w Tczewie. Wszystkie prace związane z utworzeniem zadaszenia suszarni zbóż chciał wykonać wiosną, czyli jeszcze przed żniwami.

- W ostatnich latach w naszym rejonie są deszczowe żniwa i zmuszony jestem do używania suszarni - argumentuje Jan Czachorowski. - Wszystko po to, by zboże miało wymagane parametry i nadawało się do sprzedaży. Dlatego też pół roku wcześniej zacząłem składać niezbędne dokumenty.

Jednakże, w ocenie rolnika, nic w jego sprawie się nie działo. Twierdzi, że słyszał jedynie zapewnienia z ust urzędników, iż wszystko jest na dobrej drodze. Do czasu. Kiedy w marcu zaczął dopytywać, co z decyzją o warunkach zabudowy, bo to o niej cały czas mowa, usłyszał odpowiedź, że... jeszcze nie wszystko uzgodniono z innymi instytucjami.

- Bardzo poirytował mnie taki obrót sprawy - nie kryje Jan Czachorowski. - W takiej sytuacji nie będę w stanie wybudować zadaszenia przed żniwami. Tym samym zboże będę musiał suszyć pod chmurką.
Jan Czachorowski uważa, że takim działaniem urzędnicy z Subków kładą tylko kłody pod nogi rolnikom. Tymczasem w jego przekonaniu powinni dbać o ludzi, którzy płacą gminie niemałe podatki.
- Przecież jeżeli ja nie wyprodukuję dobrego zboża i go nie sprzedam, to urząd nie otrzyma ode mnie wpłat podatku rolnego - zaznacza Czachorowski. - Czy nikt nie potrafi tego zrozumieć? Powiem szczerze, że cała ta sytuacja przypomina mi scenariusz z filmowej komedii "Ranczo".

Rolnik ma nadzieję, że problem dostrzeże wójt gminy, Mirosław Murzydło. Czachorowski chce, by włodarz wyciągnął konsekwencje służbowe wobec podległych mu pracowników za nieterminowe załatwienie spraw. Regina Jankowska, sekretarz gminy zapewnia, że skarga zostanie przeanalizowana, a o jej rozstrzygnięciu mieszkaniec Radostowa na pewno się dowie. Z kolei zapytana przez nas, dlaczego tak długo trwa załatwienie sprawy Czachorowskiego, odpowiedziała, że nie wszystko zależy tu od gminy.

- Każdą taką sprawę musimy uzgodnić z kilkoma innymi podmiotami, a to nie zawsze jest takie proste - przekonuje pani sekretarz. - Tak też było w przypadku Jana Czachorowskiego. W międzyczasie swoje uwagi wniósł wojewódzki konserwator zabytków. Zażądał, by zadaszenie było drewniane, a nie - jak chciał rolnik - metalowe. Wszystko dlatego, że stoi tam XVIII-wieczny dwór otoczony parkiem. Dlatego też dokonano zmiany w decyzji o warunkach zabudowy, którą mieszkańcowi już wysłaliśmy. Teraz czekamy na jej uprawomocnienie. Liczymy, że sprawa będzie miała swój pozytywy finał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki