Gmina Sławno: W Warszkowie spłonęła dziewczynka

Jak doszło do tragedii?
- Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że dwójka dzieci bawiła się na podwórku. To była 4-latka i jej 6-letni brat - mówi Mirosława Bańska, prokurator ze Sławna. - W pewnym momencie dzieci weszły do stojącego nieużywanego samochodu, który był przeznaczony na złom. Tam najprawdopodobniej jedno z nich doprowadziło do zapłonu. Chłopiec zdołał uciec z palącego się samochodu. Wezwał na pomoc starsze rodzeństwo. Niestety, 4-latki nie dało się już uratować.

Według sławieńskiej policji, dzieci mogły się bawić zapałkami lub zapalniczką. Prokurator Mirosława Bańska dodaje, że wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek. Według niej, w samochodzie nie było akumulatora ani benzyny w baku.
- Dlatego wykluczyliśmy, że doszło do samozapłonu - zaznacza prokurator.

Ogień ugasili strażacy z pobliskiego Sławna. Na miejscu były dwa wozy gaśnicze i trzeci operacyjny. Według strażaków, ogień był bardzo gwałtowny, ale ugaszono go szybko. Natomiast od żaru stopił się plastik oddalonego od auta o kilka metrów okna w budynku.
- Akurat jadłem śniadanie, gdy usłyszałem wielki lament, a po chwili do sąsiadów na sygnale wjechały wozy strażackie - opowiada jeden z mieszkańców Warszkowa.

Sołtys Warszkowa Lechosław Szach dodaje, że lokalna społeczność jest zszokowana tym, co się wczoraj wydarzyło w gospodarstwie sąsiadów. - Tu się wszyscy znają - akcentuje sołtys. - Tragicznie zmarła dziewczynka chodziła do naszego przedszkola. Brak mi słów, by wyrazić nasz żal i ból.

Prokuratura ustaliła też, że w niedzielę 4-latka i 6-latek były pod opieką pełnoletniego rodzeństwa. - Matka dziewczynki była poza domem - zaznacza Bańska.

Prokuratura Rejonowa w Sławnie zarządziła sekcję zwłok tragicznie zmarłego dziecka.