Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Puck: Skrót przez łąki do Trójmiasta zamknięty!

Piotr Niemkiewicz
Ten odcinek drogi ucierpiał najbardziej. Na ok. półkilometrowym fragmencie nie ma poboczy
Ten odcinek drogi ucierpiał najbardziej. Na ok. półkilometrowym fragmencie nie ma poboczy Piotr Niemkiewicz
Na pewno do końca tygodnia - a może dłużej - zamknięta dla użytkowników będzie droga przez łąki, którą zmasakrowała ostatnia powódź. Ale to nie powód, by kierowcy... zrezygnowali z jeżdżenia tą trasą.

Drogowcy i samorządowcy zdecydowali się skrót do Trójmiasta zamknąć, bo jazda niektórymi odcinkami jest po prostu niebezpieczna. Wszystkiemu winne olbrzymie masy wody, które w ostatnim czasie dosłownie przetoczyły się przez drogę.

- Różnica poziomów wody po jednej i drugiej stronie jezdni wynosiła nawet półtora metra - mówi wicestarosta Andrzej Sitkiewicz, z którym wczoraj oglądaliśmy niebezpieczny odcinek. - Wezbrana woda nie miała jak znaleźć ujścia do zatoki, popłynęła więc wierzchem, przy okazji zabierając ze sobą także nasze pobocza.

Jak się okazało, przyczyną takiego stanu rzeczy był zablokowany przepust pod drogą.
- Odkryliśmy to podczas wizji lokalnej - mówi Sitkiewicz. - Trudno mówić o przypadku, bo odpływ był zastawiony deskami. Oddaliśmy sprawę policji, niech szuka winnego. My obciążymy go kosztami naprawy poboczy.

Najgorzej jest na odcinku o długości około 500 metrów. Po prawej stronie (z kierunku Mrzezina) krawędź jezdni kończy się gwałtownym uskokiem, który ma wysokość od kilkunastu do kilkudziesięciu centymetrów. Po drugiej stronie jezdni wyrwy są na długości ok. 100 metrów.

Za dnia, jeśli ktoś wie, gdzie patrzeć, to uszczerbek widać wyraźnie. W nocy na nieoświetlonej drodze ryzyko jest kilkakrotnie wyższe. A miejsce, gdzie kończy się jezdnia, łatwo przegapić. - Jeśli ktoś przypadkiem zjedzie z drogi, jego samochód na pewno zawiśnie - mówi wicestarosta. - M.in. dlatego właśnie zdecydowaliśmy, że drogę zamkniemy.

Co jest nie w smak wielu kierowcom, którzy teraz zmuszani są do dłuższych objazdów przez Redę i Rumię.
- Z dwójką chorych dzieci muszę nadłożyć sporo drogi, by dotrzeć do przychodni w Pogórzu - mówi pani Magda, mieszkanka Mrzezina. - A przecież można było otworzyć drogę, postawić znaki ograniczające prędkość do 20 km na godzinę i po sprawie.

Tymczasem wielu kierowców niewiele robi sobie z zakazów. Mimo że na jednym i drugim końcu drogi ustawiono specjalne zapory. Właściciele aut jednak przesunęli je tak, że osobowy samochód spokojnie mieści się w szczelinie. A potem przez łąki prowadzi już "normalna" droga.

Wczoraj w ciągu ok. kwadransa przejechało tędy pięć samochodów z rejestracjami z powiatu puckiego oraz sąsiedniej Gdyni.

Drogowcy chcą w najbliższym czasie usypać z powrotem pobocza i posprzątać z jezdni naniesione tu przez wodę kawałki drzew, trzcin. Ponowne udostępnienie drogi do ruchu planowane jest na poniedziałek.
Samorządowcy nie będą stosowali żadnych dodatkowych blokad. Batem na kierowców ma być ryzyko utraty przez nich samochodów.

Samorząd powiatowy na drodze przez łąki nie planuje ani dodatkowych policyjnych kontroli, ani też solidniejszych barier, których nie mogliby samodzielnie przestawić kierowcy.

Droga jest oznakowana i zastawiona specjalnymi barierkami - przy wjeździe w Mrzezinie oraz z drugiej strony przy drodze w kierunku Pierwoszyna i Rumi.
- Kierowcy wjeżdżają więc na własne ryzyko - mówią pracownicy Zarządu Drogowego dla Powiatów Puckiego i Wejherowskiego.

Jeśli ktoś do niedzieli, czyli w okresie, gdy droga oficjalnie jest zamknięta dla wszelkiego ruchu, uszkodzi sobie samochód lub np. spadnie nim do rowu, nie będzie mógł ubiegać się o finansowe rekompensaty.

Dodatkowo na łąkach pojawiają się patrole policji - radiowóz krąży tu w ciągu dnia, ale także w nocy. A przyłapani kierowcy ukarani zostają mandatami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki