Filipowicz do D. przyjechał z 16-letnią córką, która chciała zobaczyć, jak czuje się koń, którego kiedyś ujeżdżała.
- Gospodarza nie było, więc weszliśmy do stajni, gdzie zobaczyliśmy przerażający widok. Gnoju było po kolana, a pod drzwiami leżał padły koń, który już powoli się rozkładał. Córka była zrozpaczona - opowiada Filipowicz.
W protokole oględzin zwłok weterynarz napisał, że ogier był wyniszczony. Miał widoczne żebra, grzebień łopatki i kości udowe. Po otwarciu zwłok nie znaleziono podskórnej tkanki tłuszczowej, a w żołądku była mała ilość pokarmu w postaci siana.
- Padły koń wykazywał znaczne objawy wyniszczenia. Brak widocznych zmian patologicznych wskazujących na chorobę zakaźną. Zmiany w organizmie nie pozwalają jednoznacznie wskazać na bezpośrednią przyczynę śmierci - napisał weterynarz Andrzej Serement.
Dla oskarżycieli rolnika ważny jest następujący dopisek: "Możliwe jest, iż zwierzę padło na skutek wyniszczenia wynikającego z niedostatecznego pobierania karmy".
Według mieszkańca Pasieki wydźwięk tego zdania jest zupełnie odmienny. - Koń był chory, więc nie jadł. Mój błąd, że go nie leczyłem, ale nie miałem na to funduszy. Specjalnie go jednak nie głodziłem - broni się rolnik.
Zwierzę padło w czwartek, 21 kwietnia. Wcześniej przez ok. trzy tygodnie jadło sporadycznie, "od niechcenia" - jak zeznał właściciel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?