Władze zapewniają, że to rutynowa kontrola, która nie ma nic wspólnego z wypadkiem na dachu 10 października. Pracownik wykonawcy spadł wówczas z wysokości 5 metrów. Przedsiębiorca nie zgłosił tej sprawy inspekcji pracy i organom ścigania, za co będzie ukarany.
Gdynia: Cudem uratowany, ale jednak wyrzucony z pracy
- Roboty zostały wstrzymane, a od środy wykonywany będzie przegląd z udziałem inspektora nadzoru budowlanego - potwierdza Tomasz Zielonka, wiceburmistrz Miastka. - Konieczne będzie wykonywanie "odkrywek", czyli zdejmowanie blachy, ponieważ wykonawca nie zgłosił inspektorowi zakończenia pierwszego etapu. Projektant wykazał, że połacie dachów są krzywe. Trzeba też sprawdzić, czy pod spodem położono odpowiednią folię.
Samorządowcy obawiają się, że konieczność zdjęcia poszycia może oznaczać narażenie świetlic na działanie jesiennych warunków pogodowych.
- Liczymy, że pogoda nas oszczędzi i nie dojdzie do zalania, gdy blachodachówka będzie zdejmowana - komentuje wiceburmistrz.
Wypadek na budowie owiany tajemnicą. Pracodawca nie powiadomił policji ani inspekcji pracy
Podczas remontów nie wszystko idzie zgodnie z planem. W Świerznie doszło do tragicznego wypadku. 10 października w dziurę w dachu wpadł pracownik wykonawcy. Mężczyzna w ciężkim stanie trafił do słupskiego szpitala. Jego życiu teraz nie zagraża niebezpieczeństwo.
Po naszej publikacji sprawą zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy i prokuratura, bo pracodawca sam nie zgłosił wypadku, choć miał taki obowiązek. Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?