Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Globalne a narodowe

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Profesor Karol Modzelewski w niedawnym wykładzie na Uniwersytecie Warszawskim powiedział m.in.: "Demokracja nie zapewnia już obywatelom wpływu na ich życie codzienne, gdyż państwo narodowe jest coraz bardziej bezsilne wobec mechanizmów globalnej gospodarki, nie istnieje zaś ani globalne społeczeństwo obywatelskie, ani globalna demokracja".

To z pewnością trafna diagnoza. Multinarodowe korporacje poruszają się po świecie swobodniej niż politycy. Mają mniej ograniczeń niż rządy, mniej oporów i wątpliwości. Ich cele są znacznie węższe i mniej skomplikowane. Oczywiście, ryzykują, ale kierując się bardzo materialnymi przesłankami, radzą sobie z tym ryzykiem lepiej niż instytucje polityczne. O ile jednak państwa mają jeszcze spory wpływ na międzynarodowych inwestorów w przemyśle i w niektórych typach usług, o tyle w sektorze finansowym są rzeczywiście mocno bezbronne. Sektor finansowy zglobalizował się najszybciej i jest dziś znacznie bardziej zintegrowany niż pozostałe. De facto istnieje właściwie jeden potężny światowy rynek finansowy, stanowiący swoistą "czapę" nad rynkami regionalnymi i narodowymi. To wiemy od dawna. Narzekamy często na jego dyktat, na panoszenie się wielkich finansowych instytucji (często dysponujących większymi kapitałami niż niejeden spory kraj), nie podoba się nam niezachwiana pewność siebie wielkich agencji ratingowych.

Karol Modzelewski zwraca uwagę na wyraźną nierównowagę: pozycja świata finansów nie jest dziś równoważona przez, ujmując to może nie najzręczniej, czynniki polityczne i społeczne. Nie ma przeciwwagi, bo w sensie politycznym i socjologicznym świat jest nadal niesłychanie zróżnicowany i podzielony. Rządy poszczególnych krajów, a nawet instytucje reprezentujące jakieś międzynarodowe twory (jak np. UE), nie są w stanie skutecznie negocjować ze światową finansjerą. W tzw. spokojnych czasach nie jest to zbyt dotkliwe, ale spokojne czasy trwają zazwyczaj krótko. A gdy pojawiają się kłopoty, konflikty interesów ujawniają się z całą mocą. Nie tylko pomiędzy globalnym sektorem finansowym a pojedynczymi państwami. Tarcia zazwyczaj powstają również pomiędzy poszczególnymi krajami. I to jeszcze bardziej osłabia ich pozycję wobec finansjery. Taki obraz obserwujemy współcześnie.

Czy można coś ugrać w pojedynkę? Izolując się od innych? Pozornie mogłoby się tak wydawać. Izolacja polityczna (opuszczenie różnych struktur międzynarodowych, niesiadanie przy wspólnych stołach obrad, wygłaszanie odosobnionych poglądów i opinii) jest do pomyślenia. Gospodarczo zamknąć się przed światem jednak nie da. Można kontakty ograniczyć, ale to też nikomu na dobre wyjść nie może. Prawdopodobieństwo rozpadu strefy euro, a potem Unii Europejskiej trzeba brać pod uwagę. Musi to być jednak traktowane jako wyjście niesłychanie niebezpieczne. Bo jakoś trudno mi sobie wyobrazić rozpad światowego rynku finansowego, jego dezintegrację. Trzeba go poddać jakiejś formie międzynarodowej kontroli - to pewne. A to wymaga posiadania silnej wspólnej reprezentacji politycznej (nie rządu, ale reprezentacji). Jeśli dziś pojawiają się u nas głosy przeciwników dalszej integracji w Europie, to warto wyobrazić sobie nowy układ sił po takim rozpadzie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki