- Przesłuchaliśmy wszystkie strony. Wiemy już, że sprawa nie jest taka prosta, na jaką wcześniej wyglądała - mówi Marek Mazur, komendant Komisariatu Policji w Miastku. - Podejrzany zmieniał zeznania. Podobnie pokrzywdzony, co innego mówił matce, a co innego nam. W końcu jednak doszliśmy do prawdy. Małoletni sprawca odpowie przed sądem rodzinnym za zmuszanie do określonego czynu.
Funkcjonariusze bardzo szczegółowo ustalili przebieg wydarzeń.
Posądzany o próbę wymuszenia pieniędzy 14-latek zeznał, że egzekwował dług. Groził przy tym swojemu koledze pobiciem. Rzecz działa się poza budynkiem szkoły.
- Pokrzywdzony kupił od niego telefon komórkowy - opowiada komendant Mazur. - Miał dopłacić jeszcze 100 złotych. Pieniędzy nie dawał, więc grożono mu użyciem siły. W końcu ustalili między sobą, że pokrzywdzony ma oddać 40 złotych. Sprawca nie doczekał się jednak i tych pieniędzy, więc dopuścił się kolejnego zastraszenia.
Sprawca po przesłuchaniu został wypuszczony do domu. Czeka na wyrok. Pokrzywdzony gimnazjalista, zdaniem dyrekcji szkoły, nie jest zupełnie bez winy.
- Tej sprawy nie można przedstawiać tylko w czarno- białych barwach - mówi Kazimierz Kowalewski, dyrektor Gimnazjum im. Jana Pawła II. - Rzekomo pokrzywdzony uczeń to, że tak powiem, nie jest młodzieniec kryształowy. Nie chodzi na zajęcia, ma 11 stopni niedostatecznych na koniec semestru i nie zachowuje się wzorowo. Sprawa z tym telefonem i długiem jest podobna do wielu innych, które się dzieją między młodzieńcami. Nie można jej rozpatrywać w kategoriach ofiary i kata.
Jak mówi dyrektor, sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana niż sądzi policja. Obaj młodzieńcy nie są przykładnymi uczniami. - Dziwi mnie postawa matki rzekomo pokrzywdzonego - dodaje Kowalewski. - Przez dwa lata tylko raz rozmawiała z wychowawcą. To zdecydowanie za mało, gdy patrzy się na osiągnięcia jej syna.
Zdaniem dyrektora gimnazjum, obaj chłopcy wywodzą się z rodzin o nie najlepszej opinii.
- Wystarczy dodać, że sprawca tego rzekomego wymuszenia jest bratem młodocianego mordercy, który rok temu zabił gospodarza we wsi Tągowie pod Bytowem - mówi dyrektor.
Reakcja miasteckich policjantów na próbę wymuszenia pieniędzy była błyskawiczna.
- Przemoc wśród młodzieży to dla nas zawsze sygnał alarmowy - podkreśla komendant Mazur. - Jesteśmy szczególnie wyczuleni po sprawie pobicia nauczyciela, o której było głośno w całej Polsce.
Stało się to kilka lat temu w tym samym miasteckim Gimnazjum im. Jana Pawła II. Grupa uczniów przed kamerami monitoringu pobiła nauczyciela na szkolnym korytarzu. Sprawcy zostali ukarani, a w szkole pojawili się ochroniarze.
- Nigdy nie można lekceważyć takich sygnałów - mówi Marek Mazur. - Trzeba działać, gdy tylko usłyszy się wzmiankę o przemocy wśród młodzieży. Teraz jest to groźba pobicia za kilkadziesiąt złotych długu, a w przyszłości może być o wiele gorzej. Takie rzeczy trzeba dusić w zarodku - dodaje komendant, który ma wsparcie ze strony psychologów.
- Każdemu przypadkowi przemocy trzeba zapobiegać, więc policja zachowała się profesjonalnie - chwali Urszula Szyca-Modras z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Bytowie. - Brawo za konsekwencję w dochodzeniu do prawdy. Mam nadzieję, że sprawca w przyszłości nie będzie robił podobnych rzeczy. Jeśli sąd go ukarze, będzie to przestroga dla pozostałych uczniów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?