Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GeoFusion pracuje nad technologią utylizacji broni chemicznej w warunkach morskich. Nikt na świecie jeszcze tego nie robił.

Jacek Klein
Jacek Klein
Łukasz Porzuczek, prezes Grupy GeoFusion
Łukasz Porzuczek, prezes Grupy GeoFusion Jakub Steinborn
- Nie będzie miało znaczenia, co znajdziemy. Będziemy w stanie zutylizować wszystko, każdy związek chemiczny. Zamknięty w pojemniku, pocisku czy rozlany na dnie morza. Na przełomie roku będziemy mogli pokazać w pełni gotowy system, niebędący prototypem, ale pierwszym działającym komercyjnie - przekonuje Łukasz Porzuczek, prezes Grupy GeoFusion.

O GeoFusion jest ostatnio bardzo głośno z racji projektu, nad którym pracuje od kilku lat. Ma szanse zawojować rynek poszukiwań niebezpiecznych materiałów na morzu i zapewnić realizację krajowego programu budowy energetyki morskiej. Co dokładnie robicie?

Od lat zajmujemy się poszukiwaniem i wydobywaniem niewybuchów i niewypałów, zarówno na lądzie, jak i w wodzie. Oprócz tego od kilku lat prowadzimy prace nad projektem budowy systemu do utylizacji broni chemicznej. Nie tylko utylizacji, ale także poszukiwania i podejmowania. System zaprojektowany jest do obsługi inwestycji na morzu, m.in. w offshore. To nie jest projekt nakierowany na oczyszczenie wielkich zrzutowisk broni chemicznej, np. w rejonie Gotlandii. Naszym celem będzie zbadanie danego terenu pod kątem pozostałości broni chemicznej, zrzucanej np. podczas transportu, wydobycie pojedynczych sztuk i ich utylizacja.

Na jakiej jednostce będzie zainstalowany system?

Na relatywnie niewielkim statku, długości rzędu 80-90 metrów. Konstrukcja będzie składała się z systemów poszukiwawczych, wydobywczych i utylizacyjnych mieszczących się w kilku połączonych kontenerach. Statek będzie mógł prowadzić prace non stop, 24 godziny, siedem dni w tygodni.

Co takiego innowacyjnego jest w tym rozwiązaniu?

Sama technologia utylizacji jest znana na świecie. Oparta jest o metodę plazmową stosowaną na lądzie. Nowatorskie w naszym projekcie jest zaadaptowanie jej do warunków morskich. Nikt na świecie jeszcze tego nie zrobił. Najbardziej zaawansowana w pracach firma, o jakiej słyszeliśmy, Dynasafe ze Szwecji, deklaruje, że z podobnym rozwiązaniem będzie gotowa najwcześniej za 5 lat. Jesteśmy zatem właściwie jedyną firmą, która ma szanse wprowadzić tę technologię na rynek przed rozpoczęciem inwestycji w polski offshore.

Metoda plazmowa polega na?

Nie jest to proste spalanie w ekstremalnie wysokiej temperaturze, tylko rozszczepienie związków chemicznych na podstawowe pierwiastki. Przykładowo z kwasu siarkowego wytrąca się wodór, siarka i tlen. Szkodliwe pierwiastki wychwytywane będą przez wysokowydajne filtry, tlen będzie wypuszczany do atmosfery. Nowatorskie jest także to, iż nie będzie miało znaczenia, co znajdziemy, będziemy w stanie zutylizować wszystko, każdy związek chemiczny. Zamknięty w pojemniku, pocisku czy rozlany na dnie morza. Udało nam się również opracować technologię w taki sposób, aby bezpiecznie zutylizować także konwencjonalny pocisk z ładunkiem wybuchowym.

Prototyp już powstał?

Jest w trakcie budowy. Wszelkie testy i badania mamy już za sobą. Trwa montowanie systemów w kontenerach, które będą docelowo zamontowane na statku. Znajdą się tam komory prześwietlania i identyfikacji znalezionych materiałów, m.in. przy pomocy RTG, chromatografów. Prace realizowane są sukcesywnie, tempo zależy od dostaw komponentów z różnych stron świata, a wiadomo, jakie komplikacje w transporcie spowodował najpierw Covid, a teraz wojna w Ukrainie.

Na przełomie roku będziemy mogli pokazać w pełni gotowy system, niebędący prototypem, ale pierwszym działającym komercyjnie.

Przygotowujemy się także do zamówienia dwóch statków, z których jeden byłby jednostką badawczą, a drugi nośnikiem systemów wydobycia, weryfikacji i utylizacji.

Skąd firma pozyskała finansowanie?

Finansowanie projektu zapewniło wejście kapitałowe funduszu EEC Magenta. To była pierwsza runda finansowania. Myślimy już o drugiej na zakup statków i niezbędnego sprzętu. System finalnie będzie kosztował, jak szacujemy, około 50 mln zł.

W 2025 roku mają rozpocząć się pierwsze prace hydrotechniczne przy budowie farm wiatrowych na Bałtyku. Tak przynajmniej deklarują najbardziej zaawansowani w pracach inwestorzy. Zdążymy oczyścić dno morskie z broni chemicznej?

Zgodnie z wydanymi decyzjami środowiskowymi krajowi i zagraniczni inwestorzy w offshore mają obowiązek poradzić sobie z problemem broni chemicznej. Z perspektywy mojej firmy, mają jeszcze trochę czasu, aby zdążyć. Musielibyśmy jednak rozpocząć badania dna morskiego jeszcze w tym roku. Warunki na Bałtyku, dostępności środków i sił powodują, że gdybyśmy zaczęli prace w sezonie letnim, najkorzystniejszym dla takich operacji, moglibyśmy przebadać obszar pod jedną, dwie farmy. W przyszłym roku możliwy byłby podobny zakres prac.

To tylko badania, a co dalej?

Oczywiście wydobycie niebezpiecznych znalezisk. Jeżeli natychmiast nie rozpoczniemy prac pod kątem ich rozpoznania, nie zdążymy. Czas nagli, niestety pojawiają się propozycje, aby wykorzystać dane pozyskane w trakcie badań środowiskowych przeprowadzonych pod inwestycje w farmy wiatrowe. Powiedziałbym delikatnie, że to nieroztropne propozycje. W trakcie badań środowiskowych wprawdzie prowadzone było rozpoznanie pod kątem magnetycznym, jednak magnetometry, czyli przyrządy służące do wykrywania pozostałości żelaza w dnie, prowadzone były w odstępach co 30-70 metrów i kilkanaście metrów nad dnem. Tak rzadkie profilowanie pozwala wykryć wrak okrętu, ale nie pojedynczy pocisk czy beczkę. Żeby wykryć niewybuchy, niewypały czy broń chemiczną, profilowanie należy prowadzić maksymalnie 2,5 metra nad dnem i w odstępach 1,5-2 metrów. Czyli gęstość wykonanych prac w trakcie badań środowiskowych jest niewystarczająca do wykrycia małych obiektów. Korzystanie z takich badań to próba obejścia przepisów w celu zaoszczędzenia na kosztach.

Jakie mogą być konsekwencje?

Proszę sobie wyobrazić, że w trakcie prac budowlanych czy instalacyjnych wykonawca farmy natrafi na pocisk, czy zasobnik z bronią chemiczną lub na samą trującą zawartość pozostałą na dnie. Przepisy i procedury nakazują wówczas natychmiastowe opuszczenie zagrożonego obszaru. Budowa ulega zatrzymaniu na nie wiadomo jak długo. W tym czasie za wyczarterowane specjalistyczne statki, platformy jack-up i sprzęt trzeba płacić. Straty mogą być ogromne, idące w miliony, dziesiątki milionów euro. I nie ma co tutaj teoretyzować, że pewnie nic się nie znajdzie, ponieważ farmy wiatrowe nie są budowane w rejonie zrzutowisk. Zapewniam, że na pewno coś się znajdzie, a ilość nie gra roli, ponieważ najmniejszy pocisk czy pojemnik znaleziony lub naruszony w trakcie budowy oznacza jej zatrzymanie. I nie byłby to jedynie problem inwestora, ale problem dla wszystkich krajów nadbałtyckich. Twierdzenie, że to ryzyko inwestora, jest fałszywe. Spowodowanie katastrofy ekologicznej w wyniku uwolnienia broni chemicznej może mieć o wiele większy zasięg i skutki środowiskowe.

Także biznesowe, co wiąże się z odszkodowaniami?

Często broń chemiczna ma postać rozlewisk na dnie, które można łatwo wzruszyć, np. kładąc kabel na dnie. Wówczas uwalnia się chmura toksyczna, która w zależności od prądów morskich dotrze w dany rejon morza czy wybrzeża i go zatruje. Ucierpią organizmy żywe, rybołówstwo, turystyka.
Kilka lat temu podjąłem ryzyko budowy systemu utylizacji broni chemicznej, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że jest to jedyny ratunek dla naszego offshore, oczywiście w zakresie naszej specjalizacji. Część inwestorów w farmy wiatrowe przychylnie patrzy na nasz projekt, są zainteresowani, nawet realizujemy dla nich pewne zadania. Inni są na etapie odsuwania lub wypierania zagrożenia, minimalizacji kosztów, bo przecież nie ryzyka.

Może mają jakieś dane, doświadczenie, które pozwala im uznać, że zagrożenia nie ma lub jest znikome?

Mogę przypuszczać, że opierają się na doświadczeniu zagranicznych partnerów, którzy budowali morskie farmy na innych morzach. Tylko, że do tej pory żaden projekt nie powstał w miejscu o tak wielkim zagrożeniu bronią chemiczną. Doświadczenie wyniesione z innych akwenów ma się nijak do tego, co może nas spotkać na Bałtyku. Z szacunków i wstępnych badań, realizowanych na nasze zlecenie i przez niezależne instytucje wynika, że takich niebezpiecznych znalezisk będzie więcej niż się wydaje. Możemy się spodziewać nawet kilkuset ton broni chemicznej, rozproszonej w postaci kilku tysięcy pojedynczych znalezisk.

Jesteście gotowi do przeprowadzenie takich badań szczegółowych dna morskiego?

Absolutnie tak, tylko trzeba wziąć pod uwagę, ilu jest inwestorów w energetykę morską, ile jest wydanych decyzji lokalizacyjnych, ile jeszcze czeka na rozpatrzenie. Jeśli wszyscy inwestorzy naraz będą chcieli zakontraktować badania i utylizację niebezpiecznych znalezisk, nastąpi kumulacja. Nie będziemy w stanie zrealizować prac jednocześnie. Nie mamy takich zasobów, i jest to nie tylko kwestia pieniędzy czy kupienia czegoś. Te zasoby trzeba zbudować, a to wymaga czasu.

Jak długo trwa badanie obszaru jednej farmy morskiej?

Zależy od wielu zmiennych, ale można szacować, że jeden statek badawczy obszar pod jedną farmę wiatrową będzie przeszukiwał przez około rok. Równocześnie, znalezione obiekty mógłby podejmować i utylizować drugi statek. W zależności od rodzaju broni, jej podjęcie bez zanieczyszczenia wody i utylizacja mogłyby potrwać od 1 dnia do kilku tygodni. Gdybyśmy równocześnie badali obszar kilku farm, trwałoby to krócej z powodu chociażby mniejszej liczby nawrotów koniecznych do przeczesania dna. Oceniamy, że aby przebadać lokalizacje wszystkich 11 farm wiatrowych, które mają wydane decyzje, potrzebowalibyśmy 4 lat i pięciu statków. Na same badania.

Jakie macie plany inwestycyjne?

Jak wspomniałem, planujemy zakupić dwa statki, ponieważ obecnie czarterujemy je w zależności od potrzeb. Wcześniej musimy mieć jednak zabezpieczone kontrakty na prace badawcze, wydobywcze i utylizacyjne w odpowiednio dużym zakresie. Nawet do wyczarterowania statku potrzebny jest odpowiednio wcześniej podpisany kontrakt. Warto tutaj nadmienić, że inne kraje już obserwują, jak w Polsce poradzimy sobie nie tylko z budową farm wiatrowych, ale także z przygotowaniami. Będą monitorować, czy wszystko jest robione zgodnie z poszanowaniem środowiska naturalnego, czy nie powoduje zagrożenia skażeniem itp. Nie będzie zatem pola do obchodzenia przepisów środowiskowych przez inwestorów.
Liczymy na to, że gdy nasza technologia sprawdzi się w praktyce na morzu, a jestem pewien, że się sprawdzi, mamy szanse na kontrakty zagraniczne. Już prowadzimy rozmowy na ten temat. Planujemy, że przy pierwszych naszych pracach na Bałtyku będziemy gościć obserwatorów z zagranicznych firm i instytucji, by namacalnie mogli poznać rezultaty naszych prac. Jeśli okażą się zadowalające, zdobędziemy zagraniczne kontrakty.

Rynek utylizacji broni chemicznej będzie warty miliardy euro, jest o co walczyć?

W Europie jest za mało firm, które mogą wykonać prace badawcze i poszukiwawcze, a takich które mogą broń chemiczną zutylizować, praktycznie nie ma. Podsumowując, który inwestor pierwszy się zdecyduje, ten będzie wygrany. Komisja Europejska chce przeznaczyć duże środki na oczyszczanie wód i plaż. Są one nawet zapisane w polskim KPO. Pracy będzie dużo nie tylko w Polsce. Przedstawiciele naszych władz pytani o problem broni chemicznej bardzo często niestety odpowiadają, że to nie państwo polskie ją zrzucało i nie nasz kraj powinien ją wyciągać. Naiwnością jest myślenie, że ktoś to zrobi za darmo. Możemy poczekać na fundusze dotyczące dużych zrzutowisk (które już się krystalizują), ale patrząc na tereny inwestycji, należy zrobić to teraz i to jak najszybciej. Największym skandalem byłoby, gdyby zyski i profity z wydobycia tych obiektów czerpały firmy z krajów, które to zrzucały - jest to jeden z kluczowych elementów local content.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki