Na wyprawę pan Michał wyruszył z Gdyni 19 maja. Dwa dni później był na Alasce. Jednak problemy biurokratyczne sprawiły, że na sam lodowiec udało się wylecieć dopiero 25 maja, po interwencji polskiego konsula. A nie takich utrudnień spodziewał się gdynianin, wyruszając na wyprawę.
- Ta góra zaliczana jest do najbardziej niebezpiecznych 6-tysięczników, ze względu na bliskość bieguna, wahania temperatur, pogody oraz ciśnienia takiego jak na 7-tysięcznikach - mówił nam Michał Michnowicz przed samym wyjazdem.
Dziś członkowie wyprawy znowu są poniżej najniebezpieczniejszych rejonów góry, skąd mogli już wysłać informację, iż szczyt został zdobyty - dokładnie 2 czerwca o godz. 16.10. A zmiany pogodowe, których się przed wyjazdem obawiał gdynianin, dały o sobie znać w drodze powrotnej. Ze względu na pogodę ekipa nie mogła wrócić do bazy. Załamanie trzeba było przeczekać na wysokości 5300 m n.p.m.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?