Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia. Urzędowa droga przez mękę

Beata Jajkowska
Świat Jerzego Dołębskiego przewrócił się do góry nogami w 1995 r., kiedy dowiedział się, że całe życie przeżył jako inny człowiek. Nazywa się inaczej, urodził się gdzie indziej, ma o trzy lata więcej, a jego rodzicami nie są Jan i Leokadia, a Chaim i Estera Paluchowie.

Prostowanie życia łatwe nie było, bowiem Adam Paluch - bo tak się dziś nazywa - mieszka w USA. Gdy wreszcie w 2001 r. postanowieniem Sądu Rejonowego w Wejherowie otrzymał prawidłowy akt urodzenia, a konsulat w Chicago wydał mu paszport na nowe nazwisko, wydawało się, że urzędową drogę przez mękę ma za sobą. Nic bardziej mylnego. Na drodze do całkowitego wyprostowania życiorysu stanął Urząd Miasta Gdyni. Gdy chciał złożyć wniosek o wydanie dowodu osobistego, urzędnicy powiedzieli: nie! Nie zmienił bowiem danych w starym i - jego zdaniem nieważnym, bo zakończonym rozwodem - akcie małżeństwa z 1965 r. Nadal figuruje tam jako Jerzy Dołębski.

- Jestem dzieckiem Holocaustu - mówi Adam Paluch. - Z prawdziwymi rodzicami i siostrą trafiłem podczas wojny do obozu w Majdanku. Tam nas rozdzielono. Nie pamiętam, jak znalazłem się w ochronce, skąd zabrali mnie do Lęborka Jan i Leokadia Dołębscy. Wiedziałem, że jestem Żydem, ale kim jestem - nie wiedziałem.

I pewnie żyłby nadal jako Jerzy Dołębski, gdyby amerykańska dziennikarka nie przeprowadziła z nim wywiadu o życiu dzieci Holocaustu. Artykuł ukazał się w jednej z gazet w Connecticut. Przeczytała go koleżanka Idy, zaginionej podczas wojny siostry pana Adama.

- Ida od lat mnie szukała, a ja pojęcia nie miałem, że mam siostrę - opowiada. - W 1995 r. w moim mieszkaniu w Wejherowie zadzwonił telefon. To była Ida. Dowiedziałem się, że podczas wojny ukryła ją polska rodzina, a potem z ojcem wyjechała do Izraela, w końcu zamieszkała w USA. Ida przyjechała do Wejherowa i namówiła mnie na przyjazd do Stanów.

Wtedy zaczął prostować poplątany życiorys. Zamieszkał w USA, rozwiódł się z żoną, a w 2001 r. na podstawie wyroku sądowego oficjalnie przestał być Jerzym Dołębskim, a stał się Adamem Paluchem. Dziś ma 67 lat i po kilkunastoletnim pobycie w USA chce osiąść w Polsce.

- W Gdyni mam dzieci i wnuki, a na stare lata tęskni się za bliskimi - opowiada. - By formalnościom stało się zadość, postanowiłem wyrobić dowód osobisty. I tak od dwóch lat robię podchody do tutejszego magistratu, by złożyć wniosek, którego nikt nie chce przyjąć... Za każdym razem słyszę - bez nowego aktu małżeństwa, dowodu nie będzie. Jednak, by go sprostować potrzebne jest kolejne postanowienie sądu i dodatkowe opłaty. A ja mam dość. Po co urzędnikom mój stary akt małżeństwa? W lipcu 1998 r. Sąd Wojewódzki w Gdańsku orzekł o moim rozwodzie. Na odpisie aktu małżeństwa, który chciałem złożyć w Urzędzie Miasta Gdyni, jest o tym wyraźna adnotacja!

- Owszem, jest adnotacja - przyznaje Danuta Peplińska, kierownik Referatu Dowodów Osobistych Urzędu Miasta Gdyni - ale to żaden argument. W akcie małżeństwa widnieje, że ślub wziął Jerzy Dołębski, urodzony w 1942 r. w Hrubieszowie z rodziców Jana i Leokadii, a dokumenty chce złożyć Adam Paluch, urodzony w 1939 r. w Sosnowcu, którego rodzicami są Chaim i Estera. Nie ma znaczenia, że ten pan przedstawia zaktualizowany przez sąd akt urodzenia. To dla mnie dwie różne osoby. Przepisy określa rozporządzenie Rady Ministrów z 21 listopada 2000 r., w którym stoi, że do wniosku o wydanie dowodu konieczny jest zarówno odpis aktu urodzenia, jak i aktu małżeństwa z adnotacją o aktualnie używanym nazwisku. Jeden z nich to za mało...
By zdobyć tę adnotację pan Adam udał się z Mundelein w stanie Illinois, gdzie mieszka, do Lęborka, do Urzędu Stanu Cywilnego, gdzie w 1965 r. brał ślub. Wyposażony w paszport, amerykańską zieloną kartę, prawo jazdy i odpis aktu urodzenia - wszystko na nazwisko Adam Paluch - chciał zlikwidować ostatni ślad Jerzego Dołębskiego w swoim życiu. Tam usłyszał, że może to zrobić tylko sąd.

- Gdyby chodziło tylko o sprostowanie imienia lub nazwiska, moglibyśmy to zrobić decyzją administracyjną, ale w tym przypadku chodzi o sprostowanie wszystkich danych - potwierdza Danuta Peplińska.

A pan Adam na kolejne rozprawy nie ma już sił. Adwokat poradził mu więc, by zameldował się w innym mieście. Jeśli tam dostanie dowód, to w Gdyni przestaną piętrzyć przed nim trudności. Zameldował się u znajomych w Rumi i... 24 lutego br. dowód dostał! Z wydanym w Rumi dowodem i meldunkiem u syna w Gdyni udał się do gdyńskiego magistratu. Tam po raz trzeci usłyszał, że dokumentów od niego nie przyjmą, bo nie zmienił aktu małżeństwa.

- Nie nagnę prawa - upiera się Danuta Peplińska. - Nawet jeśli wydamy temu panu dowód, to nie uniknie problemów w przyszłości. Gdyby chciał się ożenić, USC nie przyjmie mu dokumentów. Problemy pojawią się przy postępowaniu spadkowym, bo jego dzieci noszą jego dawne nazwisko, a Jerzy Dołębski nie istnieje. To i tak się na nim odbije.
Ostatecznie wniosek o wydanie dowodu osobistego zostanie w Urzędzie Miasta Gdyni przyjęty, a potem... odrzucony, po to, by pan Adam mógł odwołać się do Urzędu Wojewódzkiego, który podejmie decyzję, czy gdyński magistrat może mu dokument wydać.

Trzeba ułatwiać

Hanna Szymońska, naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miejskiego w Rumi:
- Ten pan okazał nam stary dowód osobisty na nazwisko Dołębski. Zmiana nastąpiła na skutek sądowego unieważnienia aktu urodzenia, na co przedstawił dokument. Bezwzględne domaganie się odpisu aktu małżeństwa od mężczyzny, który nie zmienił nazwiska w wyniku jego zawarcia, jest nieuzasadnione.
Urząd Wojewódzki stoi na stanowisku, iż należy interpretować przepisy na korzyść interesantów, a co za tym idzie - ułatwiać załatwianie spraw, a nie utrudniać.
Wniosek o nowy dowód został przez system przyjęty, a dokument skierowany do produkcji, co świadczy, że dane na wniosku są tożsame z tymi w bazie PESEL,
prowadzonej przez MSWiA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki