Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Trzeci dzień 36. FPFF należał do aktorów

Jarosław Zalesiński
Robert Więckiewicz
Robert Więckiewicz Tomasz Bołt
Widzowie byli w środę zgodni - trzeci dzień 36. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych należał do aktorów.

Najpierw w "Wymyku" Grega Zglinskiego Robert Więckiewicz zagrał człowieka, którego życie załamuje się po tym, jak nie pomógł swemu bratu, wyrzuconemu na jego oczach z pociągu przez bandę chuliganów. Potem publiczność przypomniała sobie rolę Vincenta Gallo w "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego (Gallo dostał za nią nagrodę na ubiegłorocznym festiwalu filmowym w Wenecji). A w zamykającym wczorajsze projekcje w Teatrze Muzycznym filmie "Ki" Roma Gąsiorowska zagrała bohaterkę, którą niby to kreowała już we wcześniejszych filmach - zagubioną w świecie, lekko histeryczną młodą wariatkę. Ale w taki sposób pokazała ją po raz pierwszy.

- Roma nie mogła przyjechać na projekcję naszego filmu, bo akurat zakłada butik internetowy - usprawiedliwiała jeszcze we wtorek nieobecność aktorki na pokazie "W imieniu diabła" reżyser Barbara Sass-Zdort. - Powiedziała mi, że nie dostaje teraz żadnych propozycji albo tylko małe role.

Jeśli rzeczywiście tak mają się obecnie sprawy z Romą Gąsiorowską, "Ki" powinna to zmienić. To bodaj najlepsza filmowa rola tej aktorki. Od "Wojny polsko-ruskiej" grała postacie w dość podobnej manierze. Tytułowa Ki, młoda warszawska singielka z dzieckiem, niby jest do nich podobna. Dziecko potrafi podrzucać znajomym jak kukułcze jajo, nie umie ułożyć sobie spraw z kolejnymi facetami, a jej życie przypomina rozkręcony wir. A jednak nie sposób do tej dziewczyny nie poczuć sympatii. Ze swoją fantazją i wrażliwością jest mądrzejsza od wielu poukładanych i tak zwanych porządnych ludzi.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z TRZECIEGO DNIA 36 FPFF W GDYNI

Film Leszka Dawida ma też dobry, trzymający się życia scenariusz, z zaskakującym, dalekim od filmowego happy-endu finałem. W "Ki" przejrzeć się będzie mogło sporo młodych ludzi w Polsce. Ten film powinien się w kinach podobać.

Rola Roberta Więckiewicza w "Wymyku" Grega Zglinskiego nie jest może najlepszą jego kreacją, ale ten aktor nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Film opowiada historię trochę jak z "Lorda Jima". Jeden z dwóch braci, skłóconych ze sobą, ale prowadzących wspólny interes, biernie przygląda się temu, jak drugi wdaje się w bójkę z pociągowymi chuliganami. Ta wina bierności spowoduje tragedię i rozbije całe jego dotychczasowe życie.

- Już przy pracy nad scenariuszem myśleliśmy o Robercie Więckiewiczu - zdradził na konferencji prasowej Greg Zglinski. Rzeczywiście, to na Więckiewiczu trzyma się ten film, interesujący w punkcie wyjścia, ale wątpliwy w paru zbyt naciąganych scenariuszowych pomysłach. Niemniej to jeden z ciekawszych pokazanych do tej pory tytułów.

"Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego po jego sukcesach nie potrzebuje dzisiaj żadnej promocji. - Film przegnał nas po całym świecie, wszędzie odbierany jest znakomicie - mówił dziennikarzom na konferencji prasowej reżyser. Ciekawsze od dyskusji o filmie było wyznanie Skolimowskiego o powrocie do grania na planie filmowym. W powstającej we Włoszech historycznej superprodukcji Skolimowski zagrał - króla Jana Sobieskiego. Ciekawe, czy w ramach Poloniców kiedykolwiek obejrzymy ten film w Gdyni.

Dla porządku wypada jeszcze napisać, że jako aktor w filmie "Italiani" Łukasza Barczyka wystąpił jeden z najbardziej znanych polskich reżyserów Krzysztof Warlikowski. I to wszystko, co da się o tym filmie powiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki