Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Spór o płot przy ul. Uranowej na Pogórzu

Agata Grzegorczyk
Mariusz Szałucho teścia musi znosić na rękach
Mariusz Szałucho teścia musi znosić na rękach Archiwum Czytelnika
Choć Urząd Miasta Gdyni nakazał udostępnić mieszkance ul. Uranowej na Pogórzu swój grunt, poprzez usunięcie z drogi płotu z bramą, do końca ubiegłego miesiąca, ogrodzenie jak stało, tak stoi. I, jak twierdzi właścicielka płotu, będzie stał.

- Ja nie rozbiorę tego płotu. Grunt, na którym stoi, jest mój, odziedziczyłam go. Nie po to całe lata czekałam, aż sąd zatwierdzi mnie jako właściciela, żeby teraz ziemię sąsiadom na drogi dojazdowe oddawać - mówi mieszkanka ul. Uranowej. - Wynajęłam adwokata. Będzie się odwoływał od tego nakazu. Ja już mam dość tych przepychanek.

Gdańsk: Do węzła Nowa Łódzka pójdą okrężną drogą?

Płot, który ustawiła mieszkanka Pogórza, odcina dojazd do kilku posesji ul. Rtęciowej. W planach zagospodarowania przestrzennego teren przez mieszkankę ul. Uranowej nazywany jej ogródkiem, a przez sąsiadów z ul. Rtęciowej drogą dojazdową, ujęty jest jako ciąg pieszo-jezdny. Jego fragment jest własnością gminy. Urzędnicy zresztą, jak twierdzą mieszkańcy Rtęciowej, obiecali im, że teren drogą będzie. W lipcu tego roku jednak mieszkanka sąsiedniej ul. Uranowej ustawiła w poprzek dojazdu płot z bramą. Sąsiedzi złożyli skargę do magistratu. Efekt był taki, że w sierpniu powstał kolejny płot - już bez bramy.

- Ten płot stwarza realne zagrożenie życia mieszkańców. Pod domy nie dojedzie ani karetka, ani straż pożarna. A moi teściowie są już mocno schorowani. Teściowa po udarze, teść z guzami na nerkach, pod opieką hospicyjną - denerwuje się Mariusz Szałucho, współwłaściciel jednego z domów przy ul. Rtęciowej. - Żeby teść mógł udać się dokądkolwiek, muszę wynosić go na rękach. Przecież tak nie może być!

Gdańsk. Ogrodzenie skomplikowało życie mieszkańców Wrzeszcza

Właścicielka płotu twierdzi, że nie może być też tak, by pod jej oknami wciąż jeździły samochody.
- To jest mój ogródek, zniszczony ciężkim sprzętem podczas budowy sąsiadów. Posadziłam drzewka - zniszczone. Wnuki nie mogły wyjść się bawić, bo ciągle jeździli. Kota - przejechali. Ściany w domu - popękane - wylicza mieszkanka Uranowej. - Przecież mi też się należy trochę spokoju we własnym domu. Całymi latami jeździli pod oknami, a ja swojego auta pod własnym domem nie mogłam postawić.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki