Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Proces porywaczy Leksztonia od nowa

Ksenia Pisera
Proces porywaczy Janusza Leksztonia, jednego z najbogatszych Polaków z początku lat 90., rozpoczął się od nowa. W czwartek w Sądzie Rejonowym w Gdyni odbyła się pierwsza rozprawa.

Na ławie oskarżonych w Gdyni zasiadło sześć osób. Jerzemu S., Natalii S., Zdzisławowi G., Zbigniewowi B. oraz Zbigniewowi D. zarzucono udział w rozboju oraz pozbawieniu wolności biznesmena, a Katarzynę J. oskarżono o udzielenie pomocy Natalii S. przy ukrywaniu mienia pochodzącego z przestępstwa.

W czwartek Katarzyna J. i Zbigniew B. przyznali się do zarzutów i podtrzymali wyjaśnienia, które składali podczas poprzednich rozpraw. Sąd nie mógł przesłuchać Jerzego S. ze względu na nieobecność biegłego z zakresu psychiatrii. Następna rozprawa i przesłuchanie kolejnych oskarżonych odbędzie się 8 grudnia.

Janusz Leksztoń był twórcą El-gazu. W latach 90. był właścicielem m.in. prywatnej telewizji i linii lotniczych. W 1991 roku zajął 5 miejsce w rankingu najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost".

W kwietniu 2008 r. został zaatakowany w swoim domu w centrum Gdyni. Oskarżeni mieli go obezwładnić i skrępować, a następnie wywieźć w nieznane miejsce. Według akt sprawy, tam przetrzymywano Leksztonia kilka godzin i groźbami pozbawienia życia zmuszono do podania numerów PIN swoich kart płatniczych.

Porywacze Leksztonia złapani

- Mieliśmy go tylko przestraszyć i przewieźć samochodem - zeznawał Zbigniew B., jeden z oskarżonych. - Wtedy nie byłem świadomy, że to porwanie. To, że dowcip może się przeradzać w coś poważniejszego, zacząłem podejrzewać po wyjściu z samochodu. Wtedy jednak byłem już postawiony przed faktem dokonanym. Dziś zdaję sobie sprawę, że to było porwanie i przyznaję się, że w nim uczestniczyłem.

Z mieszkania Leksztonia i z pomieszczeń biurowych zginął też przenośny sejf, w którym była dokumentacja prowadzonych przez niego firm, sprzęt elektroniczny i biurowy. Sam Leksztoń twierdził, że w sejfie były ważne dokumenty dotyczące nowego projektu, jaki miał wprowadzić na rynek. Ponadto sprawcy, znając numery PIN, mieli wypłacić pieniądze z jego kont osobistych i firmowych.

- Nie widziałem, żeby ktoś zabierał cokolwiek z mieszkania Leksztonia - mówił Zbigniew B. - Jedynie poczęstowaliśmy się alkoholem.

Czworo z oskarżonych w czerwcu ubiegłego roku zostało skazanych nieprawomocnym wyrokiem sądu. Proces został wznowiony decyzją Sądu Okręgowego w Gdańsku, po rozpatrzeniu apelacji Leksztonia.

Gdańsk: Proces w sprawie porwania Janusza Leksztonia rozpocznie się na nowo

Wtedy sąd uznał, że za przestępstwem stał Jerzy S. i to on zaplanował porwanie. Został skazany na 5 lat więzienia. Jerzy S. przebywa obecnie w zakładzie karnym, gdzie odsiaduje wyroki za inne przestępstwa. Zdzisław G. został skazany na 3 lata i 8 miesięcy, a Zbigniew B. i Zbigniew D. na 2 lata i 6 miesięcy więzienia. Natalia S. została uniewinniona.

Z tymi wyrokami nie zgadzał się Leksztoń. Według niego były za niskie.

Gdańsk: Czy Leksztoń jest bezpieczny za murami?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki