18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Prapremiera spektaklu "Kolibra lot ostatni" w Teatrze Miejskim [RECENZJA, ZDJĘCIA]

Jarosław Zalesiński
Spektakl "Kolibra lot ostatni" w Teatrze Miejskim w Gdyni
Spektakl "Kolibra lot ostatni" w Teatrze Miejskim w Gdyni Tomasz Bołt
W sobotę w gdyńskim Teatrze Miejskim odbyła się prapremiera sztuki "Kolibra lot ostatni" Pawła Huellego. Wewnętrzny portret Witolda Gombrowicza w ramie życia przedwojennej Gdyni - tak można by najkrócej streścić tę sztukę. O ile wewnętrzny portret autora "Ferdydurke" wypadł całkiem ciekawie, o tyle gdyńska rama zepsuła efekt.

Grany przez Dariusza Szymaniaka Witoldo to synteza całego Gombrowicza. Od młodości w dworku w Małoszycach, gdzie przymierzający się do kariery literata Gombrowicz uczył się tego, co w ludzkim i społecznym życiu znaczą wyższość i niższość czy młodość i dojrzałość; przez "Ferdydurke", "Kosmos", "Operetkę", "Dzienniki" - sporo zdań sztuki pobrzmiewa jak cytaty z tych książek Gombrowicza; aż po "Kronos", wydany w wiele lat po śmierci pisarza jego najbardziej osobisty notatnik. Portret Gombrowicza, stworzony przez Huellego, powstał metodą collage'u, sklejania myśli, przywoływanych z różnych książek pisarza.

Najciekawsze w Witoldo są jednak nie jego takie czy inne poglądy, zaczerpnięte z książek Gombrowicza, tylko cała jego osoba. Człowieka intelektualnie przerastającego otoczenie o głowę, a zarazem przedziwnie bezradnego i zagubionego w międzyludzkim świecie. Szymaniak, z postury mikrus, świetnie tę dwoistość pokazał. Ubrany w szary, lichy, dwurzędowy gajerek, wydaje się małym, zahukanym człowieczkiem. Ale to zarazem ktoś przenikliwie widzący innych ludzi i otaczającą go rzeczywistość. Potrafi traktować innych z intelektualną wyższością, ale - od drugiej strony - lgnie do nich, i to na poziomie najwulgarniejszych czasem potrzeb. A że Szymaniak z fizjonomii odrobinę przypomina Gombrowicza, można było odnieść czasem wrażenie, że na scenie pojawił się On, Witold Gombrowicz, z całym swoim wewnętrznym zawikłaniem.

Reszta jest milczeniem... Sztuka napisana jest tak, że nie mamy pewności, czy aby to, co wydarza się w Gdyni tuż przed wypłynięciem Gombrowicza do Argentyny, nie jest fantazją Witoldo, ale nie usprawiedliwia to aż takiej różnicy między Witoldo a tłem. Gdyńskie przedwojenne realia funkcjonują tu na zasadzie product placement, ale czy musiało to wypaść aż tak tekturowo? Ani autor, ani reżyser, ani aktorzy nie tchnęli w ten świat scenicznego życia. Dobrze choć, że ożył Witold Gombrowicz.
[email protected]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki