Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Policja wkroczyła do Floty. Szef klubu zatrzymany

Dorota Abramowicz, Tomasz Słomczyński
Poniedziałek był sądnym dniem dla Wojskowego Klubu Sportowego Flota. Rano przedstawiciele Wojskowej Federacji Sportu przeprowadzili w klubie szczegółową kontrolę. Kilka godzin później do siedziby, mieszczącej się na terenie Komendy Portu Wojennego Gdynia, weszli prokurator i policjanci w asyście Żandarmerii Wojskowej. Przez kilka następnych godzin trwało przeszukanie klubu. Władysław K., dyrektor Floty, został zatrzymany.

- Prokurator zlecił policji wykonanie pewnych czynności - mówi Witold Niesiołowski, szef Prokuratury Rejonowej w Gdyni. - W przeszłości tutejsza prokuratura prowadziła postępowanie dotyczące sprzedaży działek, których dokonywali członkowie zarządu Floty. Sprawa była umorzona, ale po artykule w "Dzienniku Bałtyckim" śledztwo zostało wznowione. To wszystko, co mogę w tej chwili powiedzieć.

Opublikowany w połowie lutego br. artykuł "Flota strzela z działek. Wojskowa ziemia za bezcen" opisywał losy prawie czterohektarowej działki na granicy Kosakowa i Gdyni. Agencja Mienia Wojskowego przekazała ją Flocie w 2004 r. za 185 tys. zł pod budowę strzelnicy.

Ziemia była wówczas warta 1,5 mln zł, dziś - od 7 do 15 mln zł. Klub strzelnicy nie zbudował, a działkę podzielił na trzy części. Dwie sprzedał prywatnemu inwestorowi, trzecią wystawił do sprzedaży. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że zatrzymanie dyrektora może mieć związek z planowaną na najbliższe dni transakcją. Ostatnia z działek Floty - wyceniona w 2010 r. na ok. 3,5 mln zł - ma zostać kupiona przez firmę z Wielkopolski za 688,5 tys. złotych.

Współwłaścicielem firmy jest członek rodziny dyrektora klubu, Władysława K. Przesłuchanie dyrektora trwało do godzin popołudniowych.

- Około godz. 17 spod siedziby Floty odjechał samochód z przyciemnianymi szybami, a w nim dyrektor klubu w asyście policji - usłyszeliśmy od jednego z pracowników portu. Wieczorem udało nam się potwierdzić informację o zatrzymaniu Władysława K.

Czytaj również: Skarb państwa stracił, Flota Gdynia na minusie. Gdzie te miliony?

Miliony zamieniają się w 180 tysięcy

Sprawa, którą opisaliśmy 17 lutego, bierze swój początek w 2003 roku. Wówczas działka z nieczynną już strzelnicą, o powierzchni 3,8 ha, znajdująca się przy ul. płk. Dąbka, na granicy Kosakowa i Gdyni, została przekazana przez wojsko do Agencji Mienia Wojskowego. Wyceniono ją na 1,5 mln zł.

Atmosfera ówczesnych władz państwowych była życzliwa dla sportu, zwłaszcza dla organizacji związanych do niedawna z wojskiem. Postanowiono działkę odsprzedać Flocie - klubowi wojskowemu tylko z nazwy, ale w którego władzach i zarządzie zasiadali byli wojskowi.

W tym celu Agencja Mienia Wojskowego najpierw sporządziła wycenę, potem zaś zastosowała bonifikatę. Ziemia, wyceniona na 1,5 mln zł, według nowego operatu szacunkowego była warta już tylko 185 tys. zł. Natomiast po zastosowaniu bonifikaty - przeszła w ręce klubu sportowego za 100 tys. zł. Klub po kilku latach zwrócił bonifikatę, tak więc ostatecznie zapłacił za działkę 185 tys. zł.
To była i nadal jest wyjątkowo dobra cena. Jak ustaliliśmy, przekazana wówczas ziemia warta jest obecnie co najmniej kilka milionów złotych. Ceny za metr kwadratowy w Kosakowie wahają się od 200 do 400 zł, co daje kwotę 7-15 mln zł za 3,8 ha działki budowlanej. Tyle dziś byłaby warta nieruchomość, która jeszcze w 2003 roku była własnością Skarbu Państwa.

Nie podołali

W uzyskaniu bonifikaty pomogło zobowiązanie się klubu do wybudowania na tym terenie ogólnodostępnego kompleksu obiektów sportowych, między innymi strzelnicy, hali sportowej i hotelu.
Tak się jednak nie stało - obiekty te nigdy nie zostały wybudowane.

W lutym br. dyrektor klubu tak nam tłumaczył, dlaczego nie wybudowano strzelnicy:
- Liczyliśmy na dofinansowanie budowy strzelnicy na poziomie 80 proc., jednak dofinansowanie obniżyło się do poziomu 30 proc. To dla nas oznaczało, że nie podołamy realizacji tej inwestycji - mówił K. I dodał: - Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, żeby strzelnicę wybudować. Ale się nie udało.

Jeden z byłych wojskowych, entuzjasta Floty, mówi dziś: - Dla klubu i dla Skarbu Państwa o wiele lepszym wyjściem byłoby sprzedanie ziemi przez obrotną agencję nieruchomości i przekazanie uzyskanych pieniędzy na rozwój Floty. Niestety, oddanie sprawy w ręce działaczy sprawiło, że sportowcy na tym nie skorzystali.

Nieskuteczny kontrwywiad

Wkrótce przekazaną klubowi za symboliczną cenę działkę podzielono na trzy części. W latach 2006 i 2007 dwie z nich zostały sprzedane prywatnemu inwestorowi. Wówczas do kasy klubu wpłynęło 2,5 mln zł. Trzecia część pozostała w rękach działaczy Floty.
Tymczasem obniżka ceny (z 1,5 mln zł na 185 tys. zł) zainteresowała kontrwywiad wojskowy. Służba ta - nie mogąc samodzielnie prowadzić śledztwa (podejrzani byli oficerami w stanie spoczynku - więc cywilami), przekazała sprawę do Prokuratury Rejonowej w Gdyni. Ta śledztwo umorzyła, nie dopatrując się znamion przestępstwa.

Gdynia: Ziemią Floty znów zajmie się prokuratura
Kontrwywiad próbował jeszcze złożyć zażalenie na taką decyzję cywilnych śledczych, utrzymując, że doszło do niegospodarności i straty Skarbu Państwa. Bezskutecznie - zażalenie nie zostało przyjęte ze względów formalnych.

Nic nie zostało

Co stało się z kwotą 2,5 mln zł? Pieniądze - niestety - nie zasiliły gdyńskiego sportu. Część wydano m.in. na projekt budowlany strzelnicy, która nigdy nie powstała - wart 800 tys. zł projekt ostatecznie trafił do kosza.

Reszta została przeznaczona m.in. na rekultywację gruntu pod strzelnicę (trzeba było m.in. rozminować powojskowy teren i usunąć zadrzewienia). Prace te zrealizowała firma należąca do ojca jednego z działaczy.

Kolejna część uzyskanej kwoty została wydatkowana na remont hoteliku na terenie Portu Wojennego w Gdyni. Samych wojskowych dziwi sytuacja, w której klub wydał 400 tys. zł na remont wojskowego obiektu, który nigdy nie był własnością klubu, a z którego wkrótce Flota musiała się wyprowadzić.

Wkrótce z 2,5 mln zł nie zostało nic.

Nowa działka pod starą strzelnicę

Kiedy w lutym br. rozmawialiśmy z dyrektorem K., ten poinformował nas, że próbuje sprzedać trzecią część działki, która jeszcze pozostała w rękach klubu.

- Nie ma chętnych do kupienia. Podpisaliśmy umowy z wieloma pośrednikami, którzy, jak na razie bezskutecznie, próbują sprzedać w naszym imieniu tę ziemię - tłumaczył dyrektor.

Rzeczywiście, w internecie znaleźliśmy wówczas dostępne oferty - ponad 2 hektary po byłej strzelnicy oferowano za ok. 5 mln zł.
Na co tym razem miałyby zostać przeznaczone pieniądze pochodzące ze sprzedaży trzeciej części działki? Na budowę... kolejnej strzelnicy wojskowej.
A gdzie klub chciał budować strzelnicę, skoro sprzedawał ostatnią część ziemi przeznaczonej pod jej budowę? Jak się okazało, WKS Flota starał się o bezprzetargową sprzedaż kolejnego powojskowego gruntu, leżącego na Oksywiu. Rozmowy w tej sprawie były już zaawansowane, jednak Wojskowa Agencja Mieszkaniowa ostatecznie (tuż przed naszą publikacją) podjęła decyzję, że przekazania kolejnej działki na rzecz Floty nie będzie.

Okazyjna oferta

Wróćmy jednak do reszty ziemi, przekazanej przez AMW klubowi w 2003 roku. Przypomnijmy - dwie działki zostały sprzedane za 2,5 mln zł, a znajdujący się w tarapatach finansowych klub podejmował działania zmierzające do sprzedaży trzeciej części terenu. Od dyrektora usłyszeliśmy, że są problemy ze znalezieniem kupca na 22 tys. m kw. w Kosakowie i choć biura pośrednictwa nieruchomości wystawiły działkę w cenie 250 zł za m kw., to tak naprawdę jest ona warta "kilkaset tysięcy złotych".

Już po publikacji artykułu o WKS Flota dotarliśmy do informacji, o których nie wspomniał dyrektor klubu. Otóż 25 października 2010 rzeczoznawca sporządził wycenę trzeciej działki na 3 mln 591 tys. zł.

Władysław K. znalazł też kupca. Otóż 6 marca 2012 roku została podpisana przedwstępna umowa sprzedaży 2,2 ha w Kosakowie firmie E. za 688 580 zł, czyli pięć razy mniej, niż wynosiła jej wartość półtora roku wcześniej. Jednym z dwóch współwłaścicieli firmy E. - kupującego, jest członek rodziny dyrektora klubu Władysława K.

Następnie wypadki potoczyły się lawinowo.

Lawina dymisji, wizyta śledczych

Przed kilkoma dniami do dymisji podało się pięciu z siedmiu członków Rady Stowarzyszenia WKS Flota. Z zarządu odszedł także jeden z trzech członków - Dariusz Sapiejka.

- Nadal zależy mi na tym, by Flota przetrwała - mówi dziś kmdr por. Sapiejka. - Odszedłem, bo inaczej widziałem przyszłość klubu. Wiedziałem, że planowana jest sprzedaż trzeciej działki, ale od was dowiaduję się, że podpisano w tej sprawie akt notarialny. Ani kupujący, ani cena nie były mi znane.

Od miesiąca nie pełni swojej funkcji przewodniczący komisji rewizyjnej klubu Wacław Laszkiewicz, który także mówi, że nic nie wiedział o transakcji.

W ten sposób do najbliższego walnego zebrania planowanego w czerwcu br. wszystkie decyzje (m.in. w sprawie przedmiotowej sprzedaży) podejmowane miały być jedynie przez dwie osoby, w tym Władysława K.

Transakcja z członkiem rodziny dyrektora została potwierdzona aktem notarialnym. Z jego zapisów wynika, że ostateczna sprzedaż ziemi ma nastąpić do dnia 30 marca br. Czyli za trzy dni.

Wczoraj Władysław K. został przesłuchany, a siedziba klubu przeszukana. Kolejne przesłuchania zostały zaplanowane na dziś. Może się okazać, że zatrzymanych będzie więcej.

Dorota Abramowicz
tel. 58 30 03 328
[email protected]

Tomasz Słomczyński
tel. 58 30 03 336
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki