Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Polanka Redłowska ma być też pod ochroną

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Przy Polance Redłowskiej w Gdyni stanie brama. Do rezerwatu nie wjadą już amatorzy downhilla
Przy Polance Redłowskiej w Gdyni stanie brama. Do rezerwatu nie wjadą już amatorzy downhilla fot.123rf
Władze Gdyni zastanawiają się, jak wyrzucić z Polanki Redłowskiej nieodpowiedzialnych rowerzystów.

Teren rezerwatu jest bowiem ostatnio regularnie dewastowany przez amatorów downhilla, zabawy polegającej na karkołomnym zjeździe rowerem po naturalnych leśnych zboczach. Zjazdowcy przy okazji niemiłosiernie ryją poszycie leśne, z tygodnia na tydzień stoki wokół polanki wyglądają więc coraz gorzej.

Na dodatek downhillowcy przeszkadzają swoimi rajdami osobom, chcącym wypocząć w tym kameralnym miejscu. - Zamiast relaksować się na łonie natury, słuchamy ciągle pisku hamulców - mówi Bartosz Mroczkowski, mieszkaniec Śródmieścia.

Zjazdy po zboczach rezerwatu Polanka Redłowska wkrótce jednak mają się zakończyć, bo władze miasta zleciły już Zarządowi Dróg i Zieleni w Gdyni uporządkowanie w najbliższych miesiącach tego unikatowego terenu. Sprawą interesują się ponadto radni miasta.

- Nielegalna aktywność downhillowców na tym terenie stała się ostatnio niebezpieczna - nie ma wątpliwości radny Bogdan Krzyżankowski. - Nie dość, że ryją kołami teren rezerwatu, to stwarzają zagrożenie dla przechodniów. Jeśli któryś ze zjazdowców nie wyhamuje na stromym zboczu i potrąci wypoczywające na Polance Redłowskiej osoby,może dojść do tragedii. Nie może być tak, że w tym samym miejscu odbywają się spacery i dzikie zjazdy na rowerach.

Zdaniem radnego Bogdana Krzyżankowskiego, w związku z aktywnością downhillowców na Polance Redłowskiej należałoby rozważyć reaktywowanie konnego oddziału Straży Miejskiej, który dawniej patrolował leśne obszary miasta. Nie ma bowiem szans, aby na strome zbocza rezerwatu strażnicy dojechali samochodem, patrol pieszy natomiast nie jest w stanie złapać osoby poruszającej się na rowerze. Amatorzy nielegalnych rajdów w praktyce więc są bezkarni i nie otrzymują żadnych mandatów.

Jak się jednak dowiedzieliśmy w gdyńskim magistracie, przywrócenie patroli na koniach jest raczej niemożliwe, bo konny oddział Straży Miejskiej, gdy go likwidowano przeszło cztery lata temu, uznany został za zbyt kosztowny i mało efektywny. Aby zakończyć dzikie zjazdy, Zarząd Dróg i Zieleni przyszykuje więc prawdopodobnie bariery architektoniczne, uniemożliwiające rowerowe rajdy.

- Ustawimy specjalną bramę wejściową do tego rezerwatu, podobną, jaka wita turystów w Tatrzańskim Parku Narodowym - mówi Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni. - Będą też nowe tablice informacyjne na temat unikatowych gatunków roślin i zwierząt. A jest się czym chwalić, bo rezerwat jest jedynym przy południowym Bałtyku punktem, w którym występuje jarząb szwedzki. Na tym chronionym obszarze, w znajdujących się na szczytach zboczy bunkrach, zalęgły się ponadto rzadkie gatunki nietoperzy. Władze miasta rozważają także możliwość stworzenia w innym punkcie Gdyni toru do downhillu, na którym amatorzy tego ekstremalnego sportu mogliby spokojnie oddawać się swojej pasji.

Polanka Redłowska, jedno z najpiękniejszych widokowo miejsc nad Morzem Bałtyckim, wykorzystywana jest do celów rekreacyjnych już od czasów międzywojennych. Warto przypomnieć, że w latach 20. ubiegłego wieku wybudowano na niej hipodrom. Został jednak zlikwidowany wraz z wybuchem II wojny światowej.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki