Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Po raz czwarty spróbują sprzedać legendarnego Maxima

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Działka po dawnym lokalu Maxim w Orłowie to najbardziej atrakcyjna z miejskich nieruchomości. Jeśli urzędnikom uda się ją w końcu sprzedać za oczekiwaną sumę 35 mln zł, padnie prawdziwy rekord
Działka po dawnym lokalu Maxim w Orłowie to najbardziej atrakcyjna z miejskich nieruchomości. Jeśli urzędnikom uda się ją w końcu sprzedać za oczekiwaną sumę 35 mln zł, padnie prawdziwy rekord Tomasz Bołt
Gdyńskim samorządowcom udało się dotychczas zrealizować tylko kilkanaście procent planu na 2010 r. odnośnie sprzedaży mienia komunalnego. Spełnia się więc niestety czarny scenariusz, dawno zapowiadany przez opozycyjnych radnych miasta podczas dyskusji nad tegorocznym budżetem.

Projekt zbycia nieruchomości za 100 mln zł określili wtedy mianem nierealnego do wykonania i zapowiadali, że ze względu na ten fikcyjny zapis pod koniec roku w finansach miasta powstanie gigantyczna wyrwa.

Symbolem utrzymującej się od miesięcy niemocy samorządu w przekonywaniu deweloperów do inwestowania w Gdyni jest nieruchomość po słynnym dawniej lokalu Maxim, tuż przy molu w Orłowie. Mimo szeroko zakrojonej kampanii reklamowej w ogólnopolskich mediach, gdzie grunt reklamowano jako jeden z najbardziej atrakcyjnych w kraju, już w zeszłym roku nie znalazł się żaden chętny, który wyłożyłby zawrotną, oczekiwaną przez urzędników kwotę 35 mln zł. Od tego czasu, już w tym roku, magistrat próbował zbyć Maxima jeszcze dwa razy. Oba przetargi zakończyły się fiaskiem. Niezrażeni tym faktem urzędnicy postanowili wystawić na sprzedaż nieruchomość czwarty raz, do przetargu dojdzie niedługo, 21 czerwca. Razem z tą pod młotek pójdzie ponad dwadzieścia innych działek. Wiele z nich, jak choćby tę na rogu ul. Orłowskiej i al. Zwycięstwa, urzędnicy także wcześniej próbowali sprzedać. Chętnych nie było. Nie należy się więc spodziewać, iż deweloperzy nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczną licytować te nieruchomości. Rokowania są raczej pesymistyczne, tym bardziej iż władze Gdyni nie zamierzają obniżać cen wywoławczych. Tych samych, dodajmy, które już w przeszłości skutecznie odstraszyły kontrahentów.

Urzędnicy tłumaczą, iż nie muszą na siłę kupczyć miejskim mieniem. Władze Gdyni utrzymują ponadto, iż mimo słabej realizacji planu sprzedaży mienia komunalnego spokojnie poradzą sobie z dopięciem budżetu.

- Dotychczas udało nam się zbyć nieruchomości za kilkanaście milionów zł, co stanowi ledwie kilkanaście procent naszych tegorocznych założeń - przyznaje prof. Krzysztof Szałucki, skarbnik miasta. - Sytuacja jednak nie przeraża mnie, bo spodziewałem się, iż pierwsze półrocze będzie dużo słabsze od drugiego. Liczę więc, iż w drugim półroczu ruch na rynku nieruchomości stanie się bardziej intensywny.

Skarbnik miasta od razu też dodaje, że są inne, sprzyjające samorządowi okoliczności, które łagodzą skutki regresu w temacie zbywanych działek.

- Nadal oszczędzamy dość spore kwoty na inwestycjach - podkreśla Krzysztof Szałucki. - Kolejne przetargi pokazują, iż realne ceny wykonywania prac budowlanych są sporo niższe od tych, jakie zakładaliśmy w kosztorysie.

O tym, że regres na rynku nieruchomości utrzymuje się, udowadnia też przykład Sopotu. Tamtejszy samorząd nie sprzedał jeszcze w tym roku żadnej gminnej działki, a dzieje się tak mimo że urzędnicy na niektóre atrakcyjne lokalizacje zdecydowali się udzielić upustów. Dla przykładu, słynną willę na ul. Sępiej, nieopodal aquaparku, przeceniono z 15 na 11 mln zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki