Zwierzę było przywiązane z dwóch stron do drzewa, osłabione, nie mogło się już ruszać i tylko szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że przeżyło. W ostatni listopadowy weekend strażnicy miejscy kontrolowali teren ogródków działkowych na gdyńskim Obłużu. Sprawdzali, czy w opuszczonych altankach nie pomieszkują osoby bezdomne. W pewnym momencie usłyszeli słaby pisk i skomlenie. Kiedy podeszli bliżej, okazało się że na zmarzniętej, pokrytej przymrozkiem ziemi (było -7 stopni Celsjusza), leżał wycieńczony pies.
- Liczne rany i opuchnięcia świadczyły, że pies próbował się ratować i uwolnić, póki miał siły - mówi Danuta Wołk - Karaczewska, rzecznik Straży Miejskiej w Gdyni. - Potem, wychłodzony i głodny, skapitulował. Kiedy strażnicy przecięli sznur, którym był uwiązany, zwierzę nie mogło się poruszać i funkcjonariusze przenieśli go do radiowozu, aby przewieźć do schroniska, gdzie otrzymał pomoc.
Strażnicy byli zbulwersowani okrucieństwem właściciela zwierzaka i funkcjonariusze z ekopatrolu przez tydzień ustalali, kto jest sprawcą znęcania się nad psem. Informacji zasięgano u wielu osób, bezdomnych i działkowiczów, w ten sposób udało się dotrzeć do Grzegorza U.
- Mężczyzna nie spodziewał się wizyty strażników, był zaskoczony - mówi Danuta Wołk-Karaczewska. - Los zwierzęcia niewiele go obchodził, tak powiedział strażnikom, którzy go ujęli i doprowadzili do komisariatu policji na Obłużu.
Za bestialskie znęcanie się nad psem 50-latkowi grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?