Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Kto niszczy teren na Wiczlinie? Wandale coraz bardziej bezczelni

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Nielegalny tor motocrossowy rośnie w Wiczlinie. Znowu są zasypywane tereny zielone.

Coraz bardziej bezczelni są wandale, zasypujący w ostatnich latach cenne przyrodniczo grunty w Gdyni. Po zdewastowaniu w ten sposób użytku ekologicznego na Dąbrowie ze stanowiskami rosiczek, próbie zasypania cennych torfowisk w Wielkim Kacku, gdzie stacjonują chronione gatunki roślin i zwierząt, zdegradowaniu Polanki Bernadowskiej, jednego z najpiękniejszych zakątków Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, tym razem tony ziemi nawiezione zostały na zielone tereny nieopodal ul. Wiczlińskiej w Wiczlinie.

W przypadku Dąbrowy i Wielkiego Kacka grunty zasypano, bo ich posiadacze planowali w ten sposób doprowadzić do ich przekwalifikowania na budowlane. Właściciel części Polanki Bernadowskiej wymyślił z kolei, że bez niezbędnych pozwoleń zbuduje na niej staw. Największą inwencją wykazują się jednak wandale z Wiczlina, postanowili bowiem urządzić sobie na obrzeżach miasta nielegalny tor motocrossowy. Tymczasem na terenie, który zasypują, nie można nie tylko pozostawiać ziemi czy gruzu, ale nawet wjeżdżać tam samochodem. Pikanterii całej sprawie nadaje fakt, iż działka należy nie do prywatnych właścicieli, lecz do gminy.

- To rozbój w biały dzień - mówi Wiesław Kornacki, mieszkaniec Wiczlina.

W przypadku nielegalnego nasypywania ziemi na sprawców nakładane są mandaty po 500 zł. To jednak majętni ludzie, więc płacą je z uśmiechem na ustach. W sytuacji, gdy zasypaną działkę uda im się przeklasyfikować na budowlaną, i tak zarobią wielokrotnie więcej.

Według gdyńskich samorządowców podobnymi przypadkami zainteresować powinien się i także karać sprawców powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, bowiem - jak usłyszeliśmy w Urzędzie Miasta Gdyni - nasypywanie gruntu bez pozwolenia na budowę należy traktować jako początek nielegalnych prac budowlanych. Ale, jak dowiedzieliśmy się od przedstawicieli PINB w Gdyni, sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Wyroki sądów wskazują na fakt, iż za rozpoczęcie ziemnych prac budowlanych inspektorzy uznawać powinni dopiero prowadzenie wykopów, a nie nawózkę gruntu.

- Skoro nawożona jest ziemia, z jakiegoś miejsca trzeba ją wykopać, wykopy są więc prowadzone - komentuje Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni. - Prowadzący takie prace musi mieć też pozwolenie na składowanie ziemi. Jest niemożliwe, aby ktokolwiek wydał mu taki dokument w odniesieniu do terenów przy ul. Wiczlińskiej. Inspektorzy nadzoru budowlanego mogliby więc mieć podstawy, aby taką osobę ukarać.

Co w tej sprawie działają strażnicy miejscy dowiesz się z sobotniego wydania "Polski Dziennika Bałtyckiego".

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki