Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Grożą sądem, bo gdyński magistrat nie zapłacił za remont

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Jeden z dwóch głównych wykonawców remontu Zespołu Szkół nr 15 w Gdyni Chwarznie, spółka San-Went, czuje się oszukana przez gdyńskich urzędników.

Przedsiębiorstwo, choć już we wrześniu ubiegłego roku zakończyło prace, zlecone przez miasto, do dziś nie dostało znacznej części zapłaty - łącznie ponad 300 tys. zł. Na nic zdają się kolejne interwencje u władz Gdyni.

Gdyńscy włodarze nie chcą słyszeć o zapłacie za wykonany remont, tłumacząc, iż na San-Went nałożone zostały kary umowne za spóźnienia w przekazaniu dokumentacji odbiorowej. W tym czasie firma przedstawiła dwie niezależne opinie prawne, kancelarii , z których wynika, iż kary te naliczono bezzasadnie.

Zdaniem przedstawicieli firmy magistrat zwleka też z odpowiadaniem na ich pisma, mimo że - zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego - urzędnicy mają na odpowiedź 30 dni.

- Nasza cierpliwość już się skończyła - zapowiada Jacek Derlecki, prokurent spółki. - Idziemy do sądu. Pokażemy, jak w Gdyni traktuje się miejscowe firmy. Jeśli będzie trzeba, zorganizujemy też pikietę pod Urzędem Miasta.

Nasi pracownicy są zdesperowani, bo przez opóźnienia z płatnościami ze strony urzędu, nie mamy im z czego płacić pensji. Sami znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. Zalegamy hurtowniom za materiały budowlane, które zostały zamówione na potrzeby remontu szkoły. Pieniędzy ciągle nie ma, więc dostawcy zaczynają pozywać nas do sądu o spłatę zaległości. Grozi nam nawet upadłość.

San-Went przed dwoma laty rozpoczął remont części żywieniowej i wejścia głównego szkoły. Dach najnowszego gdyńskiego budynku oświatowego, oddanego zaledwie 10 lat temu, zaczął się wtedy zapadać. Badająca potem sprawę prokuratura uznała, że gmach był źle zaprojektowany i wykonywany niezgodnie ze sztuką budowlaną, oskarżając o zaniedbania jego projektantów i byłą miejską urzędniczkę, nadzorującą budowę.

- Ten budynek, m.in. na skutek karygodnych zaniedbań gdyńskich urzędników, był tak spartaczony, że nadawał się praktycznie do rozbiórki - mówi Łukasz Derlecki, specjalista ds. organizacji produkcji San-Went. - Dzięki remontowi, w który zaangażowaliśmy wysokiej klasy ekspertów, udało nam się go jednak uratować. Tymczasem miasto odwdzięcza nam się teraz w taki sposób.

Przedstawiciele firmy podkreślają, iż remont gmachu wykonali rzetelnie i w terminie.

Kary umowne nałożone zostały na nich natomiast za spóźnienia dokumentacji odbiorowej, na które - jak mówią - wpływu nie mieli.

- Nie mogliśmy zdać 21 września dziennika budowy, jak było zapisane w umowie, bo miasto zamówiło roboty dodatkowe, które właśnie trwały - mówi Jacek Derlecki. - W takim wypadku dziennik musi znajdować się na budowie.

- Dokumenty odbiorowe zwrócono nam pod błahymi pretekstami - brak pieczęci czy podpisu. Kiedy złożyliśmy je drugi raz, znowu otrzymaliśmy listę poprawek, zupełnie innych, niż za pierwszym razem. Nie było szans, aby zdać dokumenty w ciągu 7 dni, wszystko to zajęło aż 21 dni. Ale my nie byliśmy w stanie nic na to poradzić.

Rozmowa w tekście w sobotnim wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki